Usłyszałem, że powiedzieli "Brazylia".
Powiedziałem - "Jeśli w nocy, w światku pozbawionym wszelkiej moralności, mieście łączącym przepych z biedotą i z barwnymi postaciami, wybaczę".
Usłyszałem, że powiedzieli "Łysy Max bez płaszcza i głosu McCaffreya".
Rzekłem - "Jeśli zostanie tym samym gliniarzem zagubionym w wielkim mieście niczym Owca ze znanej kreskówki, przeżyję".
Usłyszałem, że powiedzieli "Bez Sama Lake'a".
Stwierdziłem - "Jeśli Houser zachował poziom i zrozumiał klimat i przesłanie, zrozumiem to i ja".
Zobaczyłem screeny.
Rzuciłem orchideę na grób najlepszego gliny, jaki pojawił się w grach.
Rest in peace, Max.