Tradycyjnie otwieram temat do dzielenia się growym doświadczeniem z minionego roku.
Trochę ode mnie:
Rok 2017 to była giereczkowa petarda. Udało mi się sprawdzić zaledwie ułamek z tego, co w tym roku wyszło, a co mnie interesuje. Moim zdaniem to najlepszy rok dla giereczek od 2013 (Zelda ALBW, GTAV, TLOU) albo i 2011 (Batman AC, Skyrim, DX HR, DkS).
Prawdę mówiąc, grałem mniej w tym roku, mimo że był tak dobry. Sporo czasu zjadł mi jeden hit, na który czekałem kilka lat. Poza tym dalej trzymam się swojej zasady, że jeśli coś mocno mi nie siedzi i po kilku godzinach wciąż mam problem z tym, aby się wciągnąć, to olewam grę, nawet jeśli jest to głośny tytuł lub kontynuacja czegoś, co lubię.
Rok 2017 zacząłem od nadrabiania The Last Guardian, który ukazał się pod koniec 2016. Nie zachwyciła mnie od razu ta gra, ale się tym nie przejąłem - SOTC tez początkowo mi nie pasowało i długo musiałem je trawić, by w końcu zaskoczyło. Jednak do końca TLG miałem uczucie niedosytu. Ta gra bardziej przypomina ICO, które mi nie siadło, niż uwielbiane Kolosy. Po roku wspominam przygody Trico cieplej, więc podejrzewam, że to też była kwestia przetrawienia.
Następnie poszła kontynuacja mojej ulubionej gry z 2012, czyli Dishonored 2. No i to nie chwyciło. Po pierwszej misji coś mi nie pasowało, nie mogłem się wciągnąć, po drugiej miałem dosyć, trzecia utwierdziła mnie w przekonaniu. Nie wiem, w czym rzecz... Czy to przesyt skradankami, czy zlagowane sterowanie, czy co... Odpuściłem. Równolegle ograłem kolejną część przygód Laytona - Professor Layton and the Diabolical Box. Bardzo mi się to podobało i pewnie za jakiś czas ogram ostatnią część z DS, która mi została. Raz na kilka lat te gry siadają idealnie. Udało mi się też wreszcie zaliczyć Dreamfall: The Longest Journey, po niemalże 10 latach od ogrania jedynki. Niestety gra ucierpiała na przenosinach w pełne 3D i dodaniu elementów akcji, ale fabularnie to jest miód. Na półce mam już Dreamfall Chapters, koniecznie chcę poznać całą tę historię.
Marzec to oczywiście największy hit tego roku - The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Musiałem dla tej gry kupić konsolę, nie wiedziałem tylko czy Switch, czy WiiU. Ostatecznie padło na tę drugą, ale nie żałuję - NS i tak kupię bliżej premiery nowego Metroida. A Zelda? Wszystko zostało o tej grze już powiedziane, ja powiem tylko tyle, że nie jest to moja ulubiona Zelda. Pewnie posadziłbym ją za A Link Between Worlds i Wind Wakerem ale przed Ocariną i Skyward Sword. No to co nie zagrało? Chyba to, co wszystkim - pewne detale jak zbyt duża rotacja sprzętu (mała wytrzymałość), mało dungeonów, praktycznie brak akcji poza otwartym terenem... Ale to w sumie nic przy tym co gra dalej - uczucie przygody, satysfakcję z jej odkrywania, czystą zabawę. Z pewnością wrócę do Hyrule jeszcze raz po kupnie NS. Równolegle na WiiU ogrywałem LEGO City Undercover, na które mocno liczyłem, ale się przeliczyłem. Pewnie w 2013/14 byłoby lepiej, z dzisiejszej perspektywy mocno się to zestarzało niestety.
