GT Event (Sezon 1 / Sezon 2) + dyskusja ogólna

Moderator: Hal

Postprzez Hal » Pn kwi 23, 12 16:40

Drugi wyścig niosącego ze sobą ponadprzeciętne dawki adrenaliny Cyklu Nascar upłynął nadspodziewanie spokojnie. Z pewnością złożyła się na to stosunkowo niska frekwencja (5 osób – co jeszcze parę miesięcy temu określiłbym za sukces) oraz fakt, iż tor w Indianapolis w znacznie większym stopniu niż Daytona uwypuklił rożnice w poziomie reprezentowanym przez poszczególnych kierowców. Dzięki temu przez większą część eventu uczestnicy nie jechali w zwartych grupkach, a w rozproszeniu, co przełożyło się na stosunkowo niewielką liczbę niebezpiecznych zdarzeń.


Jako, że tym razem zdecydowałem się nie przeprowadzać kwalifikacji, grupa startowa rozstawiona była w sposób losowy. Wyścig rozpocząłem spokojnym tempem, jadąc na ostatniej pozycji. Pozwoliło mi to na obserwowanie rozwoju sytuacji z bezpiecznej perspektywy oraz uniknięcie ewentualnych nieprzyjemności. Byłem przekonany, że początkowe etapy wyścigu będą obfitować w kolizje, ostre starcia czy nawet większe demolki z udziałem kilku aut. Jednak do niczego takiego nie doszło, przynajmniej nie w stopniu wykraczającym poza przeciętne otwarcie wyścigu. Już po pierwszym zakręcie eventu tor boleśnie rozliczył się z Simonem, który lądując na bandzie uszkodził swój Nascar i musiał zawitać w boksie. Jak się miało okazać później, nie był to jedyny tak niefortunny wypadek z udziałem SS, który w sumie zaliczył aż 11 pobytów w pit stopie (i pobił tym samym rekord Byśka – 10 wizyt). Spadając na ostatnią lokatę już na 1. okrążeniu, Simon pozostał na niej konsekwentnie już do finiszu.


Tak więc zostaliśmy we czwórkę. Z niewielką przewagą czasową stawce przewodził PRZESTEPCA, drugi był Bysiek, a za nim podążał Luqat. Ja nie zrezygnowałem ze swej początkowej strategii i nadal zachowywałem należytą odległość od liderującej trójki. Nie minęło jeszcze nawet 5 z zaplanowanych 75 okrążeń, gdy okazało się, iż moja cierpliwość popłaciła. Przewodzący stawce PRZESTEPCA zaliczył dotkliwego spina na wyjściu z zakrętu nr 2. Poslizg nie dość, że pozbawił go prowadzenia, to zmusił także do wizyty w pit stopie. Kiedy PSA opanował wreszcie narowiste auto, jego samochód był już na przedostatniej lokacie. I choć był to dopiero początek wyścigu, PRZESTEPCA nie był już w stanie przebić się w wyższe partie stawki. Pozostał czwarty aż do samego końca.

Obrazek

Fot. PRZESTEPCA (na pierwszym planie) wpada w poślizg. Za moment ostatecznie straci lidera.


Z początkowej grupki jadących blisko siebie pięciu kierowców pozostała jedynie trójka. Bysiek i Luqat co jakiś czas zmieniali się na prowadzeniu. Ja wolałem nie ryzykować i choć były do tego okazje, nie podejmowałem się manewru wyprzedzania. W tej zdawałoby się patowej sytuacji z pomocą przyszedł mi zdublowany przez naszą trójkę PRZESTĘPCA. Chociaż słowo 'pomoc' jest tu dość niefortunnym określeniem całej sytuacji. Próbujący rozpaczliwie odrobić początkowe straty, PSA za wszelką cenę pragnął powrócić do gry. Jego pogoń za dublującymi go rywalami zakończyła się jednakże fiaskiem, kiedy pod koniec prostej startowej doszło do kolizji pomiędzy nim i Luqatem. Mnie cudem udało się uniknąć zderzenia dwójki oponentów i w ten niechlubny sposób automatycznie wskoczyłem na niezagrożoną pozycję wicelidera. Przede mną pozostał tylko Bysiek.


Po 15. okrążeniu zdecydowałem się na planowy zjazd do pitu w celu wymiany opon. Takiego kroku nie wykonał Bysiek, który postanowił wykrzesać jeszcze trochę z niemal całkowicie zużytych gum. Rozwój zdarzeń pokazał, że ta decyzja była sporym błędem. Pod koniec 15. okrążenia Bysiek w wyniku poślizgu rozbija samochód o bandę, uszkadzając obie prawe osie i ostatecznie traci lidera, którego nie odzyska już ani na chwilę.

Obrazek

Fot. Błąd Byśka, który być może kosztował go zwycięstwo w całym wyścigu.



Kary:

- Starcie Luqat vs. PSA nr 1. PRZESTEPCA stara się wyprzedzić Tara oraz Lu, którzy zdublowali go wcześniej. Wykorzystując tunel aerodynamiczny Tara, na prostej startowej PSA rozpędza się do kosmicznej prędkości. W efekcie wyprzedza Tara i tuż przed zakrętem nr 1 dopada Luqata. W trakcie wyścigu wydawało się, iż to PRZESTEPCA winny był skasowania Luqata, jednak powtórka pokazała, iż przed samym zakrętem PSA zdobył overlap, a tym samym prawo do wewnętrznej. Luqat prawdopodobnie nie zauważył zbliżającego się błyskawicznie PSA i pojechał standardową linią zewnątrz -wewnątrz, choć zważywszy na overlap przeciwnika powinien był pokonać zakręt systemem zewnątrz-zewnątrz. Lu zaczepił o tył nasacara PRZESTĘPCY, co zainicjowało cały karambol. Kary: Luqat -3ptk.

Obrazek

Fot. Overlap PRZESTEPCY na Luqacie.


- Starcie Luqat vs. PSA nr 2. W dalszej części wyścigu doszło do kolejnego zdarzenia pomiędzy panami. Na zakręcie nr 2 Luqat pojechał nieco szerzej, pozostawiając przestrzeń po wewnętrznej. PSA chciał to wykorzystać i wyprzedzić rywala, ale jeszcze zanim zdołał uzyskać overlap, Luqat niespodziewanie złamał swą dotychczasową linię i zjechał do wewnętrznej. Miał do tego jednak pełne prawo, gdyż PRZESTEPCA nie uzyskał wcześniej overlapu. W dalszej fazie incydentu PSA wyjechał wszystkimi kołami poza tor, nie dopasowując prędkości do sytuacji i w konsekwencji przy powrocie na jezdnię delikatnie uszkodził nascar Luqata. Kary: PRZESTEPCA -3ptk.

Obrazek

Fot. Tuż przed muśnięciem Luqata samochód PSA znajdował się całkowicie poza torem. (Sorry za jakość, ale trudno o lepszą przy tak wysokiej prędkości samochodów).


- Kolejny incydent, w którym w roli głównej wystąpił PRZESTEPCA. Na 15. okrążeniu Bysiek wpada w poślizg i uszkadza samochód. Jadący około 200 metrów za nim PSA nie dopasowuje prędkości auta do sytuacji i uderza w nascar Byska, który usiłował zjechać z toru na pobocze. Decyzja Byśka o jak najszybszym usunięciu samochodu poza obszar toru była uzasadniona, gdyż jadący za nim rywale znajdowali się w wystarczającej odległości, by odpowiednio zareagować na zdarzenie. Co ciekawe, PRZESTEPCA chciał uniknąć kolizji z Byśkiem wyjeżdżając poza obręb toru, ale jako, że Bysiek także podjął decyzję o zjechaniu z trasy, manewr PSA okazał się zgubny. Efektem są uszkodzenia silnika w obu autach. Kary: PRZESTEPCA -5 ptk.

Obrazek

Fot. Zdjęcie pokazuje, iż PSA miał wystarczająco dużo czasu na zażegnanie niebezpieczeństwa. Tymczasem nie zwolnił rozpędzonego auta i w osteczności podjął się jazdy na przełaj.


Obrazek

Fot. PSA uderza w Byśka już poza obrębem toru.




Wyniki (Zawody Nascar, Indianapolis Tor Owalny, 75 okrążeń, wyścig trwał około 1h i 10 min.):


1. Tar – najlepsze okrążenie: 48,452

2. Luqat – strata: +1:53,954; najlepsze okrążenie: 48,999

3. Bysiek – strata: +2:40,203; najlepsze okrążenie: 49,299

4. PRZESTEPCA – strata: -2 okr.; najlepsze okrążenie: 48,994

5. Simon – strata: -7 okr.; najlepsze okrążenie: 48,892




Klasyfikacja Zawodów Nascar (po 2/3):


1. Tar – 41 ptk.

2. Bysiek – 31 ptk.

3. Sebek – 25 ptk.

4. Luqat – 17 ptk.

5. PRZESTEPCA – 16 ptk.

6. Derat – 13 ptk.

7. Simon – 11 ptk.




Klasyfikacja generalna (po 12/20):

1. Tar – 266 ptk.

2. Plazi – 122 ptk.

3. Luqat – 115 ptk.

4. Sebek & PRZESTEPCA – 105 ptk.

6. Bysiek – 70 ptk.

7. Derat – 68 ptk.

8. MajorZero – 38 ptk.

9. Simon – 33 ptk.

10. Adolf – 19 ptk.

11. BigBros – 15 ptk.

12. Pabian – 11 ptk.



We środę szczegółowe info na temat następnego wyścigu.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Śr kwi 25, 12 13:49

Zestaw na niedzielę (29.04):


Samochód: Mazda RX-8 Type S '07

Ustawienia: opony komfortowe miękkie; tuning zabroniony (za wyjątkiem oleju); wspomagacze wyłączone (poza ABS).

Trasa: Cape Ring

Ilość okrążeń: 20.

Kwalifikacje rozpoczną się o 17:00 i potrwają pół godziny. Potem okrążenie formujące, a nastepnie właściwa część eventu.


Ważna informacja dla uczestników eventu:

Za około miesiąc (może półtora) odbędzie się planowo wyścig na Circuit de la Sarthe 2009. Samochodem, jakim będziemy się ścigać w trakcie eventu na tym francuskim torze będzie Jaguar XJ13 Race Car 66'. Informuję was o tym już teraz, ponieważ być może nie wszyscy posiadają to auto w swoim garażu, a jest ono bardzo drogie (20 mln kredytów) i uzbieranie na niego całej kwoty może niektórym zająć sporo czasu. Dlatego osobom, które nie posiadają jeszcze tego historycznego samochodu, a które chcą wziąć udział w ekscytującym wyścigu na Le Mans, polecam odkładanie wirtualnej kasy na ten właśnie pojazd. Nie chcę by ktoś przegapił pasjonujaco zapowiadający się wyścig tylko z powodu tego, iż nie stać go na to auto (samochodu niestety nie da się ofiarować w prezencie znajomym).

Edyta: Jaguara XJ13 '66 można również wygrać w długodystansowym wyścigu Indy 500.


Pozdro i do zobaczenia na Cape Ring.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Pn kwi 30, 12 15:52

Trzynasty wyścig cyklu przekornie nie okazał się być tym najbardziej pechowym. Zabrakło jednak niewiele, by skończył się dla mnie nie lada fiaskiem.


Event na Cape Ring był kolejnym z rodzaju tych, z których trudno sporządzić interesującą relację. Po raz kolejny losy wyścigu potoczyły się dobrze znanym dla mnie torem. Każdy element do złudzenia przypominał kilka wcześniejszych eventów, z których wychodziłem zwycięsko: zdobyte w kwalifikacjach pole position → ucieczka przed grupą poscigową (która tym razem stosunkowo szybko dała za wygraną – jak się okazało pod koniec wyścigu – tylko pozornie) → zwiększenie przewagi do bezpiecznego dystansu → końcowy triumf. Każdy element, poza jednym – dramatyczną końcówką wyścigu i pasjonującą walką korespondencyjną pomiędzy mną, a Plazim.


Już przed startem podejrzewałem, iż tym razem to właśnie Plazi będzie moim głównym rywalem w walce o końcową wygraną. Wskazywały na to uzyskiwane przez niego rezultaty w kilku sparnigach, jakie przeprowadziliśmy przed niedzielą. Nie myliłem się. Pomimo stosunkowo kiepskiego początku, po którym Plazi bardzo łatwo stracił do mnie już na 1. okrążeniu około 10 sekund, mój oponent uparcie, raz za razem, powracał do walki. Dość powiedzieć, że różnica czasowa pomiędzy mną, a wiceliderem nigdy nie przekroczyła magicznej bariery 60 sekund, co nie zdarzyło się bodajże w żadnym z dotychczas wygranych przeze mnie w Evencie wyścigu.

Obrazek

Fot. Plazi zalicza poślizg na 1. okrążeniu i traci kontakt z Tarem (w tle). Ta drobna pomyłka mogła kosztować Plaziego triumf w wyścigu.


Zarówno ja, jak i Plazi postanowiliśmy przejechać cały, niemal 70-minutowy wyścig, na jednym zestawie opon. Jadąc z przewagą około 30-40 sekund nad głównym rywalem, wolałem nie ryzykować zjazdu do boksu, gdyż krok taki oznaczać mógł bezpowrotną stratę prowadzenia. Podobną decyzję Plaziego motywowała z pewnością chęć wywarcia dodatkowej presji na liderze i pragnienie obięcia czołowej lokaty. Tak więc nasza strategia na wyścig obrana została dość spontanicznie, w wyniku obserwacji rozwijającej się na torze rozgrywki.


Konsekwencją braku wizty w boksie była jazda na poważnie zużytych oponach w ostatnich partiach wyścigu. Sądziłem, że poradzę sobie z tą niedogodnością znacznie lepiej niż mój główny oponent, który ze względu na korzystanie z pada miał większe niż ja trudności w operowaniu gazem. Jednak topniejąca stopniowo przewaga pomiędzy mną, a Plazim szybko zweryfikowała ten pogląd. Na ostatnim okrążeniu wyścigu sytuacja była już alarmująca. Z bezpiecznej, ponad półminutowej przewagi, pozostało już tylko liche 15-20 sekund, a stan opon sprawiał, iż każdy zakręt był olbrzymim wyzwaniem. I wtedy, tuz przed samą metą, wydarzył się dramatyczny incydent.


Na moście-ślimaku, a więc około półtora kilometra przed linią startu/mety, przytrafił mi się kolejny niefortunny uślizg kół. Niestety, tym razem w wyniku poslizgu auto odniosło poważne uszkodzenia, co przełożyło się na znaczny spadek osiągów. Na plecach czułem już oddech nieuchronnie zbliżającego się Plaziego. Pozostało mi rzucić wszystko na jedną kartę i wykrzesać z osłabionego samochodu maksimum możliwości. I choć Plazi nieomal zlapał ze mną kontakt na końcowych metrach wyścigu, wcześniej wypracowana nad nim przewaga pomogła mi dowieźć tą bezcenną wygraną. Zadecydowało liche 5 sekund.

Obrazek

Fot. Tar rozbija samochód na ostatnim okrążeniu.


Kary:

- Luqat vs. Simon. Na przedostatnim okrążeniu wyścigu, jadąc na stosunkowo świeżych gumach, Luqat wreszcie dopada Simona. Ze względu na opłakany stan opon, SS już od kilku dobrych okrążeń systematycznie tracił wypracowany nad przeciwnikiem dystans. Pod koniec eventu Simon rozpaczliwie walczy o utrzymanie pozycji na podium, ale jego samochód co rusz zalicza poślizgi. Kiedy Luqat ostatecznie wyprzedza skidującego Simona, auto tego drugiego zahacza o samochód Lu, powodując lekkie uszkodzenie koła. Simon powinien wziąć pod uwagę stan opon w swoim samochodzie oraz znacznie wyższe tempo przeciwnika i zwyczajnie oddać pozycję, gdyż nie było najmniejszych szans na jej utrzymanie. Kara za spowodowanie lekkiech uszkodzeń: Simon: -3ptk.

Obrazek

Fot. W wyniku poślizgu spowodowanego kiepskim stanem ogumienia, auto Simona (biała Mazda) uderza w samochód Luqata.


- Nie ma to nic wspólnego z karami, ale dotyczy bezpośrednio przepisów, dlatego wrzucam tutaj. Dwa zdjęcia z walki pomiędzy Luqatem i Plazim:

Obrazek

Fot. Plazi rozpoczął już podejście do zakrętu. Luqat starał się wyprzedzić rywala po wewnętrznej i przesunąć się na pozycję wicelidera, ale, jak pokazuje zdjęcie, nie uzyskał overlapu. Zobaczmy, co dzieje się dalej...


