Tegoroczne targi E3 nie przyniosły przełomu, choć to w głównej mierze zależy z której strony się patrzy, gdzie jedni zauważali postęp, inni wieszczyli upadek. Faktem pozostaje to że pomimo ograniczonej liczby pokazów, dyskusje rozgorzały na nowo zmuszając nieraz do zajęcia skrajnych pozycji.
Wycofanie się i rezygnacja to dość często spotykana opinia opisująca działania podjęte przez Kojima Productions. W dużym stopniu motywowana jest zarówno brakiem nowych produktów ze strony studia ojca Snake'a, jak też skupieniem się na promowaniu projektów, goszczących w naszych domach od kilku już lat gdzie ich odświeżenie ma być zabiegiem mydlącym oczy, faktycznie kolejnym skokiem na kasę. Czy ten zarzut jest prawdziwy? Niezależnie od tak sformułowanych oskarżeń, nietrudno dostrzec pewną logikę otwierającą na nowe możliwości. Wydanie starych części w podbitej rozdzielczości to nie tylko próba sprzedania tego samego, na oddzielnym poziomie estetyki, to pierwszy krok rozwijający usługę Transfarring - do jakiegoś stopnia te produkty są podporządkowane tej funkcji, mającej przede wszystkim przenieść rozgrywkę poza sztywne ramy domowego zacisza. O ile usługa jest skierowana do nowych produktów, ambicją Kojimy jest także rozwinięcie technologii w kierunku wstecznym, obejmując gotowe już gry. Tym samym mamy do czynienia z aktualizacją biblioteki gotowych tytułów pod obowiązujące standardy, nie zaś tylko zmianą wizualną.
Zalążek nowej usługi to wprawdzie szansa dla przeszłości, ale przede wszystkim, rozpoczęcie innej jakości. Fani obrzucają oskarżeniami ludzi Kojimy za brak pokazu choćby fragmentu rozgrywki Rising, sama gra może iść jednak w nowym kierunku. Twórcy prawdopodobnie zdecydują się na wykorzystanie w grze wspomnianej funkcji wymiany danych, stąd przygotowania do prezentacji tytułu wymagają szerszego zakresu prac. Nie ulega wątpliwości że gra wyjdzie także na PS Vita - KojiPro obiecuje nam gry w dwóch wersjach, przenośnej oraz stacjonarnej, co zapewne nie ominie kolejnego wcielenia Raidena. Jeśli gra skorzysta z Transfarring, tłumaczy to przeciąganie się pokazu, który powinien zahaczyć o funkcję sprzężenia z swoją bliźniaczą wersją. W tym znaczeniu nadchodzi nowe pokolenie, nie redukujące się już do jednego tylko sprzętu, to projekty będące nośnikiem eksperymentalnego podejścia, w którym doświadczenie wychodzi poza sam sprzęt. A więc jednak Kojima spełnił swoje zapowiedzi, pytanie czy jest to aż tak istotne?
Inną kwestią pozostaje problem wycofania się firmy, w końcu nie mamy nowych gier. Z drugiej strony nie to stanowi najbardziej palący problem, musimy siebie zapytać czy KojiPro odczuwa jeszcze nastoje graczy? Po części tak, ale ich realizacja sama w sobie może być już spóźniona. Fani niemalże od samego początku pragnęli wcielić się w postać Gray Foxa, ale ich życzenia spełniły się połowicznie i to dopiero przy okazji Rising. To tylko przykład ale pokazuje pewien trend. Premiera kolekcji HD w to w jakiejś mierze zadośćuczynienie za brak The Essential Collection na rynku europejskim - acz znów nie dostajemy oryginalnego Metal Gear Solid co prowadzi do kolejnej kampanii wznawiającej klasyki co sprowadza nas z powrotem do punktu wyjścia. To samo można powiedzieć o MGS: Peace Walker w wersji na stacjonarne konsole, gdzie podstawowym pytaniem jest: dlaczego tak późno? Choć raczej trzeba było tak od samego początku, moment ujawnienia gry budził pytania i błagania graczy o wersję na domowy sprzęt, zdaje się że i tutaj brakowało pewnej refleksji, wyczucia potrzeb fanów i rynku czyli tego co powinno stanowić wstęp do przełomu. Czy nie jest już jednak na to trochę za późno? Mimo wszystko, wydaje się że saga Kojimy rozpoczyna swoją drugą wiosnę, pytanie o styl i przedstawione wyżej podejście pozostaje otwartą kwestią.