Zgaduję, że przez kopiowanie dialogów masz na myśli scenę ze Snokiem, bo nic innego nie przychodzi mi na myśl
. Kopiowanie w ep7 przeszkadzało mi bardzo i jest głównym powodem dla którego nie potrafię pokochać tego filmu. To jest dosłownie powtórka tych samych wydarzeń w tym samym momencie sagi, przez co czułem tylko ulatującą coraz szybciej ekscytację. Atak na gwiazdę śmierci 3.0 nie ma żadnego napięcia, jest tylko okazją do pojedynku Kylo i Rey.
Kiedy zaczęła się scena ze Snokiem, Kylo i Rey, zacząłem się zastanawiać: "Ej, dlaczego w połowie drugiej części trylogii robią zakończenie Powrotu Jedi? Nie mam pojęcia dokąd to zmierza". Wynikiem tego powtórzenia była tylko ekscytacja. Moment był powtórzony po to, żeby zrobić coś nowego, a nie po to, żeby widz sobie coś przypomniał ze starej trylogii. W dodatku wszystko co się potem zdarzyło było zgodne z charakterem i ścieżką postaci. Powtórzenia momentów w ep8 mogę z czystym sumieniem nazwać rymami - tak je odbieram - wyglądają i brzmią podobnie, ale mają inną rolę i znaczenie.
Snoke zginął jak każdy czarny charakter w serii - żałując ostatniego aktu głupoty/słabości
. Jego śmierć cholernie mi się podobała - kolejny megaloman upadł przez zwykłą pychę. Moje oczekiwania też grały tu rolę, ale chyba mam odwrotnie do reszty geeków. Wszyscy chcieli odpowiedzi na nurtujące ich pytania, łącznie ze mną - kim jest Snoke, skąd pochodzi Rey, co Luke robił na wyspie? Odpowiedzi brzmią kolejno: nikim, znikąd, nic. I poczułem ulgę. Ten film cały czas szepcze mi na ucho żebym nie przejmował się tymi pierdołami, bo nie o to tu chodzi. Wydaje mi się, że TFA chciał zrobić to samo, ale nie dostrzegłem tego.
Bólu dupy o Leię nie rozumiem, dla mnie scena przepiękna. Miała 30 lat żeby nauczyć się paru sztuczek odkąd dowiedziała się, że jest bliźniaczką Luke'a i córką Vadera. To 10x więcej niż Luke w ep6. Jestem przeszczęśliwy, że mogłem ją w końcu zobaczyć jak używa Mocy. Jestem też w szoku, że fani odbierają to za jakiś atak na kanon.
I chyba główny powód ale to znów moje wyrośnięte oczekiwania - ten czerwony kolor, czerwony Luke, Kylo, rey. Liczyłem ze serio akcja pójdzie w zakończenie wojny jasnej i ciemnej strony, równowaga w stylu szarych - czerwonych użytkowników mocy, łączących obie strony i będących prawdziwą równowagą. Za to końcówka daje do zrozumienia że Rey w ep.9 otworzy chyba własną akademię.
Zakończenie ciemnej i jasnej strony, wszyscy ustawią się w kółku szarości i będą szczęśliwi - ok, ale chyba nie w drugim filmie z trzech? To bardzo dziwne oczekiwania. Można je mieć, ale chyba wobec ep9? Nowa akademia Rey może jak najbardziej szkolić szarych Jedi.... choć wątpię
Dla mnie wątek Canto Bight był jak najbadziej na miejscu, pokazał znaczące tematycznie kulisy wojny, wyjaśnił mi raz na zawsze jakim cudem Nowy Porządek stać na te wszystkie zabawki, dodatkowo był wesołą przygodą, sidequestem w stylu odcinków Clone Wars. Film jest przez to rzeczywiście bardziej... napęczniały, a przygoda za mało porywająca dla niektórych, ale dla mnie ma zdecydowanie ważną rolę w całości historii. Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę ostatnie ujęcie w filmie, które należy do moich ulubionych w sadze. Rian Johnson ma robić epizody 10-12 i mówi, że chce zabrać nas w nowe miejsca w galaktyce - ja podejrzewam, że może chodzić o ten cały wątek z zarabianiem na wojnie i tajnymi organizacjami, bo to mogłoby zabrać SW na zupełnie nowe tory.