Obrazek

Fot. Nie mając dostatecznego overlapu, Luqat nie wpycha się na siłę na wewnętrzna Plaziego (barge passing), ale rezygnuje z próby wyprzedzania i wraca za plecy rywala. Sytuacja między graczami to wzorowa realizacja przepisu o podejściu do wyprzedzania po wewnętrznej. Tak to właśnie powinno wyglądać przy nieudanym podejściu do tego manewru.



Wyniki wyścigu (Cape Ring, Mazda RX-8 Type S '07, 20 okrążeń, wyścig trwał około 1h i 10 min.):


1. Tar – najlepsze okrążenie: 3:11,524

2. Plazi – strata: +5,643; najlepsze okrążenie: 3:15,479

3. Luqat – strata: +2:59,xxx; najlepsze okrążenie: 3:16,808

4. Simon – strata: ponad 3 min.; najlepsze okrążenie: 3:16,787

5. PRZESTEPCA – strata: -1 okr.; najlepsze okrążenie: 3:15,923




Klasyfikacja generalna (po 13/20):


1. Tar – 291 ptk.

2. Plazi – 142 ptk.

3. Luqat – 131 ptk.

4. PRZESTEPCA – 116 ptk.

5. Sebek – 105 ptk.

6. Bysiek – 70 ptk.

7. Derat – 68 ptk.

8. Simon – 43 ptk.

9. MajorZero – 38 ptk.

10. Adolf – 19 ptk.

11. BigBros – 15 ptk.

12. Pabian – 11 ptk.




Już we środę szczegóły o następnym evencie.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Śr maja 02, 12 13:17

Zestaw na niedzielę (6.05):


Samochód: Chevrolet Corvette Z06 (C5) '04

Tor: Daytona - Tor Drogowy

Ustawienia: Opony sportowe twarde; tuning zabroniony (za wyjątkiem wymiany oleju); wspomagacze wyłączone (poza ABS).

Ilość okrążeń: 31


Uwagi:

- Poziom trudności nadchodzących zawodów na Daytonie z pewnością należy uznać za wysoki. Składa się na to nie tylko narowista specyfika samochodu Chevroleta, ale także, a może przede wszystkim, charakter toru.

- Na tle innych tras, Daytona Road Course odznacza się dwiema zasadniczymi kwestiami: tor jest niemal całkowicie płaski, a zakręty pozbawione przydatnego dla kierowcy oznakowania. Oba te czynniki sprawiają, iż jazda po tej trasie jest niezwykle wymagająca, a najmniejszy spadek poziomu koncentracji wiąże się często z przykrymi konsekwencjami. Płaski charakter toru oraz brak wyraźnych punktów odniesienia przy hamowaniu sprawiają, iż wyznaczenie właściwych miejsc dohamowań może nastręczać nie lada trudności. Przy ponad godzinnym wyścigu w tak wymagającym samochodzie, jakim jest Corvette, każda, nawet najdrobniejsza obniżka koncentracji może kosztować cały wyścig.


PS. Przypominam o konieczności zdobycia Jaguara XJ13 '66, by móc wziąć udział w zbliżającym się evencie na Circuit de La Sarthe.


Do zobaczenia na Daytonie, przestępcy!
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Luqat » Śr maja 02, 12 20:21

Witam. :salute:

Dawno nie pisałem, więc postanowiłem się ogarnąć i ożywić ten ostatnio martwy wątek, jako że poza relacjami Tara panuje tu cisza. :/

Powinienem się odzywać po każdym wyścigu, gdyż Tar najczęściej jeździ w samotności i może jedynie posiłkować się powtórkami ;) Niestety straszny ze mnie leń i d..y się ruszyć nie chce...a raczej palców 8)

W każdym razie na początek dzięki za pochwalenie grzecznego zachowania z mojej strony - staram się jak mogę :angel11: Trochę doświadczenia oraz uwagi i "włala" ;)

Co do przebiegu wyścigu to wiedziałem, że z oponami będzie ciężko i postanowiłem trochę bardziej cisnąć, ale w połowie wyścigu zjechać na zmianę gum. Taktyka działała dopóki 3małem się wicelidera - Plaziego - czyli przez jakieś 2 okrążenia ;/ Prawdopodobnie po tym czasie rozgrzał już opony bo nagle zaczął jechać wyraźnie szybciej no i ja -mądry jak zawsze- zamiast jechać na miarę swoich możliwości i ze spokojną głową próbowałem nadrobić stratę i tak oto na bodaj 6tym okrążeniu (nie zapisałem powtórki i piszę z głowy)rypłem o ścianę i musiałem zaliczyć 1szą tego dnia wizytę w boksach :angry1: Jako,ze wcześniej odjechałem Simonowi i Przestępcy, którzy już od początku chyba mieli problemy z opanowaniem swoich bestii, po wyjeździe z pitu byłem tuż przed lub tuż za Simonem. W każdym bądź razie jadąc przed nim na świeżych gumach nie byłem zanadto ostrożny i już na bodaj ósmym kółku obiłem się znowu. Wielce uradowany z trudem się wygramoliłem i w podskokach ruszyłem znów do moich mechaników(co by się chłopaki nie nudzili :thumbright: )

Po tej wizycie wyjechałem na pewno za Simonem i chyba już za Przestępcą no i musiałem się postarać żeby dowieźć lepszą pozycję. Jechałem tak kilka okrążeń i chyba wyprzedziłem P-cę, który zawitał również u swoich mechaników czy jakoś tak(mówiłem już, że nie zapisałem ripleja ;) ?) i zacząłem zbliżać się do Simona (byłem już 12-15 sek. za nim, a jak wspominałem obaj z P-cą mieli dużo problemów w czasie całego wyścigu z autem), no ale jak to mówią - do trzech razy sztuka - i ja widocznie podświadomie chciałem sprostać tej zasadzie, toteż na okrążeniu nr 12 rypłem się po raz trzeci :cheers: :blob8:
Zadowolony ze swojej wyśmienitej postawy postanowiłem ruszyć po raz kolejny do pitu-pitu. Po wyjeździe po raz ostatni z boksów (karnet na ten dzień już się skończył) wiedziałem, że nie ma szans dogonić Simona - za mało okrążeń, za duża strata. P-ca był chyba gdzieś za mną albo minąłem go kiedy odbębniał również postój bo nie pamiętam abym go wyprzedzał(może Tar rozjaśni jak to dokładnie było - nic nie piłem :binky: ). Jechałem już swoim tempem i mogłem liczyć na nie wiem co, żeby dopaść Szymka(o pierwszej dójce nie było co marzyć). No, ale jak się okazało zainteresowany jechał tak "niezbyt szybko" (bo na pewno to nie ja zamieniłem się w rakietę), że dogoniłem go na przedostatnim okrążeniu i mimo,że starałem się uważać to kolega się ze mną "skontaktował" powodując lekkie uszkodzenia i musiałem ostrożnie przejechać pozostały dystans. Nie wiem czy Simon coś sobie uszkodził, ale wydawało mi się przez chwilę, że może mnie wyprzedzić. Jednak dalej miał problemy z autem i udało mi się dowieźć podium.

Pozycja końcowa może i niezła, ale jazda bez komentarza, a mogła być szansa na coś więcej przy problemach liderów pod koniec wyścigu...

Co do Tara, to jechał bardzo szybko czego byłem świadkiem organoleptycznie, kiedy to po 3cim wyjeździe z boksów tuż przed nim, ten na zużytych oponach(Tar i Plazi nie wymieniali gum) przez jeszcze kilka kółek 3mał się za mną. A przecież jechałem na nówkach-sztukach. W końcu jednak jego opony dały za wygraną i ledwo wybronił się przed Plazjuszem, któremu również gratuluję świetnej i szybkiej jazdy. Brawa dla was chłopaki 8)

No i jeszcze kwestia frekwencji. Ludzie wpadajcie na wyścigi bo ostatnio naprawdę ciężko uzbierać 5 i więcej osób...

P.S. Jaguar już w garażu - szalona bestia 8) Mam nadzieję, że inni też się postarają.
P.P.S. Sebek - nie zasypiaj przed wyścigiem :boxing: ;)
Avatar użytkownika
Luqat
Olga Gurlkovich
 
Posty: 253
Dołączył(a): Pn lut 20, 12 13:55

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Cz maja 03, 12 15:15

Dzięki za tę relację, Luqat. Przerwałeś w ten sposób trwający niemal 2 miesiące mój monolog w tym temacie. Powinieneś pisać częściej!

P-ca był chyba gdzieś za mną albo minąłem go kiedy odbębniał również postój bo nie pamiętam abym go wyprzedzał(może Tar rozjaśni jak to dokładnie było - nic nie piłem


Z tego, co widziałem oglądając fragmenty powtórki, PRZESTEPCA od samego początku jechał na ostatniej lokacie. Ani na moment nie wyprzedził żadnego gracza. Także Twoją najniższą lokatą w czasie tego wyścigu było miejsce czwarte.


Jechałem już swoim tempem i mogłem liczyć na nie wiem co, żeby dopaść Szymka(o pierwszej dójce nie było co marzyć). No, ale jak się okazało zainteresowany jechał tak "niezbyt szybko" (bo na pewno to nie ja zamieniłem się w rakietę), że dogoniłem go na przedostatnim okrążeniu i mimo,że starałem się uważać to kolega się ze mną "skontaktował" powodując lekkie uszkodzenia i musiałem ostrożnie przejechać pozostały dystans.


W czasie wyścigu przyglądałem się Waszej rywalizacji na mapce. Metodycznie skracałeś dystans do Simona i kwestią czasu był Twój awans na podium. Tak, jak pisałem w relacji, w dziale kary - stan opon Szymka na tym etapie wyścigu był już alarmująco zły. Nie wyprzedziłbyś go na 19. okrążeniu, zrobiłbyś to na ostatnim. Z takim ogumieniem SS nie miał już prawa z Tobą podjąć żadnej walki. Pozostało mu już tylko kręcenie efektownych piruetów na torze:)

Co do Tara, to jechał bardzo szybko czego byłem świadkiem organoleptycznie, kiedy to po 3cim wyjeździe z boksów tuż przed nim, ten na zużytych oponach(Tar i Plazi nie wymieniali gum) przez jeszcze kilka kółek 3mał się za mną.


To raczej nie zasługa mojej dobrej jazdy, a Twojego cienia aerodynamicznego, w którym, dopóki zupełnie nie odjechałeś, pozostawałem przez jakiś czas, nadrabiając na prostych to, co traciłem na zakrętach. W drugiej połowie eventu jechałem już znacznie słabiej i Plazi powinien był mnie dopaść.

Do zobaczenia w niedzielę!
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Simon » Cz maja 03, 12 20:32

Hal Emmerich napisał(a):W czasie wyścigu przyglądałem się Waszej rywalizacji na mapce. Metodycznie skracałeś dystans do Simona i kwestią czasu był Twój awans na podium. Tak, jak pisałem w relacji, w dziale kary - stan opon Szymka na tym etapie wyścigu był już alarmująco zły. Nie wyprzedziłbyś go na 19. okrążeniu, zrobiłbyś to na ostatnim. Z takim ogumieniem SS nie miał już prawa z Tobą podjąć żadnej walki. Pozostało mu już tylko kręcenie efektownych piruetów na torze:)

Ech z tymi oponami to dałem dupy dokumentnie...
Dziś zdobyłem Jaguara po 2,5h jazdy Minoltą:]
'A cornered fox is more dangerous than a jackal!'

Obrazek
Avatar użytkownika
Simon
Liquid Snake
 
Posty: 2505
Dołączył(a): Wt maja 27, 08 23:50
Lokalizacja: Skwierzyna
Gram: MGSV The Phantom Pain

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Pn maja 07, 12 17:50

Na starcie wyścigu na Daytona Road Course stawiło się 6 kierowców. Jednak piekielnie ciężkie warunki, na które równomiernie złożyły się charakter toru oraz specyfika samochodu, sprawiły iż całość eventu udało się przejechać jedynie dwóm kierowcom. Poprzeczka trudności zawieszona została tym razem wyjątkowo wysoko. Każde okrążenie na tym zdradzieckim torze mogło boleśnie zweryfikować plan na wyścig uczestników zabawy. I tak też się stało.

Obrazek

Fot. Złoty kolor karoserii nie przyniósł szczęścia Sebkowi.


Najlepiej fakt ten obrazuje sytuacja Plaziego, któremu w kwalifikacjach co prawda udało się uzyskać pole position, ale który już na samym początku wyścigu bezpowrotnie utracił lidera. Przed wyścigiem ostrzegałem przed trudnościami wynikającymi z braku oznakowania zakrętów. Właśnie ten aspekt prawdopodobnie zadecydował o bolesnej pomyłce Plaziego. Zbytnio opóźnione hamowanie spowodowało, iż jego Corvetta wypadła poza tor i straciła bezpośredni kontakt z czołówką, na której znalazłem się ja wraz z PRZESTEPCĄ. Tak więc już 1. okrążenie wyścigu niejako ustawiło całą dalszą rywalizację. Na pozycji lidera byłem ja, z niewalką stratą za mną jechał PSA, a naszą trójkę zamykał, pragnący odrobić początkową stratę, Plazi.

Obrazek

Fot. Plazi wypada z toru na 1. okrążeniu i żegna się na dobre z fotelem lidera.


Rywalizacja pomiędzy mną, a PRZESTEPCĄ trwała długo i była niezwykle wyczerpująca. PSA konsekwentnie nie pozwalał mi na oddalenie się na bezpieczny dystans i 'zabicie' wyścigu. Takie położenie wymogło na mnie jazdę w maksymalnym skupieniu, która zniwelowałaby błędy do absolutnego minimum, a jednocześnie pozwoliła uzyskiwać błyskotliwe czasy okrążeń. Plan udało się zrealizować połowicznie. Chociaż potrafiłem przemieszczać się po Daytonie bez większych pomyłek, to czasy poszczególnych okrążeń nie były zbyt obiecujące. Siedzący stale na moich plecach PSA nie pozwolił mi w pełni odetchnąć, co naturalnie przełożyło się na mało swobodną, zbyt asekuracyjną jazdę.


Jednak nawet pomimo tak zachowawczej postawy, udawało mi się metodycznie zwiększać moją lichą przewagę nad PSĄ. W 1. połowie wyścigu różnica czasowa pomiędzy nami nie była jeszcze wysoka, najwyższa oscylowała w granicach 10-15 sekund. Sprawiało to, iż nawet najmniejszy błąd z mojej strony mógł wywrócić układ stawki do góry nogami. Jednak taki błąd nie przytrafił się mnie, a mojemu głównemu rywalowi. Wpadając na 14. okrążeniu w poślizg po wejściu w pierwszy zakręt toru, z 'pomocą' Byśka PRZESTEPCA uszkodził samochód. Wizyta w boksie okazała się niezbędna. Po wyjechaniu z pit-stopu strata wicelidera wynosiła już półtorej minuty.

Obrazek

Fot. Odpicowana na wyścig Corvetta Byśka.


W taki oto sposób stanąłem przed ostatnim poważnym zadaniem w wyścigu. Pozostało mi podjęcie ważnej decyzji - zjeżdżać do pit-stopu, czy może postarać się przejechać wszystkie okrążenia na jednym zestawie opon. Zjazd do boksu w połowie eventu nie wykluczał kolejnej, tym razem nadprogramowej, wizyty w dalszej części eventu – zawsze bowiem mogła zdarzyć się poważna pomyłka i defekt auta. Stan opon uznałem jednak za satysfakcjonujący. Wprawdzie czasy okrążeń były zauważalnie gorsze, lecz nadal w granicach przyzwoitości, która rokowała utrzymaniem przewagi nad PSĄ. Decyzja musiała być więc tylko jedna - jazda do końca na początkowym zestawie opon.


Dalszy rozwój sytuacji pokazał, iż dokonany przeze mnie wybór był właściwy. Tak jak się spodziewałem, moja przewaga nad PSĄ topniała, jechał on wszak na świeżym zestawie gum. Nigdy jednak różnica pomiędzy nami nie spadła poniżej minuty, nawet pomimo faktu, iż pod koniec eventu przytrafiały mi się drobne pomyłki. Metę przejechałem jako pewny zwycięzca, ale końcowa różnica czasowa pomiędzy mną, a PSĄ w najmniejszym stopniu nie oddaje tego, jak trudny i wymagający był to wyścig. Przez sporą część wieczoru losy eventu rozgrywały się na cienkiej granicy i niewiele zabrakło by jego historia była diametralnie inna.



