Niby jest "crafting", niby jest "magia" ale to wszystko sprawia wrażenie płytkiego. W pewnym momencie przestałem się tym przejmować a kolejne receptury i schematy zbierałem przy okazji i przy okazji upgradowałem nie widząc szczególnie jakichś sporych efektów. W TESach te różne mechaniki są głęboko wpisane w grę, tak jak i różnorodność klas - ja tam zawsze grałem skradającym się łucznikiem i się dało. Ale można było grać tankiem, magiem (i nawet różne szkoły były), złodziejem itp. W Wiedźminie jest jedna klasa - Wiedźmin
. Ja nie mówię, że to źle, bo to przecież taka konwencja.
Nie mówię też, że Wiesiek jest grą gorszą od Skyrima. Mówię tylko, że odczułem brak i w porównaniu do ostatniego TESa Wiedźmin 3 jest gameplayowo płytkawy. A te wychwalane questy w pewnym momencie tak naprawdę wpadają w ten sam schemat, co zdarza się w każdym RPGu. Byłoby lepiej, gdyby było ich mniej, ale w każdym robiło się coś innego. A tak to wszystko wygląda podobnie - jakiś potwór gdzieś kogoś rozszarpał, bierzemy zlecenie, zbieramy ślady, potem gadamy, potem znów odpalamy tryb detektywa no i na koniec ubijamy bestię. Historyjki wokół tych questów są fajne, ale w pewnym momencie też pomysły się kończą.
W3 to i tak dla mnie dyszka, ale na pewno lepiej bym odebrał całość, gdybym nie cisnął w grę przez 3 miesiące robiąc koło 90h, bo mi zdążyła gdzieniegdzie zbrzydnąć.