[center]Visual Novels[/center]
bo to nawet ciężki temat na polską rzeczywistość.
Nieodłączny element japońskiego rynku gier (do tego gatunku należy 70% wydanych tam gier na PC), niemal zupełnie nieobecny gdziekolwiek indziej. Rzecz, o której często nawet nie wiadomo, gdy nie mieszka się w odpowiednim kraju.
- Ty, Green Green powstał na podstawie jakiejś gry!
- Chyba cię pojebało. I co to miało być, symulator ucznia?
- Ano niezupełnie..
[center]
[/center]
O Visual novels, czy w tym wypadku o dating simach dowiedziałem się właśnie z powodu G
reen Greena. Anime, chociaż nie najwyższych lotów, było miejscami naprawdę zabawne i całkiem przyjemnie się je oglądało.
O samej grze nie jestem w stanie tego powiedzieć, jako że nie istnieje patch tłumaczący grę na angielski, a mój japoński jest na poziomie wystarczającym jedynie na odcyfrowanie wymowy jakiejś części słów - a przetłumaczenie zaledwie kilkunastu. Wierzcie jednak, ze niektórym to nie przeszkadza ;d.W tym wypadku dokładny przykład, Miron dysponuje w zasadzie identycznymi możliwościami w tym jezyku, a przeszedł grę na dowolny możliwy sposób.
Nie żeby to sprawiło że zrozumiał cokolwiek więcej.
No i akurat
Green Green niesamowitej fabuły nie ma.
Gdzieś w tym momencie naszło mnie, że cały ten pomysł w ogóle mi się nie podoba. Było to bliskie wspomnianej kiedyś sytuacji z ffx, gdzie dałem sobie spooj bo nie znosiłem tidusa (hal, uzion ;p).Uznałem jednak, że nie powinienem oceniać całego problemu, nie przygladając mu się w ogóle. W czasie gdy Miron przechodził Green Greena, uznałem, że niczego się nie dowiem, jeśli nie zagram i nie zrozumiem o co w zasadzie chodzi. Przyszła pora na znalezienie czegoś, co zostało przetłumaczone na angielski. Tutaj przedstawiona jako pretekst dla przyjrzenia się całemu gatunkowi poprzez przedstawienie kilku tytułów.
[center]
Shingetsutan Tsukihime[/center]
[center]
[/center]
Trwa instalacja patcha. Napotykam na opcje instalacji.
[ ] Non-erotic version.
Powiedzmy, że natrafiłem na niejeden moment, w którym żałowałem, że nie zaznaczyłem tej opcji. Kto zobaczy historię Hisui, zrozumie. Tylko, że do dziś nie wiem, czy dowiedziałbym się wtedy wszystkiego, bo tak się składa że w scenkach-H również pada nieco fabuły. Ah, fabuła, właśnie.
Jaką fabułę ma
Tsukihime? Gra, która pyta cię o wersję Ero lub non-Ero?
Zdziw się. Świetną. Złożoność miejscami porażająca.
Gra już na początku rozdziela się na dwie główne ścieżki - Near Side of the Moon i Far Side of the Moon - opowiadające niby zbliżoną historię, zarazem jednak różne, a przy tym wyraźnie się zazębiające. Przy tym często totalnie nie wiadomo co się dzieje.
Wychodzisz ze szkoły. Widzisz piękną kobietę. Idziesz za nią. Pukasz do jej drzwi. Zabijasz ją bez momentu zastanowienia.
co jest jawnogrzesznica?
nagle zdajesz sobie sprawę co zrobiłeś. Możesz zaakceptować bolesną świadomość czynu, a możesz przekonać siebie samego, że to nei miało miejsca.
Następnego dnia widzisz, jak ona czeka na ciebie z uśmiechem na ustach.
A to tylko jedna ze ścieżek. I to niekoniecznie najbardziej pogmatwany punkt.
Całą gra ma formę opowieści urozmaiconej okazjonalnymi artami przedstawiającymi sytuację, bądź tłem na którym pojawia się sprite postaci z którą rozmawiasz. Czasem tekst wydaje sie ciągnąć w nieskończoność, ale w rzeczywistości masz dużo opcji wyboru po drodze.
[center]
tutaj dwie, ale często pojawia sie ich więcej. Po kolejnych przejściach ich liczba się powiększa. [/center]
Warto zagrać. Chociaż może w non-ero.
[center]
Narcissu
[/center]
Czysta wersja Visual Novel - i trzymając się dokładnie nazwy, to naprawdę jest nowela. Nie jest w żadnym wypadku grą, mimo że istnieje opcja 'save'. Nie ma żadnych opcji wyboru, 'gracz', jest jedynie biernym obserwatorem, skądinąd ciekawej historii...pomijając to, że nieco krótkiej.