Kary:

- Bysiek vs. Simon. Na 1. okrążeniu Simon wpada w poślizg w trakcie opóźnionego dohamowania do szykany. Próbując opanować auto delikatnie zaczepia o samochód jadącego w pobliżu Byśka. Efektem czego jest uszkodzenie koła u tego drugiego. Jednak punkty nie zostaną odjęte Simonowi (powinno być -3ptk.), gdyż przed końcem wyścigu wyrzuciło go z pokoju. Nie zdobył więc żadnej puli punktowej, a zgromadzony przez niego dotąd dorobek to już kwestia zamknięta.

- Bysiek vs. PRZESTEPCA. Jak w relacji. Na 14. okrążeniu PSA wpada w poślizg w czasie pokonywania zakrętu otwierającego i staje w poprzek toru. Wyjeżdżający z boksu Bysiek nie zwalnia wystarczająco swojego samochodu i uderza w PSĘ, powodując uszkodzenia obu samochodów. Byśka i PRZESTEPCĘ dzieliła wystarczająco duża odległość, by ten pierwszy uniknął kolizji. Kary: Bysiek -3ptk.

Obrazek

Fot. Bysiek (na pierwszym planie) miał wystarczająco dużo czasu, by zatrzymać samochód, a następnie bezpiecznie wyminąć PRZESTEPCĘ.

- Ścinki Plaziego na szykanie. Było kilka, ale ujemny punkt przyznaję za ścięcie, za pomocą którego Plazi wyprzedził Byśka i przesunął się na najniższy stopień podium. Manewr Plaziego był nieuzasdadniony – Bysiek jechał uszkodzonym samochodem i wcześniej czy później i tak straciłby trzecią lokatę. Kary: Plazi: -1ptk.

Obrazek

Fot. Plazi (po prawej stronie) wyprzedza Byśka po wewnętrznej łamiąc dwie zasady CRC – nie uzyskuje overlapu i ścina zakręt.



Wyniki wyścigu (Daytona Road Course, Chevrolet Corvette Z06 (C5) '04, 31 okrążeń, wyścig trwał około 1h i 8 min.):


1. Tar – najlepsze okrążenie: 2:03,619

2. PRZESTEPCA – strata: +1:18,144; najlepsze okrążenie: 2:03,853

3. Plazi – strata: ponad 3 min.; najlepsze okrążenie: 2:05,396

4. Bysiek – strata: -1 okr.; najlepsze okrążenie: 2:05,100

5. Sebek – strata: -5 okr.; najlepsze okrążenie: 2:06,800




Klasyfikacja generalna (po 14/20):


1. Tar – 316 ptk.

2. Plazi – 157 ptk.

3. PRZESTEPCA – 136 ptk.

4. Luqat – 131 ptk.

5. Sebek – 116 ptk.

6. Bysiek – 80 ptk.

7. Derat – 68 ptk.

8. Simon – 43 ptk.

9. MajorZero – 38 ptk.

10. Adolf – 19 ptk.

11. BigBros – 15 ptk.

12. Pabian – 11 ptk.



Info o następnym wyścigu tradycyjnie we środę.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Śr maja 09, 12 13:12

Zawody Gokartów – Finał


Samochód: Gran Turismo PDI Racing Kart 100

Ustawienia: Opony sportowe miękkie; wszystkie wspomagacze wyłączone; tuning dozwolony (możliwe jest ustawienie przełożeń skrzyni biegów oraz wymiana oleju).

Trasa: Nurburgring GP/D.

Ilość okrążeń: 35.


Dla przypomnienia, klasyfikacja Zawodów Kartingowych po 2 z 3 zaplanowanych wyścigów:


1. Tar – 44 ptk.

2. PRZESTEPCA & Plazi – 20 ptk.

4. Derat & Adolf – 16 ptk.

6. Luqat – 13 ptk.

7. Bysiek – 8 ptk.

8. MajorZero – 6 ptk.


Do pościgania!
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Simon » Pt maja 11, 12 16:06

Wiem, że to wielka strata dla całego eventu ale w tą niedziele się nie stawię bo wyjeżdżam. Nie jestem nawet pewien czy zdążę wrócić do następnej niedzieli:P
'A cornered fox is more dangerous than a jackal!'

Obrazek
Avatar użytkownika
Simon
Liquid Snake
 
Posty: 2505
Dołączył(a): Wt maja 27, 08 23:50
Lokalizacja: Skwierzyna
Gram: MGSV The Phantom Pain

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Pn maja 14, 12 15:47

Zawody wieńczące trzyczęściowy cykl kartingowy były godnym finałem rozgrywek z udziałem tych niepozornych pojazdów. Event na Nurburgring GP/D był zdecydowanie najbardziej interesującym i trzymającym w napięciu spośród wszystkich wyścigów tego krótkiego turnieju.

Obrazek

Fot. Ze względu na dłuższe przełożenia skrzyni biegów, Plazi (na pierwszym planie) już chwilę po starcie traci na rzecz Tara lidera uzyskanego w kwalifikacjach.


Sparingi poprzedzające ostatni wyścig cyklu zwiastowały dobrą formę szczególnie dwóch kierowców – Plaziego i Tara. I rzeczywiście, już kwalifikacje przed główną częścią eventu pokazały, iż to właśnie ci zawodnicy będą rozdawać karty w trakcie trwania wyścigu. Plazi uzyskał pole position, zaś Tar osiągnął rezultat, który usytuował go na gridzie tuż za liderem. Z trzeciej pozycji wyścig rozpoczął PRZESTEPCA, a za nim ulokowani zostali Sebek oraz Bysiek.

Obrazek

Fot. Pierwszy z serii drobnych błedów, jakie Plazi popełnił po 13. okrążeniu.


Istotną decyzją, przed jaką stanęli uczestnicy eventu tuż przed wyścigiem, był właściwy dobór przełożeń skrzyni biegów karta. Ustawienie skrzyni z myślą o większej prędkości maksymalnej pozwoliłoby co prawda wykorzystać długie proste toru, ale oznaczałoby straty czasowe na odcinkach krętych. Z kolei nastawienie na lepsze przyspieszenie pojazdu skutkowałaby pogorszeniem czasów na sekcjach prostych. Nie była to więc prosta decyzja i ostatecznie różni kierowcy zdecydowali się na różne przełożenia. Zwycięzca pole position, Plazi, obrał taktykę polegającą na zwiększeniu prędkości maksymalnej karta, ustawiając przełożenia na prędkość 150 km/h. Ja zdecydowałem się na wariant preferujący przyspieszenie pojazdu i ustawiłem skrzynie na prędkość maksymalną 140 km/h. Podobne różnice w podejściu do modyfikacji gokarta znaleźć można było i u pozostałych uczestników zabawy.

Obrazek

Fot. Kolejna pomyłka Plaziego, która oddaliła go od Tara na znaczny już dystans 20 sekund. W tej sytuacji ucierpiał nawet pachołek.


Początkowe sekwencje wyścigu to niezwykle emocjonująca i zacięta rozgrywka pomiędzy mną, a Plazim. Obaj przez trzynaście pierwszych okrążeń eventu jechaliśmy w towarzystwie, czasem zmieniając się na prowadzeniu. Żaden jednak z nas nie był w stanie wypracować dostatecznej przewagi czasowej, by oddalić się od rywala. Ja zyskiwałem na odcinkach krętych, wykorzystując lepsze przyspieszenie karta, zaś Plazi wypracowywał swoją przewagę na długich prostych. Toteż pomiędzy liderującą dwójką długo utrzymywała się sytuacja patowa. Jak na złość, żaden z nas nie popełniał większych błędów i wydawało się, iż to remisowe położenie utrzyma się już do samego końca wyścigu. Rozwój wydarzeń pokazał jednak, iż naiwnym było takie twierdzenie.

Obrazek

Fot. Jedna z trzech pomyłek Tara, która przyczyniła się do roztrwonienia jego przewagi nad Plazim.


Seria pozornie drobnych błędów mojego przeciwnika pozwoliła mi z czasem wypracować nad nim dwudziestosekundową przewagę. Jadąc już zrelaksowany z tak komfortowym zapasem czasu nad wiceliderem, podświadomie czułem, że zwycięstwo mam już w garści. Takie myślenie wielokrotnie okazywało się zgubnym. Nie inaczej było w tym przypadku. Dwa okrążenia na około dziesięc pętli przed końcem, przyniosły mi dwie poważne pomyłki, które z przewagi 20 sekund pozostawiły jedynie marne 3 sekundy. Po uspokojeniu jazdy, kiedy wydawało się, iż cała sytuacja jest już pod kontrolą i uda mi się dowieźć tę lichą przewagę do mety, przytrafił mi się kolejny karygodny błąd. Dublowany przeze mnie PRZESTEPCA wpadł w niespodziewany poślizg na prostym zakręcie, a ja jadąc tuż za nim nie zdołałem uniknąć kolizji. Karambol z PSĄ pozbawił mnie lidera na pięć okrążeń przed finiszem wyścigu. W myślach już gratulowałem Plaziemu triumfu. I wtedy to przytrafiła się bodaj najbardziej kuriozalna sytuacja w całej dotychczasowej historii eventów.

Obrazek

Fot. Kolejne z potknięć rozproszonego prowadzeniem Tara. Tym razem na ostatnim zakręcie toru.


Jadącemu z przewagą około 10 sekund nade mną Plaziemu zabrakło paliwa w karcie. Jego pojazd jechał już jedynie na oparach mieszanki i zjazd lidera do boksu okazał się przykrą koniecznością. Do mety pozostały już tylko trzy okrążenia. Wykorzystałem tę kuriozalną sytuację i w wielkim niedowierzaniu objąłem prowadzenie, którego nie oddałem już do końca. Okazało się, iż decyzja Plaziego o wydłużeniu przełożeń skrzyni biegów zwiększyła prędkość spalania i była dla mojego rywala nieoczekiwanym gwoździem do trumny.



Kary:

- Tar vs. PRZESTEPCA. Na 30. okrążeniu Tar usiłuje zdublować PSĘ. Tar jedzie tuż za kartem rywala. Niespodziewanie PRZESTEPCA wpada w poślizg na prostym zakręcie toru, a jadący tuż za nim Tar nie jest w stanie uniknąć kolizji. Efektem są uszkodzenia kół w obu kartach. Trudna do jednoznacznej oceny sytuacja. Z jednej strony PSA powinien przepuścić usiłującego go zdublować Tara (jak robił to chociażby na wcześniejszych etapach wyścigu Bysiek), który w dodatku nie miał wielu szans na uniknięcie kolizji, gdyż dzielący obu kierowców dystans był niewielki; z drugiej jednak strony przy ocenie tego typu sytuacji przyjąłem standard, wedle którego to zazwyczaj (bo nie zawsze) ten jadący z tyłu jest winowajcą. Tak więc trzymajmy się tego do końca. Kary: Tar -3ptk.

Obrazek

Fot. Dystans dzielący Tara (na pierwszym planie) i PRZESTEPCĘ w chwili, kiedy ten drugi wpadł w poślizg.


[Obrazek

Fot. Moment uderzenia Tara w PSĘ.



Wyniki wyścigu (Gran Turismo PDI Racing Kart 100, Nurburgring GP/D, 35 okrążeń, wyścig trwał około 1h i 6 min.):


1. Tar – najlepsze okrążenie: 1:45,726

2. Plazi – strata: +17,356; najlepsze okrążenie: 1:45,622

3. PRZESTEPCA – strata: ponad 3 min.; najlepsze okrążenie: 1:48,063

4. Sebek – strata: -1 okr.; najlepsze okrązenie: 1:47,887

5. Bysiek – strata: -2 okr.; najlepsze okrążenie: 1:49,241




Finałowa klasyfikacja Zawodów Gokartów:

1. Tar – 66 ptk.

2. Plazi – 40 ptk.

3. PRZESTEPCA – 36 ptk.



4. Bysiek – 19 ptk.

5. Derat & Adolf – 16 ptk.

7. Luqat & Sebek – 13 ptk.

9. MajorZero – 6 ptk.




Klasyfikacja generalna (po 15/20):


1. Tar – 338 ptk.

2. Plazi – 177 ptk.

3. PRZESTEPCA – 152 ptk.

4. Luqat – 131 ptk.

5. Sebek – 129 ptk.

6. Bysiek – 91 ptk.

7. Derat – 68 ptk.

8. Simon – 43 ptk.

9. MajorZero – 38 ptk.

10. Adolf – 19 ptk.

11. BigBros – 15 ptk.

12. Pabian – 11 ptk.



Do końca sezonu pozostało jedynie pięć wyścigów. Wszystkie eventy, który zostały do rozegrania będą odznaczać się wysokim stopniem trudności. To będzie prawdziwy test dla uczestników zabawy.

Finałowe odliczanie zaczynamy już w następną niedzielę, wyścigiem na Indianapolis Road Course w...

O tym napiszę już we środę;)
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Śr maja 16, 12 14:02

Niedziela, 20.05:


Samochód: Shelby Cobra 427 '66

Ustawienia: Opony sportowe twarde; tuning zabroniony (poza wymianą oleju); wspomagacze wyłączone (za wyjątkiem ABS).

Tor: Indianapolis Tor Drogowy.

Ilość okrążeń: 34.



Kwalifikacje potrwają od 17:00 do 17:30. Potem okrążenie forumujące, a po krótkiej przerwie głowna część eventu.

Radzę solidnie poćwiczyć przed wyścigiem. Tym razem poprzeczka trudności ustawiona jest wyjątkowo wysoko.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Pn maja 21, 12 14:35

Jedyną ciekawostką, którą odznaczył się z mojej perspektywy wyścig na drogowym wariancie toru Indianapolis, było to, iż wszyscy czterej uczestnicy wyścigu korzystali z pomocy kierownic. Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy w historii cyklu i dobrze rokuje na przyszły poziom eventów. Plazi, który debiutował na DFGT w trakcie niedzielnego spotkania, na własnej skórze doświadczył, z jak niemałym wysiłkiem wiąże się blisko dwugodzinna jazda na kierownicy połączona z rywalizacją online. Niestety, fakt iż wszyscy korzystali z kierownic nie przełożył się na wyrównany i trzymający w napięciu wyścig. Już pierwsze okrążenia ustaliły zdecydowanego lidera, a najciekawsze zmagania toczyły się wyłącznie w walce o pozostałe stopnie podium.


Zdobycie pole position przypomniało mi wszystkie te wyścigi z przeszłości, które zdołałem wygrać właśnie dzięki pierwszej lokacie startowej. Nie sądziłem jednak, iż tym razem pole position zagwarantuje cokolwiek. Trudny tor w Indianapolis był niczym w zestawieniu z narowistym charakterem flagowego samochodu Shelby – Cobry, dlatego nawet nie nastawiałem się na łatwą przeprawę. Trudno było poczuć się pewnie, tym bardziej mając bezpośrednio za plecami kierowców, którzy zajmują w klasyfikacji generalnej same czołowe lokaty. Po raz kolejny jednak los pokazał, jak bardzo potrafi być przewrotny.

Obrazek

Fot. Przy podejściu do zakrętu otwierającego wyścig, Tar (czerwona Cobra) blokuje wewnętrzną.


Znakomita reakcja na sygnał rozpoczynający wyścig pozwoliła mi nie tylko zachować osiągniętą w czasie kwalifikacji pozycję lidera, ale nawet nieco oddalić się od jadącej za mną grupy pościgowej. Udany start pozwolił mi pokonać zakręt otwierający w niezwykle komfortowej sytuacji. W czasie manewru nie towarzyszyły mi inne pojazdy, przez co udało się uniknąć ścisku, którym często odznaczają się pierwsze fazy wyścigu. W konsekwencji jeszcze bardziej powiększyłem przewagę nad rywalami, wydłużając i tak już długą listę dotychczasowych pozytywów. A to wszystko na pierwszych metrach wyścigu.

Obrazek

Fot. Przewaga Tara nad resztą stawki po pokonaniu zakrętu otwierającego.


Moi rywale nie mieli tyle szczęścia. Wszyscy trzej jechali początkowe odcinki eventu w bliskim sąsiedztwie. Ich niedogodne położenie nie pozwoliło im na wykorzystanie pełni umiejętności i rozpoczęcie błyskawicznej pogoni za liderem. W pełni wykorzystałem tę niekorzystą sytuację oponentów. Jadąc swobodnie, z każdym odcinkiem toru stopniowo zwiększając tempo, stosunkowo szybko wypracowałem pierwszą bezpieczną, 15-sekundową przewagę nad wiceliderem, Luqatem. Jedyne wyzwanie, przed jakim stanąłem na tak wczesnym etapie eventu było klarowne – utrzymanie koncentracji i jak najszybsze zabicie rywalizacji konsekwentną jazdą.

