Londyńskie podziemie ponownie kusi.
Rozpisywać się nie ma sensu, ta gra ma już niemal dekadę na karku. Sterowanie ssie, kamera nie spełnia swojego zadania gubiąc się w ciasnych pomieszczeniach, poruszanie się po otoczeniu wydaje się jeszcze bardziej drętwe, słowem: jak można spieprzyć coś co było złe na wyjściu? Realizm też gdzieś się ulotnił, jest go zupełnie mniej, wymiana ognia zupełnie niezobowiązująca bo rzadko się chowam a pociski zadają tu tyle uszkodzeń co niestrawny pasztet.
Wszystko za to bilansuje i łagodzi nastrój. Dialogi są gęste, nacechowane osobistymi uprzedzeniami i docinkami a świat zwyczajnie brudny, swojski, kryjący pod naskórkiem codzienności dojrzałą zgniliznę. Środowisko zostało czyli nadal to samo za to z dodatkowymi efektami: przebijające się przez chmury słoneczne promienie, większe zróżnicowanie oświetlenia w tym światło latarki rozbijające mrok, warunki pogodowe z lekkim deszczem, rozgrzaną parą rozmazującą akcję na ekranie. Nic wielkiego, tak atmosfera zyskuje na dynamice. I jeszcze coś: muzyka tu nadal buduje połowę klimatu, jest chyba nawet lepsza niż w jedynce. Dopatrzyłem się w napisach nazwy wytwórni Ninja Tune co zobowiązuje.
Ogółem krok wstecz, gra jakby zrobiona na pół gwizdka a mimo to wady nie przeszkodzą mi w chłonięciu ciężkiego klimatu tej opowieści.