Przygode z Zeldą przerywałem między innymi dla Rime, które dla mnie okazało się wydmuszką z fajnym wstępem i zakończeniem. Ale cóż że początek i koniec były fajne, kiedy przez cały środek ziewałem... Ograłem również Resident Evil 7, które bardzo mi się spodobało. Gra upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu - powrót do klasycznej formy horroru-przygodówki w nowoczesnym, modnym FPSowym wydaniu. To mi pasuje. W lecie zaliczyłem też moją pierwszą grę od Telltale - The Wolf Among Us. Było to spoko, historia zapowiadała się cudnie, ale jej rozwiązanie było słabe. Ogólnie nie kupuję jednak tego - wolę nowoczesną przygodówkę w wydaniu Life is Strange. Apropo przygodówek w nowym stylu - sprawdziłem kontrowersyjne Gone Home i... nie uwierzycie - byłem zachwycony. Gry takie jak Gone Home czy Life is Strange budzą we mnie zbuntowaną nastolatkę - co poradzę
Po zakończeniu Zeldy wziąłem się za Prey, z którym wiązałem ogromne nadzieje. I ta gra od samego początku trafiała w mój gust. Niemalże na każdym kroku było widać inspirację System/Bioshockami, Alienem, Dead Space. Gra w perfekcyjny sposób rozłożyła proporcje - dużo eksporacji, odkrywania tajemnic, wrogowie, którzy pojawią się sporadycznie, przez co włos jeży się na głowie. Cudeńko, grało mi się świetnie i nagle gdzieś w 2/3 dupa, wszystko się spieprzyło. Nagle zatrzęsienie wrogów, zmiana klimatu z powolnego eksporacyjnego na niemalże strzelankowy lub skradany w modelu save/load co 3 minuty. Gra poszła w cholerę na allegro, taki byłem zawiedziony. Jednak wolę pamiętać pierwszą cudną połowę. Dla uspokojenia nerwów wrzuciłem remake Ratchet and Clank i to była dobra decyzja. Bardzo przyjemna gra, pełna humoru. W oryginał nie grałem, przeszedłem tylko Quest for Booty. Chętnie zagrałbym w coś jeszcze może na PS3, ale pamiętam że Tools of Destruction mnie odrzuciło. Zobaczymy...
Na koniec roku wrzuciłem totalny klasyk - Indiana Jones and the Fate of Atlantis. Jeszcze nie skończyłem, gram sobie sporadycznie na PSP (wersja z GOGa poszła na pspkowym ScummVM ku mojemu zdziwieniu), ale mam mieszane uczucia. To jednak stara szkoła przygodówek, która mnie ominęła. Nie miałem wtedy Amigi ani PC. Z C64 przeskoczyłem od razu na PSX. PC dorobiłem sie dopiero na początku tego wieku i ogrywałem na nim głównie konwersje z konsol. Zacząłem też Yakuzę 5, która również się zestarzała. Ale tu się liczy fabuła, która w Yakuzach potrafi dać po twarzy, więc będę cisnął dalej .
A jakie plany na 2018? Pod koniec minionego roku załadowałem sobie półkę grami, więc będę je powoli zaliczał, m.in. wspomniane Dreamfall, Yesterday Origins, nowe Uncharted, Wolfenstein The New Order. Wisi mi też na Steamie Cities Skylines, ale na to potrzebuję kilku godzin skupienia, może być trudno, zważywszy na to, że mam 18 miesięczne dziecko i aktualnie PC w sypialni . Może dokończę Indianę, zobaczę jak pójdzie mi z Yakuzą. Zachęcony promocją na GOG, będąc pod lekkim wpływem fazy na przygodówki wziąłem też Gemini Rue - w miarę nowa gra w starym stylu, może siądzie. Mam też szalony pomysł powrotu do Fallouta 4 z zupełnie innym nastawieniem. No i rozgrzebanych kilka gier jak np. nie ruszone od roku Stardew Valley oraz ostatni Sly Cooper. Mam też sporą listę gier, którę chcę zaliczyć drugi/kolejny raz. Już zacząłem The Wind Waker HD. Ponadto mam zamiar spróbować Horizon Zero Dawn i kilka innych przebojów z 2017 - Wolfenstein II, Yakuza 0, może Nier (demo nie zachęciło mnie do gry), może nowy Assassin (miałem już tej serii nie dotykać, a tu niespodzianka - Origins podobno jest bardzo dobre). Czekam na pudełkowe wydanie prequela Life is Strange, może też sprawdzę Yooka-Layle? Nowego Mass Effecta odpuszczam definitywnie. Kusiło, ale na szczęście pojawiło się demo, które ostudziło mój zapał. Już prędzej ogram ponownie jedynkę. Z premier na 2018 na pewno RDR2 oraz Ni no Kuni II. Co więcej - zobaczymy...