Obrazek

Fot. Strata grupy pościgowej do lidera (czerwony punkt w tle) była już znaczna po pokonaniu pierwszego okrążenia.


Plan się powiódł, ale jego bezproblemowa realizacja nie była niestety jedynie moją zasługą. Jadący za moimi plecami rywale, uwikłani w zaciętą rywalizację o pozostałe dwa miejsca podium, nie ustrzegli się dotkliwych błędów. Na przestrzeni całego wyścigu każdy z nich zmuszony był do nadprogramowego zjazdu do boksu w celu naprawy uszkodzeń. Fakt ten naturalnie przełożył się na wzrost mojej, i tak sporej już, przewagi. Pozwoliła mi ona na pewien komfort - bezpieczny i kontrolowany zjazd do pit-stopu. Dzięki temu końcówka wyścgu w moim wykonaniu to już zdecydowana jazda na świeżym zestawie opon i konsekwentne zwiększanie przewagi czasowej nad wiceliderem.

Obrazek

Fot. Często zdarza się, iż jadąc tuż za plecami rywala, popełnia się błedy zbliżone do tych, które zrobił oponent. Tak było i w tym przypadku. PRZESTEPCA i Luqat poza torem.


Był to jeden z tych nielicznych wyścigów, po którym trudno mieć do siebie jakiekolwiek zastrzeżenia. Jadąc w osamotnieniu i ze zdecydowaną przewagą czasową, udało mi sę ustrzec większych pomyłek, utrzymując jednocześnie w miarę wysokie i równomierne tempo. Końcowa przewaga 2 minut i 30 sekund nad drugim Luqatem dobitnie ukazuje, jak udany był to dla mnie start.

Obrazek

Fot. Jadący solidnie uszkodzoną Cobrą, PRZESTEPCA rozbija samochód o bandę i traci szansę na walkę o drugą lokatę z Luqatem (po prawej). PSA wkrótce pożegna się również z miejscem na podium.



Kary:

Tym razem brak jakichkolwiek przewinień. Tak trzymać, Panowie!



Wyniki wyścigu (Indianapolis Tor Drogowy, Shelby Cobra 427 '66, 34 okrążenia, wyścig trwał około 1h i 7 min.):


1. Tar – najlepsze okrążenie: 1:49,132

2. Luqat – strata: +2:30,246; najlepsze okrążenie: 1:51,180

3. Plazi – strata: ponad 3 min.; najlepsze okrążenie: 1:51,336

4. PRZESTEPCA – strata: ponad 3 min.; najlepsze okrążenie: 1:49,712



Klasyfikacja generalna (po 16/20):


1. Tar – 363 ptk.

2. Plazi – 193 ptk.

3. PRZESTEPCA – 165 ptk.

4. Luqat – 151 ptk.

5. Sebek – 129 ptk.

6. Bysiek – 91 ptk.

7. Derat – 68 ptk.

8. Simon – 43 ptk.

9. MajorZero – 38 ptk.

10. Adolf – 19 ptk.

11. BigBros – 15 ptk.

12. Pabian – 11 ptk.



We środę szczegółowe info o ekscytująco zapowiadającym się wyścigu na Circut de la Sarthe.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Śr maja 23, 12 14:58

Niedziela, 27.05:


Samochód: Jaguar XJ13 Race Car' 66.

Ustawienia samochodu: opony wyścigowe twarde; wspomagacze wyłączone (poza ABS); tuning zabroniony (z wyjątkiem wymiany oleju).

Tor: Circuit de la Sarthe 2009.

Ilość okrążeń: 18.

Ustawienia toru:

pogoda w czasie startu: 0%

wilgotność w czasie startu: 0%

zmienność pogody: 2/10

współczynnik upływu czasu: 15

wirtualna godzina rozpoczęcia wyścigu: 14:00


Tym razem zrezygnujemy z kwalifikacji i okrążenia formującego, aby wydłużyć sam wyścig o kilkanaście minut. Rozstawienie stawki na starcie będzie więc losowe. Lobby utworzone zostanie standardowo o godzinie 17:00, a wyścig rozpocznie się o 17:30 (lub nieco później). Całość zakończy się tradycyjnie przed 19:00.


Szykany na La Sarthe są co prawda podobne do tych na Monzie (tzn. nieogrodzone bandami, nieprzedzielone poboczem), ale w przeciwieństwie do eventu na włoskim torze, w wyścigu niedzielnym system kar nie będzie włączony. Mam do Was zaufanie i jestem przekonany, że nie będziemy się wzajemnie oszukiwać.


Będzie się działo! Zapraszam wszystkich śmiałków;)
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Luqat » Pn maja 28, 12 14:18

Ach, co to był za wyścig chciałoby się rzec...

...no i siedziało...tzn. działo się ;) jak zapowiadał Tar, a zatem...

Na początek wypada wspomnieć o sytuacji bez precedensu w evencie, a mianowicie nowy uczestnik Grześ (Twój znajomy tar?) nie miał w garażu Jaguara, a także takiej ilości kredytów, żeby go nabyć. Drogą głosowania zdecydowaliśmy więc, że może wziąć udział w wyścigu Toyotą Suprą. Zatem już przed startem pierwsza nietypowa sytuacja.

Tym razem nie odbyły się kwalifikacje, a więc miejsca na starcie były losowe, jednak w przypadku tego wyścigu nie miały moim zdaniem wielkiego znaczenia, gdyż to co się później działo i tak odwróciło wszystko do góry...kołami.
Los okazał się dla mnie łaskawy(?) i ustawił mnie na czele stawki, a zaraz obok mnie znajdował się Przestępca. Doświadczony poprzednimi wyścigami już przed startem zapowiedziałem sobie, że najważniejsze to unikanie błędów, stłuczek i dbanie o opony i nie blokowanie kół, a przede wszystkim jazda swoim tempem i nie ganianie kogoś na siłę bo zapewne źle się to skończy. No, ale jak wiadomo postanowienia to jedno, a rzeczywistość co innego :confused1:

Już początek wyścigu to pokazał. Jako że Psa miał minimalnie lepszy start ode mnie wiedziałem, że nie będę już na starcie ryzykował i postanowiłem puścić go w pierwszym zakręcie przed siebie. Jechaliśmy bok w bok(ja po wewnętrznej - przed zakrętem), jednak minimalne opóźnione hamowanie z mojej strony i jeden fałszywy ruch Ps-y i już wylądowałem na poboczu z uszkodzeniem przedniego koła. Psa natomiast uszkodził tylne, jednak pojechał dalej i utrzymywał za sobą resztę ekipy. Nie wiem co wówczas pomyślał sobie Psa, natomiast wiem co działo się w mojej głowie i bynajmniej nie nadaje się to do publikacji 8)

Zatem już w pierwszym zakręcie spadłem na ostatnią pozycję, a jazda tym Jaguarem po tym torze z uszkodzonym skrętnym kołem (miotało mną jak szatan - cytując Grzesia) to koniec marzeń o dobrym wyniku. Z tego co widziałem, Psa przez jakiś czas dawał radę, jako że jak myślę uszkodzenie tylnego koła miało minimalnie mniejszy wpływ na prowadzenie. Dawał radę jednak do pewnego momentu bo także na pierwszym okrążeniu w końcu wypadł z toru i uszkodził auto jeszcze bardziej i to 2 razy. Natomiast pomiędzy nami Grześ, który zaliczył falstart także zaliczył zwiedzanie pobocza połączone z obserwacją bandy z bliska ;) i wszyscy trzej musieliśmy zjechać do boksów już na początku.
Czołówka natomiast w kupie jadąc oddaliła się, że hej ;)

Dla mnie natomiast pierwszy zjazd do pit stopu był początkiem wizyt w boksach i na pewno wykupiłem w tym dniu karnet(nie wiem jak inni). Nie wdając się w szczegóły powiem tylko, że ciągu 5-ciu okrążeń zaliczyłem 4 zjazdy(w tym 3 razy z uszkodzeniami, a raz na zmianę opon)!!! :dontknow: Wobec powyższego nie wiem jakim cudem wyścig miał w późniejszym czasie taki przebieg i wynik jaki miał.
Wiem natomiast, że po kilku okrążeniach zdesperowany i wkur...zony Psa wycofał się z rywalizacji, jadąc na końcu stawki(na chwilę wyprzedził debiutanta). To samo uczynił trochę później Grześ, również wówczas zamykający stawkę. Moim zdaniem chłopaki powinni walczyć do końca bo w takich warunkach wszytko było możliwe.

Warunki natomiast były takie, że od 2go okrążenia zaczęło padać i to coraz mocniej - pogoda już się później nie zmieniła - , a po kilku kolejnych okrążeniach zapadł zmrok i noc. Wówczas sama jazda samochodem bez uszkodzeń i na świeżych oponach była wyzwaniem - nic nie widać, droga hamowania o wiele dłuższa.

Od 6go okrążenia w końcu zacząłem jechać przyzwoicie i stopniowo wyprzedzać popełniających błędy Byśka(6-te okr.) i Plaziego(7-me okr.) - co wydawało mi się niemożliwe biorąc pod uwagę początkowe straty. I tak w pewnym momencie byłem już na 2giej pozycji. Zacząłem również zbliżać się w pewnych momentach po kilka sekund na sektor do Tara, który musiał uszkodzić auto. Kolejny pit stop - tym razem zaplanowany miał miejsce po 9tym okrążeniu. Musiałem po wyjeździe zdecydować czy jechać agresywniej na 2 pitstopy czy oszczędniej na jeden. Wybrałem drugą opcję, ale jako że została jeszcze połowa dystansu, a więc 9 okrążeń musiałem jechać na tyle płynnie, żeby gumy wytrzymały 5 okrążeń na jednym ze stintów. Tak też zrobiłem i następna wizyta w boksach to 14-ty lap. Jednak 5 okrążeń to było na te warunki bardzo dużo i skupienie było maksymalne, tym bardziej, że Tar, którego wyprzedziłem kiedy odwiedził mechaników po 10-tym kółku zbliżał się do mnie żwawo. Na 14-tym okr. Tar na moment mnie wyprzedził po czym popełnił błąd, dzięki czemu wjechałem do boksów przed nim, jako że on też zdecydował się na zjazd na tym lapie(żeby nie było ciągle - "okrązeniu" ;) )

Teraz obaj mieliśmy świeże opony i "zdrowe" fury, a przed nami 4 okrążenia toru czyli wszystko w naszych rękach i głowach, a więc...

...ale o tym już w następnym...wieczorem 8) (jako że muszę się zbierać do roboty :salute: )
Avatar użytkownika
Luqat
Olga Gurlkovich
 
Posty: 253
Dołączył(a): Pn lut 20, 12 13:55

Re: GT5 Event

Postprzez Luqat » Wt maja 29, 12 13:48

Wiem, wiem, miało być wczoraj wieczorem, ale Morfeusz ze mną zwyciężył 8)

...a więc wyścig zaczynał się od nowa, jak się miało okazać była to wielka gra nerwów i najdłuższe cztery okrążenia jakie przejechałem w GT (abstrahując od długości toru ;) ) Wiedziałem, że z Tarem na zderzaku to będzie ekstremalne wyzwanie aby się utrzymać przed nim, jako że był zwyczajnie szybszy tego dnia. Ja jednak jak już wspominałem wczoraj, postanowiłem jechać swoim tempem z zamiarem ustrzeżenia się błędów. Jak się potem okazało miałem rację w swoim rozumowaniu. Jednak początek 15-tego okrążenia, a więc po wyjeździe z boksów i nerwy wzięły górę i wpadłem w poślizg co spowodowało lekkie wyrzucenie za tarkę, co skrzętnie wykorzystał czający się za mną Tar. Ruszyłem więc za nim, ale bez zbędnego spinania i mimo, że zaczął powoli odjeżdżać, ja nie dałem się wciągnąć w tą grę i kontynuowałem jazdę na tyle szybko, na ile czułem się pewnie. Wiedziałem wówczas, że tylko błąd Tara, bądź szybsze zużycie przez niego opon może dać mi szansę. Taką też szansę otrzymałem jeszcze pod koniec tego samego okrążenia, kiedy to pod jego koniec Tar stracił przez chwilę kontrolę na porywczym Jaguarem i wypadł z toru po czym uderzył w bandę po lewej stronie toru, uszkadzając obydwa lewe koła, aby po chwili się od niej odbić uderzyć po raz drugi po przeciwnej stronie, uszkadzając bardzo mocno prawe przednie koło.

Można by pomyśleć, że w tym momencie było już praktycznie po wyścigu, a ja z ogromną przewagą i dziecinną łatwością dojechałem niezagrożony do mety. Jedna ten kto tak pomyślał, widać nie zna umiejętności Tara, gdyż ten - zapewne po tuzinie przekleństw pod nosem ;) - pozbierał się i tak uszkodzonym samochodem ruszył za mną. Zostały wówczas jeszcze trzy okrążenia do mety i gdyby zamiast 18-tu wyścig trwał 17 kółek nie miałbym żadnych kłopotów z wygraną, gdyż Tar dopiero wówczas dopadł mnie ponownie i usiadł na ogonie. Zatem ostatnie okrążenie zamieniło mnie w kłębek nerwów, a moje ręce w strumienie potu. Każdy zakręt, to jeszcze bardziej przyspieszone bicie serca, gdyż jeden fałszywy ruch, zblokowanie kół, czy uślizg i wiedziałem, że nie będzie litości. Jechałem bardzo, ale to bardzo asekuracyjnie i aż dziw bierze, że w którymś momencie Tar we mnie nie uderzył :O Musiałem pilnować każdej wewnętrznej i nie dać się sprowokować. Im bliżej mety tym serce waliło mocniej, a w pewnym momencie Tar wyszedł lepiej z jednego z zakrętów i mimo, że był za mną zaczął wcześniej przyspieszać, jednak miałem na tyle przewagi, że manewr nie udało mu się mnie wyprzedzić. Warunki były tragiczne, a dodatkowo jadąc za mną zapewne praktycznie nic nie widział. Pilnował jednak mojego zderzaka i cały czas miał nadzieję, że dam mu jakąś szansę - i dałem. Dojechaliśmy w ten sposób do dwóch szykan kończących wyścig, kiedy to na dohamowaniu do pierwszej z nich wpadłem w poślizg i byłem przekonany, że jest po wszystkim, jednak udało mi się opanować auto i ostatnie zakręty pokonałem spokojnie. Tar jednak do ostatniej chwili nie chciał się poddać i wyjeżdżając z ostatniego zakrętu dodał bardzo wcześnie gazu stawiając zapewne wszystko na jedną kartę - i tak już nie mając nic do stracenia. Przy tych uszkodzeniach jednak, zamiast pojechać prosto, jego Jaguar wykręcił pięknego bączka prawie dotykając mojego zderzaka co mogło źle skończyć się również dla mnie.

Tym oto sposobem po najtrudniejszym wyścigu w mojej karierze, jakimś cudem udało mi się przerwać zwycięską passę Tara...

...ufff, było hardkorowo :notworthy:

Wielki szacun, za taką jazdę dla Tara, oraz oczywiście dla pozostałych śmiałków już za samo podjęcie rywalizacji. Było Ostrrro 8)

Obrazek
Początek wyścigu, Grześ - rodzynek w Toyocie popełnia falstart i już na starcie zostaje na końcu stawki

Obrazek
Przed pierwszym zakrętem Luqat po kontakcie z Przestępcą stwierdza, że nie pojedzie w prawo i udaje się na zieloną trawkę - a właściwie plażę... 8)

Obrazek
Okr. nr 3 - Bysiek wypada z toru będąc na prowadzeniu, co za moment wykorzysta Tar, a Bysiek już nie wróci na pozycję lidera

Obrazek
Chwilę później Plazi jadąc uszkodzonym autem nie wyrabia się w szykanie i ścina ją. W oddali Tar i Bysiek.

Obrazek
Okr. nr 7 - Plazi na świeżych oponach i "zdrowym" autem wypada na pobocze, w oddali Luqat, który go za chwilę wyprzedzi

Obrazek
9 okr. - Tar wypada z toru nie niepokojony przez nikogo - tym razem bez konsekwencji

Obrazek
Końcówka okr. nr 13 - Tar popełnia błąd i pocałunek ściany jest nieunikniony...