Dwójka ludzi przebywa na siódmym piętrze bliżej nieokreślonego szpitala. Tylko jedna z nich wie, że bycie pacjentem na tym poziomie, oznacza, że nie ma już żadnych szans na uratowanie.
I co dalej?
Z początku właściwie nic. Z czasem decydują sie na spontaniczne szaleństwo. Ostatnie w ich życiu, ale warte całego wysiłu, jaki zostanie włożony.
[center]
Season of the Sakura
[/center]
Coś, w co gra się całkiem przyjemnie, dopóki nie dochodzi do faktycznych zbliżeń między postaciami, które cholernie psują wygląd całości. Gracz 'kieruje' poczynaniami Shujiego Yamaganiego. Kieruje jest słowem nieco, choć niezupełnie na wyrost, jako że w całej grze jest tylko kilka naprawdę 'krytycznych' wyborów, choć miejscami i to może skutecznie uniemożliwić przejście.
W zasadzie początek, aż do dość późnej części gry jest ciekawy, zabawny i całkiem przyjemny. Coś jakby opowieść o młodzieńczej miłości, na która mamy nieco wpływu.
Dopiero gdy dochodzi do scen wiadomych w połączeniu ze zrozumieniem, że większość postaci jest zapożyczonych z konkretnych mang i anime można dojść do prostego winsoku. Ostro też ściągającego na ziemię.
[center]
Kanon
[/center]
Tutaj wszelkie wrażenia są mgliste, jako że angielskie tłumaczenie jest gotowe w połowie, a do tego nie wypuszczone do internetu. Miałem w takim razie dostęp jedynie do wersji anime, oryginalnej, dwunastoodcinkowej, jak i 24-odcinkowego remake'u,
Kanon 2006. W przeciwieństwie do wielu dating simów, Kanon, jak i wszelkie produkcje studia
Key skupił się na fabule, która faktycznie wyszła naprawdę dobrze. Klimat historii jest dość chłodny, miejscami przez zachowania postaci, miejscami (czy raczej głównie) przez ciągle zalegający dookoła śnieg. Fabuła obraca się dookoła cudów, jakie przydarzyły się niektórym osobom zamieszkującym to zimne miasto - czasem jest dość przewidywalna mimo dość oderwanych od rzeczywistości sytuacji, a mimo to trzyma przy sobie. Anime jest na pewno warte obejrzenia, nie jestem w stanie powiedzieć jak z grą.
[center]
Three Sisters Story, Runaway City
[/center]
NIE GRAJ NIE GRAJ NIE GRAJ NIE GRAJ NIE GRAJ.
Przy Three Sisters zrozumiesz czemu dość szybko, a jeśli zwiedzie cię późniejszy chwilowy spokój, to bardzo dobitnie przy końcu. Runaway City odpuściłem sobie już niedługo po początku. Miron poszedł dalej. Z relacji widać, że warto było dać sobie spokój.
Ogółem.
Visual Novels to ciekawy gatunek gier. Z racji ograniczonego gejmpleju są one zorientowane na fabułę, która na ogół jest przynajmniej porządnie rozwinięta i potrafi przy sobie utrzymać. Wybór tytułów nie dla wszystkich będzie dość spory, jako że niewiele z nich zostało przetłumaczonych na język angielski.
Dating Sims to odprysk visual novels, skupiający się na związkach, czy czasem na samym seksie. W tym gatunku spore natężenie drugiego jest dość częste, ale mimo to powstają też gry, które również skupiają się na fabule, co naprawdę cieszy. Co ciekawe, istnieją nie tylko gry mężczyzna-kobieta, ale także kobieta-mężczyzna, kobieta-kobieta i mężczyzna-mężczyzna. Oznacza to, że rynek tych gier to nie tylko mężczyźni. Z tym, że z pozostałych trzech typów przetłumaczono minimalna ilość tytułów.
Moja 'przygoda' z dating simami to najpewniej koniec, jako że siedząc chwile w temacie nie sposób nie dojść do tego, czemu tak naprawdę służą te gry.
Za to z czystym sumieniem mogę powiedzieć że wiem co to i mam powód żeby nie siadać znów.
Inaczej to się ma z visual novels, do których na pewno wrócę, gdy znów pojawi sie coś ciekawego. Coś w stylu
Tsukihime na przykład (które w zasadzie żyje na pograniczu obydwu gatunków), czyli pewnie
Fate/Stay Night, gdy wyjdzie pełna translacja.
Wooho, ale się rozpisałem.