przez SALADYN » Pn lis 14, 16 12:41
Dziki Gon skończony. Nie bardzo wiem co mam tutaj napisać o tej grze bo to kolejny przypadek tytułu o którym powiedziano już wszystko i o którym ciężko pisać nie powtarzając zachwytów z recenzji i opinii graczy.
Moje pierwsze wrażenie to zaskakująco duże podobieństwo do pierwszego wieśka, jest to jedyna część w którą jak dotąd grałem i tylko system walki i małe różnice gameplayowe od razu rzucały się w oczy jako wyróżnik trzeciej odsłony. Wygląda na to to że gatunek RPG raczej już nie będzie ewoluował mechanicznie skoro gra z 2002 roku jest tak bardzo podobna do jej kolejnej odsłony trzynaście lat później. Żadna to wada ale seryjnie zostałem zaskoczony, na szczęście cała reszta gry sprawiła że wsiąknąłem w ten świat do tego stopnia że mam zamiar wrócić do książek czytanych lata temu i nadrobić starsze odsłony. Ostatnio taki szał miałem po ograniu MGS3.
Z minusów na pewno mogę wymienić system rozdawania questów. Po trafieniu do Velen gracz jest zalewany całą masą zadań głównych, pobocznych, poszukiwań, zleceń itp itd. Wkurzał mnie potem trochę taki wiszący quest za który nie mogę się zabrać bo wymaga wyższego poziomu postaci. Z drugiej strony trafiały się pominięte wcześniej questy które były zbyt łatwe bo już mi Geralt uciekł z doświadczeniem. Mogli udostępniać wszystko stopniowo w miarę levelowania lub równać je z poziomem postaci, w ten sposób bardziej skupiłbym się na głównym wątku a dopiero potem na nic nie wnoszących pierdółkach albo robił wszystko bardziej na bieżąco. Niby jest opcja w grze równająca poziom przeciwników z naszym ale to dotyczy również wkurzających na dłuższą metę przeszkadzajek które stają nam na drodze. Próbowałem więc robić wszystko zgodnie z sugestią twórców ale i tak wybiegłem daleko przed główny wątek a nawet pierwsze DLC.
Nie za bardzo udał się też CDPR post game w którym brakuje konsekwencji a zwłaszcza tego pieczołowitego dbania o szczegóły z połowy gry. Jeśli ktoś przed finałem zrobił wszystko co miał do zrobienia to nagle budził się w pustym świecie z którego poznikały postacie które, w zależności od naszych poczynań, powinny być obecne i mieć coś jeszcze do powiedzenia, choćby jakiś krótki dialog, komentarz czy też pożegnanie, bez szaleństw ale jednak. Tymczasem śmierć ojca jednej z pobocznych postaci w finale gry nie jest w ogóle uwzględniona, stoi ona w swoim zamku i cały czas tylko gada to samo, takich przypadków jest więcej. Razi to w oczy bo jeszcze kilka godzin wcześniej jak ktoś został skazany na śmierć to można było znaleźć jego miejsce kaźni a strażnik w zamku czy chłop na polu komentował to gdy koło niego przechodziliśmy.
Te dwa zgrzyty jednak nie są w stanie mi zepsuć całego obrazu gry z którego przed szereg wybija się scenariusz tych mniejszych historii na które się składa kilka zadań. Krwawy Baron czy Pan Lusterko z DLC to dwa najlepsze przykłady które też pokazują gdzie leży siła tego uniwersum, w krótkich opowiadaniach zbudowanych wokół lore świata, jak w książkowych początkach Geralta. Kolejna odsłona w formie epizodycznej na silniku trzeciej części ? Łykam bez popity.