Obrazek
Jeden z błędów Plaziego - tym razem chyba bez uszkodzeń

Obrazek
Luqat i Tar wyjeżdżają z boksów po raz ostatni na 15-tym okrążeniu...

Obrazek
...i jadą ku nieznanemu

Obrazek
Początek okr. nr 15 - Luqat wypada po uślizgu za TARkę ;), co za chwilę wykorzysta Tar

Obrazek
Końcówka okr. nr 15 - Tar po uślizgu uderzy za moment w bandę uszkadzając poważnie auto, po czym uderzy w barierą po drugiej stronie toru, dopełniając destrukcji auta...

Obrazek
Ostatnie okrążenie - Tar szybciej wychodzi z zakrętu, jednak nie udaje mu się mnie wyprzedzić

Obrazek
Luqat na przedostatniej szykanie wpada w poślizg

Obrazek
Tar próbuje ostatniej szansy...

Obrazek
...i niestety nie udaje mu się to...
Avatar użytkownika
Luqat
Olga Gurlkovich
 
Posty: 253
Dołączył(a): Pn lut 20, 12 13:55

Re: GT5 Event

Postprzez Square » Cz maja 31, 12 18:05

Luqat napisał(a):Ach, co to był za wyścig chciałoby się rzec...
Na początek wypada wspomnieć o sytuacji bez precedensu w evencie, a mianowicie nowy uczestnik Grześ (Twój znajomy tar?) nie miał w garażu Jaguara, a także takiej ilości kredytów, żeby go nabyć. Drogą głosowania zdecydowaliśmy więc, że może wziąć udział w wyścigu Toyotą Suprą. Zatem już przed startem pierwsza nietypowa sytuacja.
Witam wszystkich. Jako że był to mój pierwszy wyścig online to efekty każdy widział. Mam nadzieję że teraz za każdym razem będzie lepiej (chyba że znowu bedę jechał 500+ konnym potworem). Wyczekuje informacji o następnym etapie bo emocje się udzielają.
Obrazek
Avatar użytkownika
Square
Inkarnacja VR
 
Posty: 5
Dołączył(a): Wt maja 29, 12 18:44

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Śr cze 13, 12 17:45

Zaległa relacja z wyścigu na Circuit de la Sarthe. Luqat wyczerpał już temat swoim sprawozdaniem, ale wrzucam, co by tradycji stało się zadość.



Niespodziewanie Circuit de la Sarthe postawiło przed graczami zebranymi na starcie niedzielnego eventu (27.05) karkołomne wyzwanie. Nie każdy był w stanie stawić mu czoła. Z sześciu kierowców, którzy rozpoczęli zmagania na tym znanym z wyścigu Le Mans francuskim torze, jedynie czterech dotrwało do końca wyczerpującego wyścigu. Rozpoczynający dopiero swą przygodę z GT5 Grześ, z całą pewnością może mówić o wielkim pechu, gdyż w czasie swojego debiutu w evencie natrafił na zdecydowanie najtrudniejszy wyścig spośród wszystkich dotychczas rozegranych. Na olbrzymią skalę trudności zmagań na La Sarthe złożyły się niesprzyjające warunki atmosferyczne, które towarzyszyły uczestnikom niemal przez cały wyścig.


Już pod koniec pierwszego okrążenia nad torem zebrały się gęste deszczowe chmury. Zapewne każdy z kierowców z niepokojem wyczekiwał nieuchronnego. Kiedy o karoserię mojego samochodu uderzyły pierwsze krople obfitego deszczu, doskanale wiedziałem, iż nie ma co liczyć na szybką odmianę pogody. Bardziej prawdopodobne wydawało mi się to, iż opady nie ustaną co najmniej do czasu nastania wirtualnego świtu, a więc trwać będą około godziny. Dojście do tak pesymistycznych wniosków zamiast jeszcze bardziej zmobilizować mnie do podjęcia rękawicy rywalizacji, skutecznie roztrwoniło moją koncentrację oraz poważnie nadwątliło wcześniej obrany na wyścig trzon strategii.

Obrazek

Fot. Wschód słońca nad La Sarthe. Tar (na pierwszym planie) w pogoni za Luqatem.


Pierwszy lider, PRZESTEPCA, wykruszył się z rywalizacji błyskawicznie, bo już w połowie feralnego, pierwszego okrążenia, jeszcze zanim niebo nad torem przysłoniła kurtyna rzęsistego deszczu. Po błędzie PSY na czele stawki rozsiadł się wygodnie Plazi, ale towarzyszyło mu dwóch kierowców łakomie spoglądających na fotel lidera: ja oraz Bysiek. Żaden z nas nie był jednak w stanie objąć prowadzenia i powstrzymać ataki oponentów. Cała nasza trójka jechała przez pewien czas w bliskim sąsiedztwie. Były to dopiero początkowe fazy wyścigu. Za wszelką cenę starałem się zachować ostrożność. Nie podejmowałem ryzykownych manewrów wyprzedzania, nie wykorzystywałem pełnej przestrzeni zakrętów, jednym słowem - nie korzystałem z pełni swych umiejętności. Nie ryzykowałem. Były to dopiero pierwsze fazy wyścigu i zdawałem sobie sprawę, iż okazje do objęcia prowadzenia jeszcze się nadarzą. Pierwsze okrążenia upłynęły mi więc na swoistej jeździe w przyczajeniu.

Obrazek

Fot. Trzynaste (pechowe?) okrążenie wyścigu. Tar (niebieski Jaguar) na krótko odzyskuje prowadzenie tuż po wjeździe na słynną prostą Hunaudières.


Doświadczenie nauczyło mnie, że ostrożność w początkowych etapach naszych wyścigów przynosi wiele korzyści. Nie inaczej było i tym razem. Rozpaczliwie walczący ze stale pogarszającymi się warunkami na torze, Bysiek i Plazi zaczęli popełniać seryjnie drobne błędy. Potknięcia przeciwników pozwoliły mi po raz pierwszy objąć prowadzenie w wyścigu. Wiedziałem, że zwiększenie przewagi czasowej nad grupą pościgową, a w konsekwencji zabicie rywalizacji, w tego typu warunkach pogodowych nastręczy mi nie lada trudności. Nie myliłem się. Zamiast konsekwentnie zwiększać dystans nad rywalami, począwszy od czwartego okrążenia sam zacząłem popełniać głupie błędy. Co gorsza, niektóre z nich skutkowały uciążliwymi defektami pojazdu. Niemal każde z początkowych okrążeń wyścigu przynosiło mi przykrą niespodziankę w postaci zaskakującego poślizgu lub uderzenia o bandę. Nieistotne - uszkodzenie osi czy uszkodzenie kół – każda z tych drobnych usterek nie pozwalała mi na w pełni komfortową jazdę, a jedynie pogłębiała frustrację. W wyniku niekorzystnej pogody i wielu idiotycznych pomyłek (nadprogramowy zjazd do boksu w konsekwencji doboru złego zestawu opon), cała wcześniej obrana strategia zaczynała sypać się niczym domek z kart

Obrazek

Fot. Początek ostatniego okrążenia. Dystans dzielący Luqata od Tara (w tle). Tar celowo zachowuje większą odległość od prowadzącego, by zwiększyć swój stopień widoczności.


Na domiar złego, niespodziewanie do rywalizacji o czołowe lokaty włączył się również Luqat. Lu, który w wyniku kolizji na pierwszym zakręcie wyścigu znalazł się na szarym końcu stawki, metodycznie przesuwał się z ostatniego, szóstego miejsca, w coraz to wyższe partie grupy pościgowej. Wiedziałem, iż Luqat jest dobrze przygotowany do wyścigu, lecz nie sądziłem, iż zdoła odrobić tak dużą początkową stratę i że ponownie ujrzę go w pobliżu. W tych warunkach pogodowych, które co rusz przynosiły jakieś zmiany, okazało się to jednak możliwe. Kiedy Luqat znalazł się wreszcie na drugim miejscu, poczułem, iż przede mną pozostaje jeszcze spore wyzwanie. Tymczasem wciąż nie byłem w stanie zażegnać błędów i nadal jechałem niczym cień samego siebie.

Obrazek

Fot. Ostatnie okrążenie wyścigu. Zakręty typu S przed prostą Hunaudières. Tar bliski odzyskania prowadzenia.


Zdekoncentrowany przez tak zaskakujący obrót spraw oraz nieustające opady deszczu, utraciłem lidera po którejś z kolei pomyłce i nadprogramowej wizycie w boksie. Na tym etapie wyścigu, który przekroczył swój półmetek, byłem już mocno zdenerwowany prezentowanym przez siebie tego wieczoru poziomem jazdy. Pozosotało wciąż osiem pętli rywalizacji. Należało jeszcze wykrzesać z siebie dodatkowe pokłady entuzjazmu i mobilizacji, które pozwoliłyby mi odzyskać prowadzenie, które w międzyczasie odebrał mi Luqat. Często we wcześniejszych wyścigach cyklu, kiedy zostałem postawiony pod tego typu ścianą, byłem w stanie wydobyć z siebie duże rezerwy i zawalczyć o swoje. Tym razem nie był to jednak mój wieczór. Fragmenty dobrej, rzetelnej jazdy, dzięki której odrabiałem stratę do Luqata, łączyłem z jazdą totalnie nierówną i niekonsekwentną, która zaprzepaszczała to, co wcześniej odzyskałem. I choć na moment udało mi się odzyskać utraconego w głupi sposób lidera, chwilę potem popełniłem kolejną pomyłkę, która po raz kolejny odebrała mi prowadzenie.

Obrazek

Fot. Końcowe fragmenty wyścigu. Zacięta rywalizacja Luqata i Tara na zakrętach Porsche.


Dogonienie Luqata, który nie oddalał się ode mnie na więcej niż 20 sekund, nie nastręczało aż tak dużych trudności, jak się spodziewałem. Prawdziwe problemy napotkałem jednak przy próbach wyprzedzenia lidera. Tor był już całkowicie pokryty wodą, toteż jadące po jezdni samochody wzbijały za sobą gęste tumany zalegającego na asfalcie deszczu. Jadąc tuż za oponentem nie byłem w stanie dostrzeć czegokolwiek. Zbytnie zbliżenie się do Luqata oznaczało jazdę niemal po omacku. Chociaż rywalizacja pomiędzy nami była długa i śmiertelnie zacięta, a ja stale szukałem sposobności do wyprzedzenia, to takie opłakane położenie nie rokowało pozytywnie. Wprawdzie na ostatnim okrążeniu byłem już bliski ponownego odzyskania przewodnictwa stawce, gdyż Luqat wyraźnie tracił w stosunku do mnie na zakrętach Porsche, ale wąski odcinek jezdni nie pozwalał mi na skuteczne przeprowadzenie manewru wyprzedzania. Po wyjściu z tego technicznego fragmentu trasy nasze samochody jechały prawie tuż obok siebie. Kluczowe było dojście do szykan Forda na prowadzeniu. Ten przywilej przypadł Luqatowi.

Obrazek

Fot. Końcowy wyścig do szykan Forda, które miały przynieść rozstrzygnięcie.


Końcowe dwie szykany wyścigu zmusiły mnie więc do podjęcia rozpoczliwej decyzji, stawiającej cały event na jedną kartę. Chodziło o jak najszybsze, jak najodważniejsze pokonanie tego odcinka w warunkach, które dalekie były od optymalnych. Szykany Forda przejechałem najszybciej jak tylko się dało. Zauważyłem, iż Luqat zrobił to nieprecyzyjnie, może zbyt nerwowo – wpadając w lekki poślizg przed pierwszą, przeciął ją, źle podchodząc tym samym do kolejnej i tracąc nieco na prędkości. Ja wykonałem ten manewr lepiej technicznie i uzyskałem korzystniejszą prędkość na wyjściu. Kiedy wydawało się, iż uda mi się wreszcie dopaść rywala tuż przed samą linią mety, mój zbytni entuzjazm przyniósł pomyłkę ostateczną. Za duża ilość dodanego gazu na wyjściu sprawiła, że mój Jaguar obrócił się o 180 stopni. Był to dla mnie symboliczny koniec nieudanego wyścigu, trafnie obrazujący cały mój niedzielny występ. Być może kluczowy błąd – i to na ostatnich stu metrach wyścigu. Luqat odniósł swe pierwsze zwycięstwo w całym cyklu.

Obrazek

fot. Prosta startu/mety. Tar wpada w poślizg w czasie wyjścia z szykan i ostatecznie traci szanse na zwycięstwo.



Ciąg dalszy podsumowania w kolejnym poście.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Śr cze 13, 12 17:50

Kary:

- Luqat vs. PRZESTEPCA. Po rozpoczęciu wyścigu PSA przewodzi stawce. W czasie dohamowania do zakrętu otwierającego w tył jego samochodu uderza Luqat. Efektem są uszkodzenia lewego koła samochodu lidera. Jednak bez kar w tej sytuacji, gdyż PRZESTEPCA przedwcześnie opuścił wyścig. Gdyby dotrwał do końca, kara powinna wynosić -6ptk. dla Luqata (spowodowanie uszkodzeń na jednym z trzech pierwszych zakrętów wyścigu).

Obrazek

Fot. Moment uderzenia Luqata w PRZESTEPCĘ.


- Tar vs. Plazi. W drugiej połowie pierwszego okrążenia Plazi jedzie już jako lider. Tuż za nim znajduje się Tar. Na dohamowaniu do zakrętu Indianapolis Tar nieznacznie opóźnia hamowanie i delikatnie uderza w auto prowadzącego. Wystarczy to jednak, by uszkodzić oś samochodu Plaziego. Kary: Tar -5ptk.

Obrazek

Fot. Tar nie wyhamowuje należycie przed prowadzącym Plazim.


- ścinki Plaziego. Było ich wiele. Kategorycznie zbyt wiele. Analizując powtórkę z pewnością nie wychwyciłem wszystkich. Plazi, nie idź tą drogą;) Oto kilka zdjęć z zaobserwowanej jazdy na przełaj:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Łącznie wychwyciłem aż sześć ścinek. Za każdą -1 ptk., toteż całkowita kara wynosi: Plazi -6ptk.


- ścinki Luqata. Na powtórce wychwyciłem trzy. Dwie z nich miały miejsce na ostatnim okrążeniu wyścigu (szykany Forda). Oto zdjęcia:

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Trzy ścinki, a więc łącznie trzy punkty karne. Luqat -3ptk.


- ścinka Byśka. Bysiek jechał chyba najbardziej fair ze wszystkich uczestników wyścigu na La Sarthe. Zauważyłem jedynie jedną ścinkę w jego wykonaniu. Natomiast, kiedy zdarzyło mu się ściąć zakręt przypadkowo, np. w wyniku błędu, zachowywał się wzorowo – odpuszczał na moment gaz, aby oddać to, co zyskał. Tak to powinno wyglądać.

Obrazek


Jedna ścinka, jeden punkt ujemny. Bysiek -1ptk.




Wyniki wyścigu (Circuit de la Sarthe 2009, Jaguar XJ13 Race Car '66, 18 okrążeń, wyścig trwał około 1h i 32 min.):


1. Luqat – najlepsze okrążenie: 4:29,781

2. Tar – strata: +10,686; najlepsze okrążenie: 4:14,946

3. Bysiek – strata: ponad 3 min.; najlepsze okrążenie: 4:13,128

4. Plazi – strata: ponad 3 min.; najlepsze okrążenie: 4:17,702




Klasyfikacja generalna (po 17/20):


1. Tar – 378 ptk.

2. Plazi – 200 ptk.

3. Luqat – 173 ptk.

4. PRZESTEPCA – 165 ptk.

5. Sebek – 129 ptk.

6. Bysiek – 106 ptk.

7. Derat – 68 ptk.

8. Simon – 43 ptk.

9. MajorZero – 38 ptk.

10. Adolf – 19 ptk.

11. BigBros – 15 ptk.

12. Pabian – 11 ptk.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Pt cze 15, 12 21:50

Zaległa relacja z finałowego wyścigu Zawodów Nascar na High Speed Ring (3.06)



Zwieńczeniem trzyczęściowego cyklu Nascar był stosunkowo dziwny wyścig. Zmagania ośmiusetkonnych amerykańskich potworów na High Speed Ring w swej początkowej fazie bardziej przypominały Destruction Derby niż klasyczny eventowy wieczór. Chyba jeszcze żaden z dotychczasowo rozegranych wyścigów nie obfitował w tak znaczną ilość karamboli. Debiutujący przed tygodniem w evencie Grześ zaliczył rekordową ilość wizyt w pit stopie, ocierając się aż o około 30 zjazdów do boksu. Główną przyczyną tak sporej liczby incydentów był fakt, iż samochody Nascar biorące udział w evencie pozbawione zostały wspomagania w postaci ABS - systemu zapobiegającemu blokowaniu się kół w trakcie hamowania.


