Znaczy domknął prawie każdy wątek na ostatni guzik, choć było parę wpadek choćby wątek z Doctor Clark, gdzie w pierwszym MGS dowiadujemy się, że był nim mężczyzna, a w MGS4 jest wyjaśnione, że to niby Para- Medic jest Doctor Clark
. Jednak przymknąłem na to przysłowiowe oczko, choć można się tego czepić he he.
Uważam, że Kojima na prawdę pokazał klasę, bo myślałem, że po największym misz- maszu i twistach fabularnych, czyli MGS2, że nie uda się Kojimie wytłumaczyć odpowiednio sensownie tych wszystkich zawirowań fabuły...
Na dzień dzisiejszy ciekawi mnie jedno, a mianowicie jak będzie wytłumaczona sprawa Big Boss'a i jego brakującej ręki i blizn na twarzy, bo w MGS4 BB wyglądał zupełnie inaczej. Wiadomo- Koijima zapowiadał, że będą pewne niedomówienia w MGS5, jednak wszystko w swoim czasie zostanie wytłumaczone... mam nadzieję
Zresztą Big Boss gadał pod koniec MGS4, że brakujące części ciała zostały zastąpione kończynami Liquid'a i Solidus'a, a po Outer Heaven BB mógł wyglądać jak spalone mięso, bo przecież w MG2 zostaje podpalony? Wybucha? Tak to odebrałem grając w tą grę.
Co do domknięcia wszystkich najważniejszych wątków i wybrnięcia przez Kojimę w tej kwestii to zakończył najważniejsze wątki, choćby sprawa Raidena ( nie patrząc przez pryzmat MGR: Revengeance ) to uważam to za świetne zakończenie przygód Jacka aka Raidena. To samo tyczy się z sprawa życia Solida i jego przyjaciela Otacona. Wiadomo, można się czepiać, że Solid Snake w takim stanie jakim był w MGS4 to raczej nie byłby w stanie walczyć, ale to przecież gra, która ma pokazać jego ostatecznie poświęcenie sprawie i walkę ze samym sobą ( czyli schorowanym ciałem i wirusem Fox Die )
Moim zdaniem Kojima spisał się na dziesiątkę, bo usatysfakcjonował mnie grą MGS4 jako gracza i wieloletniego fana serii. Pewne rzeczy mogły zachodzić o kicz np. ślub Meryl pod Koniec gry lub małpa pijąca napój gazowany i paląca papierosa... Tego typu wątki osobiście bym wyrzucił, ale Kojima nie byłby sobą, gdyby jakiegoś małego dziwactwa nie wprowadził do swojej gry. Kojima to niespełniony reżyser i chce w swoich grach mieć wszystko, czyli żeby była dobra fabuła, humor, świetny gameplay itp. mówiąc w skrócie Kojima chce swoimi grami zachęcić wszystkich i przez to można się spodziewać małych głupotek w stylu czapki kurczaka ( nadchodzący MGS5: PP ) bo od poważnej fabuły, Kojima próbuje w swoich grach też rozśmieszyć gracza nie koniecznie udanym humorem...
Jedni mogą to uznać za wadę, a znowu inni przymkną oko i będą cieszyć się zakończeniem przygód Solid'a
Tak że Kojima pokazał klasę moim zdaniem tworząc MGS4. Jedni mogą narzekać, że jest w grze zbyt dużo filmików, ale ja uważam że ta gra właśnie taka powinna być, czyli zakończeniem wielkiej sagi wypełnioną odpowiedziami na te wszystkie pytania, które zadawaliśmy sobie w poprzednich częściach serii. Dla mnie MGS4 to gra wyłącznie dla fanów serii, bo nowi gracze zaczynający swoją przygodę z serią to raczej nie połapią się o co w tym wszystkim chodzi i mogą gre uznać za niezrozumiały bełkot...
Dziwi mnie jedno, że zawsze gdy gadam z jakimś znajomym graczem, który nie jest fanem serii to pytają mnie o wyjaśnienie pewnych aspektów fabuły poszczególnych części serii MGS i nie jeden gracz nie rozumie tych wszystkich twistów fabuły. Nawet ostatnio na pewnym portalu o grach wypowiedział się pewien młody gracz o MGS, że to kiepski film klasy b, choć został od razu zmiażdżony krytyką przez innych graczy, bo młodzi gracze najczęściej stare gry odbierają przez pryzmat dzisiejszych czasów i patrzą na stare gry porównując je do nowych, bez jakiegokolwiek sentymentu i przeżyć związanych z wieloletnim byciem fanem danej serii. Mi się wydaje, że z serią MGS trzeba być od prawie samego początku, by wszystko pojąć i stosownie zrozumieć. Przez to MGS4 usatysfakcjonował mnie jako gracza i fana serii. Gra dała mi do myślenia i choć to tylko gra, jednak urzekła mnie na tyle, żeby uznać ją moim zdaniem jako arcydzieło i perełkę wśród gier.