Swego czasu grałem L.A. Noire, z którym wiązałem duże nadzieje. Wyszedł trochę klops...
- gra jest nuuuuuuuuudna przez swoją prymitywną mechanikę monotonnie rąbaną non-stop;
- przesłuchania są pełne błędów logicznych i niezrozumiałych sytuacji, które raz pomagają, a raz szkodzą;
- jest nieprawdopodobnie przewidywalna. Badanko miejsca zbrodni -> wizyta w barze -> telefon po adres -> adres na najwyższym piętrze, co skutkuje bieganiną po dachach;
- na wyjściowych ustawieniach gra przechodzi się sama - często dosłownie;
- free-roaming wrzucony w późnej fazie developingu, stąd takie kuriozum jak jazda autem, którym można zdewastować pół miasta. Jako policjant...
;
- rwana narracja;
- słabe puenty w większości spraw. Przy padzie trzymała mnie tożsamość mordercy Czarnej Dalii. I co? I wiem, że tożsamość mordercy w "Dziewczynie z tatuażem" to przy tym szczytowe osiągnięcie;
Żeby nie było - design, przywiązanie do szczegółów, twarze, klimat i kilka śledztw zdecydowanie dają radę, L.A. Noire jest niestety napakowane ogromną ilością błędów, sztucznych ścian, a minimalna swoboda przy każdej głupiej czynności w czasie śledztwa nie istnieje. Ktoś tu ładnie wykorzystał skojarzenie z GTA w latach 40., robiąc większości krytyków (88% na GR) i graczom (na szczęście jest silna opozycja) wodę z mózgów. R*, nieładnie...
- 6 / 10
P.S. "L.A." poszło na allegro po zamknięciu sprawy Czarnej Dalii. Masochistą nie jestem.