Już początkowe metry 60-cio okrążeniowego wyścigu stały się świadkiem interesujących zdarzeń. Po sygnale rozpoczynającym zmagania nie wszystkim kierowcom udało się szczęśliwie włączyć do rywalizacji. W wyniku falstartu popełnionego przez ustawionego na pole position Grzesia, na gridzie powstało niemałe zamieszanie, które omal nie skończyło się poważnym karambolem z udziałem wszystkich uczestników. Próbując uniknąć stojącego w miejscu Grzesia, Luqat wykonał gwałtowny manewr wymijania, w wyniku którego jego Nascar rozbił się o barierkę otaczającą tor. I chociaż mnie udało się uniknąć tego początkowego rozgardiaszu (kosztem uzyskania wysokiej prędkości startowej), to i tak w dalszej części tego samego okrążenia nie ustrzegłem się bolesnych pomyłek. Moje niezbyt korzystne położenie początkowe (przedostatnia lokata i znaczna strata do lidera), już na początku wymogły podjęcie konkretnych kroków, które pomogłyby zniwelować dystans do Plaziego i Byśka. Obaj dzięki wzorowemu startowi oddalili się znacząco od pozostałych kierowców.

Obrazek

Fot. Rozpaczliwa próba Luqata, mająca na celu ominięcie popełniającego falstart Grzesia (na pierwszym planie).


Opanowanie tak narowistej bestii, jaką jest samochód typu Nascar, bez pomocy w postaci systemu ABS, to zadanie o iście piekielnej skali trudności. Proces wyhamowywania pojazdu poruszającego się z prędkością przekraczającą 300 km/h jest bez wsparcia tego wspomagania bardzo niebezpiecznym manewrem. Poza tą trudnością, koniecznym było również stałe obserwowanie mapki toru, pomocne przy zażegnywaniu ewentualnych kolizji z samochodami jadącymi przede mną. Niestety, uwaga poświęcona tym dwóm aspektom nie ustrzegła mnie przed zagrożeniami płynącymi z zupełnie innej strony. Moja dekoncetracja i, nieuzasadnione niczym, zupełne rozluźnienie, po raz kolejny okazały się najbardziej niebezpiecznym przeciwnikiem.

Obrazek

Fot. Plazi unika kotła pierwszych metrów i ucieka przed grupą pościgową.


Wzorem poprzedniego wyścigu, zmagań Jaguarów na Circuit de la Sarthe, moja jazda obfitowała w całkowicie idiotyczne, niedające się niczym usprawiedliwić, pomyłki. Przytrafiały mi się błędy będące pokłosiem niskiego poziomu koncentracji. Błędy, za które odpowiedzialność ponoszę jedynie ja, a nie współtowarzysze rywalizacji. Ci, choć także często 'tańczyli' na torze, co rusz stając w poprzek jezdni, zachowując się dość nieprzewidywalnie – nie stanowili aż tak dużego zagrożenia, jak mogło się to wydawać przed wyścigiem. Efektem moich pomyłek były rzecz jasna uszkodzenia, a konsekwencją uszkodzeń - niszczące początkową strategie, nadprogramowe wizyty w pit stopie. Tak oto początkowa strata do lidera, Plaziego, z i tak już znacznej, urosła do olbrzymiej i w pewnym momencie wynosiła już około całych dwóch okrążeń toru.

Obrazek

Fot. Zdewastowany Nascar Grzesia wyjeżdza z tunelu High Speed Ring.


Plazi, który do finalnej rozgrywki klasy Nascar podszedł niemal bez jakiegokolwiek treningu, zdołał ustrzec się błędów w pierwszych fazach wyścigu i zbudował znaczącą przewagę nad resztą stawki. Zdawało się, iż lider wzorowo realizuje swoją taktykę na ten wyścig. Tymczasem moja strategia rozbijała się już na początku wyścigu na drobne kawałeczki i nic nie wskazywało na to, iż zdołam ją poskładać w spójną całość. Moje zjazdy do boksu odbywały się zupełnie nieregularnie, chaotycznie, w nieuporządkowanych odstępach. Zamiast odwiedzać pit stop jedynie w celu wymiany zużytego ogumienia, najczęściej gościłem tam po to, by naprawy defekt samochodu. Kolejne okrążenia na dynamicznym High Speed Ring mijały błyskawicznie, a ja wciąż nie byłem w stanie odnaleźć należytego rytmu, który pomógłby mi w rywalizacji z Plazim.

Obrazek

Fot. Imponujący slalom Byśka pomiędzy trzema stojącymi na torze Nascarami (na zdjęciu widoczne są tylko dwa). Niebezpieczny manewr zakończony stuprocentowym powodzeniem.


Na fotelu prowadzącego Plazi znajdował się przez zdecydowaną większość wyścigu, toteż jego lider zdawał się nie do ruszenia. Jednak i Plazi, po początkowej wzorowej jeździe, zaczął popełniać bolesne pomyłki. Dzięki tym błędom głównego rywala udawało mi się mozolnie odrabiać gigantyczną stratę. Na okrążeniu 19. niespodziewanie odzyskałem nawet prowadzenie. Byłem chyba jednak tym faktem tak mocno zaskoczony, że trzy okrążenia później utraciłem pierwszą lokatę, popełniając głupi błąd, owocem którego było uszkodzonie auta. Analogiczna sytuacja miała miejsca na okrążeniu numer 29. Ponownie - odzyskane prowadzenia, a zaraz potem strata lidera po trzech lapach w wyniku pomyłki. Plazi zaś pierwszą część wyścigu jechał w miarę konsekwentnie. Wiedziałem, że aby odzyskać pierwszą pozycję na dłużej, będę musiał nie tylko wznieść się na swoje wyżyny umiejętności, ale i za wszelką cenę pozostać na nich do samego końca wyścigu. Niespodziewanie dla mnie, i chyba dla wszystkich biorących udział w evencie, tak też się stało.

Obrazek

Fot. Jedna z wielu pomyłek Grzesia. Tym razem po wjeździe na prostą startu/mety.


Po drugiej z kolei utracie prowadzenia, na okrążeniu 32., wreszcie zacząłem prezentować należytą dyspozycję. W końcu udało mi się ograniczyć ilość błędów praktycznie do zera i jadąc na pełnej koncentracji rozpocząłem pogoń za Plazim. Zła realizacja strategii zjazdów do boksu w pierwszej połowie wyścigów odbiła się jednak na drugiej części rywalizacji. By nadgonić lidera, zmuszony byłem do perfekcyjnej dbałości o stan opon. Należało bowiem pokonać na jednym zestawie gum większą ilość okrążeń niż zakładałem to przed eventem. Było to nie lada wyzwanie, znacznie utrudniające jazdę, aczkolwiek udało mi się mu podołać. Od pechowego 32. okrążenia w boksie zawitałem jedynie dwukrotnie. To pozwoliło mi na znaczne nadgonienie strat i uzyskanie kontaktu z Plazim. Wreszcie, na okrążeniu 44., dopadłem lidera i po raz trzeci w wyścigu sam znalazłem się na prowadzeniu. Do końca eventu pozostało jedynie szesnaście krótkich pętli High Speed Ringu. Bogatszy jednak o doświadczenia z początkowej fazy rywalizacji, nie oddałem już prowadzenia i pewnie dowiozłem je do mety.



Kary:

- Pomimo licznych wizyt w boksie, Grześ nie spowodował żadnej kolizji z innymi uczestnikami wyścigu, co jest imponujące zważywszy na jego niewielkie doświadczenie w wyścigach online oraz skalę trudności samego eventu. Niestety, nie ustrzegł się jednak pewnej nieprawidłowości. Na jednym z okrążeń rozbił samochód i starając się zaoszczędzić sobie czasu i nerwów, pokonał część toru jadąc pod prąd. Nie spowodował tym co prawda żadnego karambolu ani zamieszania na trasie, ale jazda taka jest złamaniem jedej z podstawowych reguł CRC (jazda pod prąd). Dlatego, aby zachować konsekwencję w stosowaniu się do regulaminu: Grześ -6ptk.

- Na 4. okrążeniu Tar dopada Luqata na zakręcie typu S. Jadąc po wewnętrznej, Lu zahacza tylnym kołem samochodu o pobocze, co naturalnie kończy się uślizgiem i wyrzuceniem auta na zewnętrzną zakrętu. Niestety, w tym samym czasie Tar zdecydował się na manewr wyprzedzanie Luqata - właśnie po zewnętrznej. Dochodzi do kolizji, której efektem są uszkodzenia kół obu aut. Kary: Luqat -3ptk.

Obrazek

Fot. Moment uderzenia Luqata (po lewej) w Tara.



Wyniki wyścigu (Zawody Nascar, High Speed Ring, 60 okrążeń, wyścig trwał około 1h i 12 min.):


1. Tar – najlepsze okrążenie: 1:02,301

2. Plazi – strata: + 36,270; najlepsze okrążenie: 1:04,204

3. Bysiek – strata: -2 okrążenia; najlepsze okrążenie: 1:04,034

4. Luqat – strata: -4 okrążenia; najlepsze okrążenie: 1:04,579

5. Grześ – strata: -17 okrążeń; najlepsze okrążenie: 1:05,303




Końcowa klasyfikacja Zawodów Nascar (po 3/3):


1. Tar – 66 ptk.

2. Bysiek – 47 ptk.

3. Luqat – 27 ptk.



4. Sebek – 25 ptk.

5. Plazi – 20 ptk.

6. PRZESTEPCA – 16 ptk.

7. Derat – 13 ptk.

8. Simon – 11 ptk.

9. Grześ – 5 ptk.




Klasyfikacja generalna (po 18/20):


1. Tar – 403 ptk.

2. Plazi – 220 ptk.

3. Luqat – 183 ptk.

4. PRZESTEPCA – 165 ptk.

5. Sebek – 129 ptk.

6. Bysiek – 122 ptk.

7. Derat – 68 ptk.

8. Simon – 43 ptk.

9. MajorZero – 38 ptk.

10. Adolf – 19 ptk.

11. BigBros – 15 ptk.

12. Pabian – 11 ptk.

13. Grześ – 5 ptk.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Square » So cze 16, 12 18:42

Co do startu to tym razem nie popełniłem falstartu, a za długo przytrzymałem ręczny, stąd ten mało płynny początek wyścigu. Mój drugi wyścig online więc wybaczcie :)
Odnośnie kary to musze się przyznać że zrobiłem to specjalnie, bo jakoś przegapiłem zjazd do pitstopu. Jako że w tamtym momencie auto miałem strasznie zdezelowane to nie chcialem jechać całego okrążenia. Wyczekalem na moment aż będę sam i wykonałem wolną jazdę na wstecznym. Najśmieszniejszy jest fakt że po wyjechaniu z boksu rozbiłem auto na drugim zakręcie ;/
Jak wspomniał Tar, wizyty u mechaników były bardzo częstę, bo na 43 ukończone okrążenia chyba tylko 2 były bezawaryjne. Doliczając do tego 2-3 przejechane na uszkodzeniach daje niecałe 40 wizyt w boksie.

Odbiegając już od eventu to szkoda że w GT5 nie można zrezygnować ze zmiany opon podczas pobytu w pitstopie jak to było w GT4.
Obrazek
Avatar użytkownika
Square
Inkarnacja VR
 
Posty: 5
Dołączył(a): Wt maja 29, 12 18:44

Re: GT5 Event

Postprzez Square » N cze 17, 12 17:40

Sorki Panowie ale nie będzie mnie, co już zauważyliście :) Dopiero co wróciłem z pikniku i siłowo nie dałbym rady przejechać eventu.
Obrazek
Avatar użytkownika
Square
Inkarnacja VR
 
Posty: 5
Dołączył(a): Wt maja 29, 12 18:44

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Śr cze 20, 12 02:39

@ Grześ – mam nadzieję, że wypad udał się co najmniej tak dobrze, jak nam niedzielny wyścig. Sprawozdanie z ostatniego eventu sezonu już za jakiś czas, a tymczasem:



Zaległa relacja z wyścigu na Suzuka Circuit (10.06)



Przedostatni wyścig sezonu odbył się na najbardziej znanym japońskim torze, technicznej Suzuce. Event rozegrał się w cieniu wielkiej piłkarskiej imprezy w Polsce i na Ukrainie. Odbywający się w tym samym czasie co wyścig, mecz Hiszpanii z Włochami odbił wyraźne piętno na obliczu niedzielnej rywalizacji. Część uczestników eventu, ze mną włącznie, była ponadprzeciętnie zdekoncentrowana, uważnie nasłuchując informacji napływających z gdańskiego stadionu. Już kilka minut po starcie wyścigu dwóch kierowców, Adolf oraz Simon, zdecydowało się zrezygnować z dalszej rywalizacji na rzecz obejrzenia smakowicie zapowiadającego się piłkarskiego spektaklu. Obaj kierowcy zaparkowali swoje Nissany w boksach, a do zmagań na torze powrócili dopiero po zakończeniu pierwszej połowy meczu, kiedy zmagania na Suzuce trwały już blisko godzinę. Taka atmosfera towarzysząca eventowi znacznie osłabiła jego wymiar sportowy.

Obrazek

Fot. Na 1. okrążeniu wyścigu Tar wpada w groźnie wyglądający poślizg. Na szczęście obyło się bez uszkodzeń.


Już sam start wyścigu okazał się sporym fiaskiem. Po zakończeniu procedury kwalifikacyjnej i rozstawieniu kierowców w odpowiedniej kolejności poprzez okrążenie formujące, rozpoczęła się główna część eventu. Niestety, w wyniku wypadku na pierwszych metrach, w którym to Plazi uszkodził samochód Byśka, na prośbę obu kierowców zdecydowaliśmy się na ponowne rozpoczęcie wyścigu. Decyzja taka pociągnęła jednak za sobą przykre konsekwencje, oznaczała bowiem, iż całe kwalifikacje zostaną unieważnione. Czas naglił, toteż niemożliwym było ponowne przeprowadzenie dość czasochłonnego okrążenia formującego. Tak oto z wywalczonym w dobrym stylu pole position pożegnać musiał się Adolf. Po ponownym rozpoczęciu zmagań pozycje startowe kierowców były już kompletnie losowe i Adi znalazł się dopiero na czwartej lokacie.

Obrazek

Fot. Przekonany o tym, iż bierze udział w okrążeniu formującym, Adolf zjeżdża na pobocze. Tymczasem pozostali kierowcy kontynuują rywalizację.


Pech Adolfa nie ograniczył się jedynie do utraty pierwszej pozycji startowej. Ogólne zamieszanie spowodowane ponownym rozpoczęciem wyścigu, nieuchronnie zbliżający się mecz oraz konieczność zmieszczenia wyścigu w wyznaczonych ramach czasowych, wszystko to spowodowało uchybienia organizacyjne. Po drugim starcie eventu Adolf był święcie przekonany, iż uczestniczy w powtórce okrążenia formującego. Zwycięzca kwalifikacji celowo zaparkował swojego Nissana na poboczu, chcąc przepuścić pozostałych uczestników zabawy. Kiedy Adolf uświadomił sobie swą pomyłkę, grupa peletonowa oddaliła się już znacząco i nadrobienie straty czasowej okazało się już niemożliwe. Wkrótce z głośników telewizyjnych zaczęły nas dobiegać melodie hymnów narodowych Hiszpanii i Włoch. Rozczarowany Adolf zatrzymał Nissana w pit stopie, a wkrótce potem do boksu zjechał również Simon. Panowie wybrali mecz.

Obrazek

Fot. Simon wypada poza tor na słynnym zakręcie Spoon. Pomyłkę rywala niezwłocznie wykorzystuje Plazi (pierwszy plan).


Zainteresowanie części uczestników meczem poważnie zniwelowało poziom emocji towarzyszących wyścigowi. Na torze pozostało jedynie trzech kierowców zainteresowanych powiększeniem zdobyczy punktowej. Wyraźną przewagę czasową nade mną i Plazim uzyskał Bysiek, który swą zdecydowaną i pewną jazdą na pierwszych okrążeniach zdołał zaskoczyć rozbitych i zdekoncentrowanych oponentów. Postawa Byśka nie była niespodzianką, gdyż już na sparingach poprzedzających event prezentował on równą i wysoką formę, wskazującą na to, iż będzie walczył o najwyższe cele. Plazi, wciąż oswajający się z niedawno zakupioną kierownicą, jechał jako trzeci, z niewielkimi jednak szansami na objęcie prowadzenia. Wyścig stosunkowo szybko nakreślił scenariusz, według którego o czołowe miejsce podium rywalizują jedynie dwaj kierowcy – Bysiek oraz ja.

Obrazek

Fot. Tar (pierwszy plan) oraz Bysiek (biały Nissan) na półmetku wyścigu do pit stopu zawitali wspólnie.


Dystans czasowy pomiędzy Byśkiem, a mną nie był co prawda duży, nie przekraczał bowiem 20 sekund, jednak zniwelowanie straty było zadaniem iście karkołomnym. W pierwszej połowie wyścigu Bysiek jechał nadspodziewanie równo, pewny swej dobrej dyspozycji. Uzyskiwał regularne, korzystne czasy kolejnych okrążeń, toteż odrobienie pozornie niewielkiej straty nastręczało mi sporo trudności. Pogoń za Byśkiem oraz próba niwelowania jego przewagi okazała się mozolnym zadaniem. Podobnie jak mój rywal, po torze poruszałem się w zupełnym osamotnieniu. Dzięki temu mogłem w pełni wykorzystywać przestrzeń zakrętów i cieszyć się swobodą. Mimo to nie zdołałem ustrzec się błędów, które pozbawiały mnie wcześniej nadrobionych, cennych sekund. Taka patowa sytuacja pomiędzy naszą czołową dwójką utrzymywała się aż do półmetku wyścigu i planowego zjazdu obu kierowców do pit stopu. Wtedy też w boksie miała miejsce zaskakująca sytuacja. Bysiek, choć do boksu zawitał jako lider dysponujący około 15-sto sekundową przewagą, z pitu wyjechał za mną. Powtórka pokazała, że mój rywal niepotrzebnie zdecydował się na tankowanie do pełna, co pociągnęło za sobą zbyt wielką stratę czasową. W czasie wyścigu nie wiedziałem jednak, czym spowodowany jest dłuższy pobyt Byśka w boksie.

Obrazek

Fot. Pierwsza z poważnych pomyłek Byśka na 25. okrążeniu. Jadący w tle Tar zaraz wykorzysta błąd głównego oponenta.


Zdezorientowany tą sytuacją, postanowiłem oddać ponad 10-cio sekundowe prowadzenie Byśkowi. Oznaczało to powrót do patowej sytuacji sprzed zjazdu. Podejrzewałem, że druga połowa eventu nie będzie odbiegać znacznie od charakteru pierwszej. I tak też było... do pewnego momentu. W zestawieniu z pierwszą częścią wyścigu, w której Bysiek jechał niemal bezbłędnie, w dalszych etapach zaczęły przytrafiać mu się poważniejsze pomyłki. Zapewne były one spowodowane zdenerwowaniem po incydencie z pit stopem. Już na ostatnim zakręcie 17. okrążenia, w wyniku uślizgu tylnich kół na poboczu, mój oponent spowodował niewielki defekt w swoim Nissanie. Cała przewaga Byśka stopniała jednak w okamgnieniu. Koniecznym okazał się zjazd do boksu w celu naprawienia niekomfortowej usterki. W taki oto niechlubny sposób, na początku 19. pętli, po raz pierwszy tego wieczoru objąłem prowadzenie w wyścigu. Sielanka nie potrwała jednak długo. To samo okrążenie stało się świadkiem największego mojego błędu w czasie całego eventu na Suzuce.

Obrazek

Fot. Kolejny błąd Byśka na okrążeniu numer 25, tym razem przesądzający już o końcowym triumfie Tara. Odcinek techniczny i zakręty typu S Suzuki.


Na zakręcie 180-cio stopniowym zbyt szybko dodałem gazu na wyjściu i wprowadziłem ciężkiego GTRa w niebezpieczny poślizg. Uderzenie w bandę było nie do uniknięcia, a konsekwencją kontaktu – poważne uszkodzenie silnika oraz osi. Teraz to ja byłem zmuszony w przykry sposób rozstać się z liderem i zagościć w pit stopie. Do końca eventu pozostało jedynie jedenaście okrążeń. Byłem przekonany, iż Bysiek nie da już sobie wyszarpać odzyskanego prowadzenia. Wszak to on pozostawał na najwyższym stopniu podium przez zdecydowaną większość wyścigu. Niestety, jego dyspozycja w drugiej połowie eventu daleka była od perfekcyjnej i błędy ponownie dały o sobie znać. Bysiek jechał zdecydowanie za nerwowo, zdarzały mu się proste pomyłki, które jeszcze bardziej zwiększały frustrację kierowcy. Kiedy na początku 25. okrążenia z jego około 20-sto sekundowej przewagi nie pozostało już prawie nic, na moich oczach przytrafiły mu się dwa dramatyczne poślizgi. Skwapliwie wykorzystałem błędy rywala i po raz drugi rozsiadłem się na prowadzeniu. Do końca wyścigu pozostało już niecałe pięć okrążeń. Ten czas wykorzystałem na sumienne zwiększenie przewagi nad wyraźnie rozczarowanym wiceliderem.




Kary:

- Adolf vs. Plazi. Na 1. okrążeniu wyścigu, tuż po wyjeździe z zakrętów typu S, wszyscy kierowcy jadą w jednej, zwartej grupce. Adolf znajduje się tuż za Plazim i porusza się z większą prędkością niż poprzedzający go rywal. Kiedy Adi zbliża się do samochodu przeciwnika, nie jest w stanie go skutecznie ominąć, a mimo to nie wyhamowuje i uderza w tył GTRa Plaziego. Uszkadza w ten sposób tylne lewe koło auta swojego przeciwnika. Kary: Adolf -3ptk.

Obrazek

Fot. Moment uderzenia Adolfa (żółty Nissan GTR) w samochód Plaziego.


- Plazi vs. Adolf. Rywalizacja na torze trwa już dobrą godzinę. W przerwie meczu Hiszpania – Włochy Adolf powraca do wyścigu. Nie ma już szans na przesunięcie się na wyższe lokaty, dlatego trochę wygłupia się na torze. Dojeżdżając do szykany kończącej okrążenie na Suzuce, wprowadza auto w poślizg za pomocą hamulca ręcznego. Jego Nissan staje w poprzek toru, a nadjeżdżający właśnie do szykany Plazi rozbija się o tak ustawioną przeszkodę. Oba samochody są zdewastowane. Zachowanie Adiego w tej sytuacji dalekie było zasadom CRC, ale i Plazi nie był bez winy, gdyż zbytnio opóźnił hamowanie przed szykaną. Przy prawidłowym dohamowaniu Plaziego do zakrętów nie doszłoby do groźnej kolizji pomiędzy tą dwójką. Obaj Panowie popełnili poważne błędy, jednak nie odbiły się one już na kształcie klasyfikacji końcowej. Bez kar w tej sytuacji.

Obrazek

Fot. Karambol z udziałem Plaziego (czerwony Nissan) i Adolfa.




Wyniki wyścigu (Suzuka Circuit, Nissan GTR '07, 30 okrążeń, wyścig trwał około 1h i 16 min.):


1. Tar – najlepsze okrążenie: 2:15,947

2. Bysiek – strata: +38,307; najlepsze okrążenie: 2:17,035

3. Plazi – strata: ponad 3 min.; najlepsze okrążenie: 2:18,575

4. Simon – strata: -18 okr.; najlepsze okrążenie: 2:19,340

5. Adolf – strata: -19 okr.; najlepsze okrążenie: 2:20,272.




Klasyfikacja generalna (po 19/20):


1. Tar – 428 ptk.

2. Plazi – 236 ptk.

3. Luqat – 183 ptk.

4. PRZESTEPCA – 165 ptk.

5. Bysiek – 142 ptk.

6. Sebek – 129 ptk.

7. Derat – 68 ptk.

8. Simon – 56 ptk.

9. MajorZero – 38 ptk.

10. Adolf – 27 ptk.

11. BigBros – 15 ptk.

12. Pabian – 11 ptk.

13. Grześ – 5 ptk.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Wt cze 26, 12 21:04

Zaległa relacja z finałowego wyścigu sezonu na Nurburgring 24h (17.06)


Obrazek




To już koniec. Po ponad dwudziestu tygodniach wyczerpujących zmagań, event ostatecznie przekroczył linię mety. Od grudnia ubiegłego roku byliśmy świadkami dwudziestu ekscytujących wyścigów (dwudziestu dwóch, jeśli wziąć pod uwagę również oba wyścigi próbne), w których udział w sumie wzięło trzynastu graczy (mało!). Każde z niedzielnych spotkań napisało swą własną, unikalną historię. Wszystkie z wyścigów obfitowały w niepowtarzalną porcję zdarzeń, dostarczyły wymaganej dawki emocji i z pewnością na długo pozostaną w pamięci osób biorących udział w zabawie. Finał długiego sezonu nie mógł odbyć się na żadnym innym torze, jak tylko na legendarnym Nurburgring 24h. Ten zdradziecko najpiękniejszy, ale także zdecydowanie najbardziej wymagający tor na świecie, stał się świadkiem fascynującego wyścigu, który godnie położył pieczęć na całych rozgrywkach. Event na historycznym Zielonym Piekle stał się błyskotliwym ukoronowaniem i doskonałym podsumowaniem wielotygodniowych rozgrywek.

Obrazek

Fot. Drugi zakręt wyścigu. PRZESTEPCA (na czele) rozpoczyna budowanie imponującej przewagi czasowej.


Wyścig finałowy na Nordschleife gościł sześciu żądnych wrażeń śmiałków, gotowych by rzucić wyzwanie słynnemu torowi. Po początkowych problemach z rozpoczęciem wyścigu, spowodowanych zbiorowym zawieszeniem się konsol w lobby, zdecydowaliśmy się skrócić czas trwania eventu. Postanowiliśmy obniżyć długość rywalizacji z ośmiu do siedmiu okrążeń, by bez najmniejszych niepokojów zmieścić się w wyznaczonych ramach czasowych i spokojnie dograć całość do końca.

Obrazek

Fot. Pierwsze minuty wyścigu. PSA wjeżdża na S-kę Schumachera. Peleton wytrwale podąża za liderem.


Wyścig rozpoczął się o godzinie 7:00 czasu wirtualnego, a więc tuż po nastaniu świtu. Stopień widoczności był dobry i nie stanowił najmniejszych problemów. Rozstawienie kierowców na starcie było losowe. Tym razem szczęście dopisało PRZESTEPCY, któremu przypadło pole position, a tym samym komfort swobodnej jazdy na niezwykle wąskim torze. Ja rozpocząłem zmagania z trzeciej lokaty startowej, ale w wyniku zbyt ostrożnej jazdy na pierwszych metrach, już po dwóch zakrętach znalazłem się na przedostatniej pozycji. Jechałem spokojnie, za wszelką cenę starając się uniknąć ewentualnych niebezpieczeństw i przypadkowych nieprzyjemności, tak częstych w początkowych fazach wyścigów. I chociaż udało mi się dzięki temu ustrzec większych pomyłek, taka a nie inna strategia uniemożliwiła mi podjęcie natychmiastowej rywalizacji z przewodzącym stawce PRZESTEPCĄ. Ten z kolei, doskonale wykorzystując przywilej startu z pierwszego miejsca, momentalnie zbudował znaczną przewagę nad całym peletonem pościgowym.

Obrazek

Fot. Grupa pościgowa traci kontakt z PRZESTEPCĄ. Kolejno: Plazi, Simon, Tar oraz Bysiek w sektorze Hatzenbach.


Zanim mogłem w ogóle zacząć myśleć o jakiejkolwiek rywalizacji o końcowy triumf, byłem zmuszony błyskawicznie zbliżyć się do PRZESTEPCY, aby nawiązać bezpośredni kontakt oraz wywrzeć na presję na rywalu. Niestety, od lidera oddzielało mnie aż trzech kierowców. Jadącego na czwartym miejscu Plaziego i trzeciego Simona udało mi się wyprzedzić bardzo szybko, bo jeszcze na 1. okrążeniu. Plaziego ominąłem przed Flugplazt, wykorzystując wolniejsze wyjście mojego rywala z sekcji Hatzenbach. Simona zaś udało mi się wyminąć przed tunelem przy Aremberg. Przede mną pozostał więc jedynie Luqat oraz przewodzący całej grupie PRZESTEPCA. Tego pierwszego udało mi się dopaść jeszcze przed niesławną Karuzelą, jednak bez powodzenia w postaci awansu o pozycję.

Obrazek

Fot,. Zakończenie 1. okrążenia. Osamotniony lider na dwukilometrowej prostej.


Przewaga PRZESTEPCY nad naszą dwójką była już znaczna po 1. okrążeniu i wynosiła około 27 sekund. Biorąc pod uwagę skalę trudności finałowego wyścigu oraz niepokorny charakter toru, który niechętnie wybacza najdrobniejsze pomyłki kierowców, taka strata była alarmująca. Tymczasem pogoń za spektakularnie jadącym PSĄ musiała zostać przeze mnie znacznie odłożona w czasie. Wciąż znajdowałem się na niedogodnej trzeciej lokacie, która praktycznie uniemożliwiała podjęcie bezpośredniej walki z liderem. Długo nie byłem w stanie wyprzedzić jadącego tuż przed moim nosem Luqata. Północna Pętla jest piekielnie niewdzięcznym torem do przeprowadzania manewru wyprzedzania. Za sprawą swej wyjątkowo wąskiej jezdni, Nurburgring nie podsuwał mi zbyt wielu okazji do przesunięcia się tuż przed przedni zderzak samochodu Lu. Jednak nawet wtedy, gdy zdarzał się dogodny na to moment, niepokój przed przeprowadzeniem niebezpiecznego manewru sprawiał, iż nie podejmowałem zbędnego ryzyka. Toteż nie dziwi fakt, że PSA wciąż wzbogacał swą i tak znaczną już przewagę o kolejne bezcenne sekundy.

Obrazek

Fot. Luqat (na czele) jadący w towarzystwie Tara po słynnej Caracciola-Karussell.


W tym samym czasie, gdy prowadzący osiągnął apogeum swej dyspozycji dnia, ja wciąż 'dusiłem się' jadąc w bliskim sąsiedztwie Luqata. Niewdzięczne położenie uniemożliwiało mi rozpostarcie skrzydeł. Nie mogąc bezpiecznie wyprzedzić Lu, zdecydowałem się trzymać jak najbliżej niego i w przyczajeniu cierpliwie oczekiwać poważniejszych błędów przeciwnika. Los wynagrodził tę zachowawczą postawę. Po blisko piętnastu minutach jazdy w towarzystwie Luqata, wreszcie nadarzyła się sposobność do objęcia upragnionej pozycji wicelidera. W czasie 2. okrążenia Lu popełnił zaskakująco prosty błąd. Przy dojeździe do sekcji Bergwerk niebezpiecznie opóźnił hamowanie, a ciężkie Audi R8 nie było w stanie skutecznie zareagować na polecenia kierowcy i nie zmieściło się w ślepym zakręcie. Luqut wypadł poza tor, uderzył w barierkę i poważnie uszkodził samochód. Bez chwili zastanowienia wykorzystałem dotkliwą pomyłkę rywala i błyskawicznie przesunąłem się na drugą lokatę. Wreszcie mogłem skupić całe swe siły na priorytetowym celu – bezpośredniej konfrontacji z PRZESTEPCĄ. Stawka walki była wysoka - prestiżowe zwycięstwo na Zielonym Piekle.

Obrazek

Fot. Luqat wypada poza tor tuż przed Bergwerk. Jadący tuż za nim Tar wykorzystuje błąd przeciwnika i wskakuje na pozycję wicelidera.


Niestety, w czasie kiedy mozolnie przebijałem się w coraz to wyższe partie peletonu, główny oponent zdążył wypracować potężną przewagę czasową, która u swego szczytu sięgała niemal czterdziestu sekund. Tak niekomfortowe położenie wymogło na mnie jazdę na 100% możliwości. Jazdę nie uznającą kompromisów, taką której obca byłaby moja dotychczasowa postawa zachowawcza. Tak zdecydowane i bezkompromisowe podejście może i gwarantowałoby powodzenie na każdym innym torze, ale na legendarnym Nordschleife wcale nie musiało równać się końcowemu sukcesowi. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że nawet wykorzystując pełnię swoich umiejętności, nie mogę ani na krótką chwilę zrezygnować z należytego szacunku i ostrożności względem toru, który każdym swym zakrętem może zaprzepaścić wszystkie moje starania.

Obrazek

Fot. Jedna z niewielu pomyłek Tara. Poślizg po zbyt szybkim wyjściu z Karuzeli. Szczęśliwie bez konsekwencji w postaci usterki auta.


Po wyprzedzeniu Luqata wreszcie z ulgą odetchnąłem pełną piersią. Jadąc w zupełnym osamotnieniu, całą uwagę mogłem poświęcić na właściwym przemieszczaniu się po torze. Drastyczna korekta linii jazdy oraz brak czynnika spowalniającego wyraźnie poprawiły międzyczasy osiągane przeze mnie na poszczególnych sekcjach. Olbrzymia strata do PRZESTEPCY zaczęła powoli topnieć. Co więcej, główny rywal zaczął już najwyraźniej wyczuwać ciepły oddech na plecach, gdyż i jemu przytrafiały się nerwowe błędy. Po całym okrążeniu jazdy w pojedynkę nadrobiłem zdecydowaną większość strat czasowych. Pod koniec 3. okrążenia od PRZESTEPCY oddzielało mnie już nie więcej jak 15 sekund. Jakby tego było mało, lider już wtedy podjął zaskakującą decyzję o zjeździe do boksu w celu wymiany ogumienia. Gdy w konsekwencji takiej strategii prowadzącego objąłem prowadzenie wraz z początkiem 4. okrążenia, trudno było mi znaleźć odpowiednie słowa opisujące moje zdziwienie. Nie spodziewałem się tak szybkiego zjazdu PSY do pit stopu, ani tym bardziej tak niespodziewanego objęcia fotelu lidera. Podejrzewałem, że wizyta rywala w boksie nastąpi wraz z moją, tj. po pokonaniu kolejnej, 4. pętli wyścigu. Taktyka rywala była jednak nieco odmienna od mojej i w konsekwencji miała zaważyć na kształcie dalszej rywalizacji.

Obrazek

Fot. Początek 4. okrążenia. Tar po raz pierwszy obejmuje prowadzenie. W alejach pit stopu widoczny jest serwisowany samochód PRZESTEPCY.


Jadąc na mocno zużytych oponach na okrążeniu nr. 4, szybko traciłem wypracowany nad przeciwnikiem dystans. Końcówka 4. pętli to analogiczna do poprzedniego okrążenia sytuacja. Tym razem to jednak ja wystąpiłem w roli wizytującego boks. Mój planowy zjazd pozwolił PRZESTEPCY odzyskać utraconego okrążenie wcześniej lidera. W taki sposób wróciliśmy do położenia sprzed obu planowych wizyt w pit stopie. Jednak mimo tego, kiedy w czasie 5. okrążenia słońce zaczęło leniwie chylić się ku zachodowi, w czasie jazdy zaczęły towarzyszyć mi wyjątkowo dobre przeczucia.

Obrazek

Fot. PRZESTEPCA na zakręcie Dunlop.


Północna Pętla to mój zdecydowany faworyt spośród wszystkich torów wyścigowych globu. Sympatia do tej niemieckiej trasy naturalnie wiąże się z nienaganną jej znajomością. Przeczuwałem, iż wiedza o najdrobniejszych skrawkach Zielonego Piekła może pomóc mi przeważyć szalę zwycięstwa w trakcie nocnej części zmagań. Rozwój sytuacji na torze pokazał jednak, iż oczekiwanie na to, aż Nordschleife okryje nieprzenikniona zasłona nocy, było zupełnie zbyteczne. Okazało się, iż pod presją PRZESTEPCA radzi sobie zdecydowanie gorzej niż w czasie pierwszych trzech okrążeń, w których jechał w osamotnieniu. Zauważając tę prawidłowość w postawie oponenta, starałem się jak najlepiej uwydatnić słabość przeciwnika, wywierając na nim dodatkową presję swoją dynamiczną i zdecydowaną jazdą. Na efekty takiej taktyki nie trzeba było długo czekać.

Obrazek

Fot. Zacięta rywalizacja Byśka (białe R8) z Simonem również była ozdobą wyścigu. Obaj Panowie zmagali się z dokuczliwymi uszkodzeniami samochodów, mimo to walczyli ze sobą niczym rozjuszone lwy.


Już pod koniec 5. okrążenia, na zakręcie Schwalbenschwanz, PRZESTEPCY przytrafiła się druzgocąca pomyłka. Uślizg tylnich kół na żwirowym poboczu zniósł ciężkie Audi R8 prosto na bandę. Defekt tylnej osi samochodu postawił lidera w dramatycznym położeniu. Rozczarowany PSA stanął przed karkołomną decyzją, która musiała uwzględnić dalsze jego plany na wyścig – odwiedzić boks i naprawić utrudniające jazdę uszkodzenie; czy może spróbować podjąć walkę w nie w pełni sprawnym aucie. Kto wie, być może dotychczasowy lider nie musiałby stawać przed tak trudnym wyborem, gdyby jego strategiczny zjazd do pit stopu odbył się nie po 3., a po 4. okrążeniu wyścigu. Takie dywagacje nie miały już jednak jakiegokolwiek znaczenia. Wyścig nakreślił własny scenariusz. PRZESTEPCA zdecydował się odwiedzić mechaników i bezpowrotnie utracił prowadzenie.

Obrazek

Fot. Końcówka 5. okrążenia i przełomowy moment eventu. PRZESTEPCA wpada w poślizg i rozbija swoje R8 tuż przed zakrętem Schwalbenschwanz.


Nieszczęścia zwykłe chodzić parami i dla PRZESTEPCY nie był to koniec złych wieści tego wieczoru. Wyraźnie zawiedziony tak dramatycznym rozwojem sytuacji, wicelider nie ustrzegł się kolejnych błędów na dwóch kończących wyścig pętlach. W sekcji nocnej PSA stracił olbrzymie pokłady czasu, które nieomal nie skończyły się utratą drugiej lokaty. Nierówna dyspozycja przeciwnika pozwoliła mi nie tylko na w pełni komfortową obronę prowadzenia, ale i na dodatkowe zwiększenie przewagi do... czterech minut. Byłem mocno zdziwiony tą gigantyczną niekonsekwencją w jeździe rywala w poszczególnych etapach eventu. Po zakończeniu wyścigu powiedziałem PRZESTEPCY: ''Miałeś mnie na widelcu, wystarczyło jedynie skonsumować''. PSA wolał jednak odłożyć porę posiłku, a tymczasem danie sprytnie uciekło mu z talerza.

Obrazek

Fot. Tar w pogoni za mającym problemy techniczne PRZESTEPCĄ (niewielki punkt w oddali).




Ciąg dalszy podsumowania w następnym poście.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » Wt cze 26, 12 21:31

Obrazek

Fot. Ostatnie metry 5. okrążenia. Za moment Tar uzyska prowadzenie, którego nie wypuści z rąk już do końca.


Kary:

- Bysiek vs. Simon vs. Plazi. Na pierwszym okrążeniu, na odcinku Adenauer Forest, Panowie jadą razem, w bliskim sąsiedztwie. Grupce przewodzi Plazi, który wpada w niebezpieczny poślizg pod koniec tego wąskiego i niebezpiecznego sektora. Jego samochód uderza w bandę i zaraz potem bezwładnie wjeżdza na część toru. Jadącemu tuż za Plazim Simonowi udaje się uniknąc kolizji ze zdewastowanym samochodem. Niestety, nadjeżdzający z tyłu Bysiek nie jest w stanie uniknąć zderzenia.

Obrazek

Fot. Odległość pomiędzy Byśkiem (żółte R8), a Plazim (w oparach dymu) w początkowej fazie zdarzenia.


Bysiek uderza w Audi Plaziego, po czym odbija się od samochodu rywala i trafia w auto Simona. Efektem takiego karambolu są trzy ciężko uszkodzone samochody, którym konieczna jest pomoc mechaników w boksie. Powtórka pokazała, iż Bysiek miał dostatecznie dużo czasu, by zwolnić swój samochód i zażegnać zagrożenie, bowiem znajdował się w dość dużej odległości od Plaziego. Tymczasem zbytnio opóźnione hamowanie Byśka nie zdało się już kompletnie na nic i zapoczątkowało serię niefortunnych zdarzeń;) Kary: Bysiek -5ptk.

Obrazek

Fot. Przykre efekty opóźnionego hamowania Byśka.




Wyniki wyścigu (Nurburgring 24h, Audi R8 4.2 FSI R tronic '07, 7 okrążeń, wyścig trwał około 1h i 14 min.):


1. Tar – najlepsze okrążenie: 9:47,763

2. PRZESTEPCA – strata: ponad 3 min.; najlepsze okrążenie: 9:58,501

3. Bysiek – strata: ponad 4 min.; najlepsze okrążenie: 10:23,694

4. Luqat – strata: ponad 4 min.; najlepsze okrążenie: 10:34,013

5. Simon – strata: ponad 8 min.; najlepsze okrążenie: 10:24,531

6. Plazi – strata: -1 okr.; najlepsze okrążenie: 11:20,326


Obrazek

Fot. Jadące na szarym końcu, zdewastowane Audi R8 Plaziego.




Bonusowo, z okazji zakończenia sezonu, klasyfikacja najczęściej karanych kierowców. Oto największe łobuzy eventu:):


1. Bysiek – 30 punktów karnych (średnio -2,3 ptk. na wyścig)

2. Tar – 24 ptk. (-1,2 ptk.)

3. Luqat – 22 ptk. (-1,6 ptk.)

4. Plazi – 13 ptk. (-0,8 ptk.)

5. Sebek & Adolf – 9 ptk. (Sebek: -1 ptk.; Adolf: -3 ptk.)

7. PRZESTEPCA & Big Bros – 8 ptk. (PSA: -0,6 ptk.; BB: -4 ptk.)

9. MajorZero & Simon – 7 ptk. (Major: -2,3 ptk.; Simon: -1,1 ptk.)

11. Derat & Grześ – 6 ptk. (Derat: -1 ptk.; Grześ: -6 ptk.)


Nagroda Fair Play wędruje do PRZESTEPCY!


Obrazek

Fot. Tar nocą na niesławnym zakręcie Metzgesfeld.




Kolejna bonusowa klasyfikacja. Tym razem uwzględniająca ilość ukończonych wyścigów. Zobaczmy ile punktów zdobył dany kierowca w przeliczeniu na ilość jego startów (w nawiasie liczba ukończonych eventów):


1. Tar (20) – 22,65 ptk.

2. PRZESTEPCA (12) – 15,416 ptk.

3, Plazi (16) – 15,375 ptk.

4. Luqat (13) – 15,076 ptk.

5. Sebek (9) – 14,333 ptk.

6. MajorZero (3) – 12,666 ptk.

7. Bysiek (13) – 11,769 ptk.

8. Derat (6) – 11,333 ptk.

9. Simon (6) – 11,166 ptk.

10. Pabian (1) – 11 ptk.

11. Adolf (3) – 9 ptk.

12. BigBros (2) – 7,5 ptk.

13. Grześ (1) – 5 ptk.


Obrazek

Fot. Tar dubluje Plaziego na zakręcie Galgenkopf.




No i wreszcie najważniejsze - końcowa klasyfikacja generalna (po 20/20):


1. Tar – 453 ptk.

2. Plazi – 246 ptk.

3. Luqat – 196 ptk.

4. PRZESTEPCA – 185 ptk.

5. Bysiek – 153 ptk.

6. Sebek – 129 ptk.

7. Derat – 68 ptk.

8. Simon – 67 ptk.

9. MajorZero – 38 ptk.

10. Adolf – 27 ptk.

11. BigBros – 15 ptk.

12. Pabian – 11 ptk.

13. Grześ – 5 ptk.




Obrazek

Fot. PRZESTEPCA odjeżdża ku zachodzącemu słońcu.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Gillian » So cze 30, 12 12:24

Zamówiłem Logitecha DF GT. Panowie - biore się za trening i być może dołączę w przyszłym sezonie : ). Czytałem każdą relację z wyścigów i mocno mnie to na GT5 nakręcało :)
Avatar użytkownika
Gillian
Uber Big Boss
 
Posty: 8740
Dołączył(a): Wt maja 08, 07 22:30

Re: GT5 Event

Postprzez Hal » N lip 01, 12 00:16

Sądzicie, że powinienem pracować dla PD?;)

Dobry zakup, Twilite, będziesz zadowolony. Chociaż pierwsze tygodnie po przesiadce z pada są piekielnie trudne...


Co do następnego sezonu, pozostaje kilka niewiadomych. Najwięcej zależy od was. Jeśli jesteście zainteresowani kontynuowaniem rozgrywek, przygotuje kalendarz na następny sezon. Mam kilka pomysłów. PRZESTEPCA już mnie dopytywał o to, czy event będzie kontynuowany. Dobrze byłoby, gdyby reszta starej gwardii też wypowiedziała się na ten temat. Nowi uczestnicy naturalnie również miło widziani.


Jeśli zgromadzi się co najmniej tylu zainteresowanych, co poprzednio, to przygotuje nowe rozgrywki. Tym razem jednak odbywające się w innym terminie (prawdopodobnie sobota, około 20-21) i pozbawione już tak obszernych sprawozdań z wyścigów. Pisanie relacji wymagało ode mnie dość sporo czasu, dlatego teraz chciałbym to ogranczyć do absolutnego minimum (klasyfikacje, dział kar, czasem jakieś zdjęcia i może kilka zdań podsumowujących).



Kilka moich luźnych wniosków z niedawno zakończonego sezonu:

było zajebiście

Za mało nas. Średnia osób na wyścig oscylowała w okolicach pięciu. Dobrze byłoby zwiększyć ją choćby o te 2-3 osoby. Jeśli rzeczywiście event miałby być kontynuowany, to przed startem kolejnego sezonu uderzyłbym ze stosowną informacją na jakieś większe forum konsolowe, co by zwerbować nowych chętnych. Jeśli macie na PSN jakiś znajomych, którzy regularnie grają w gt, moglibyście ich poinformować o turnieju (jak już będzie pewne, że wystartujemy).

na 20 wyścigów, wygrałem 17. Stanowczo za dużo. Monopol jednego gracza na pewno nie pomaga w utrzymaniu stałego zainteresowania uczestników zabawą. Najciekawsze wyścigi to byłe te, których albo nie wygrałem (Eiger, La Sarthe), albo które zwyciężyłem jedynie o włos (Laguna Seca, Cape Ring). Dlatego w nowym sezonie nieco obniżylibyśmy poziom trudności i zmniejszyli różnorodność poszczególnych wyścigów (GT300?). W ten sposób wyścigi byłyby bardziej wyrównane, a przez to także i ciekawsze (byłoby pewnie również więcej incydentów oraz kar). Im większej ilości graczy udałoby się sięgnąć chociaż po jedno zwycięstwo, tym lepiej dla eventu. Np. do dziś trudno mi uwierzyć, iż ktoś tak dobry jak PRZESTEPCA nie wygrał ani razu!


To takie luźne wnioski. Zachęcam do pisania własnych opinii i sugestii na temat przyszłości eventu w tym temacie lub poprzez PSN.
Przeczytałem setki książek, po to tylko by zrozumieć, że wcale ich nie potrzebuję
Avatar użytkownika
Hal
Zanzibar
 
Posty: 1246
Dołączył(a): Pn wrz 18, 06 15:30
Lokalizacja: Brandy Hall
Gram: Gran Turismo 6

Re: GT5 Event

Postprzez Frost » Pt lip 06, 12 20:28

[quote="Hal Emmerich"]Sądzicie, że powinienem pracować dla PD?;)

co to jest PD ?
wszystko dosyc ciekawie wyglada, tylko z sobotnimi wieczorami umnie ciezko :occasion5:
polskie literki i gramatyke Buka zjadla

Obrazek
Avatar użytkownika
Frost
Machinegun Kid
 
Posty: 14
Dołączył(a): So sty 21, 12 14:31
Lokalizacja: z daleka

Re: GT5 Event

Postprzez ArecaS » Pt lip 06, 12 20:46

Frost napisał(a):co to jest PD ?


Polyphony Digital. Taka niszowa firemka zajmująca się tworzeniem gier.
Avatar użytkownika
ArecaS
Miał 0 punktów w quizie
 
Posty: 2862
Dołączył(a): Cz sie 21, 08 17:26
Lokalizacja: Katowice

Re: GT5 Event

Postprzez Luqat » Pn lip 09, 12 12:56

Hal Emmerich napisał(a):Co do następnego sezonu, pozostaje kilka niewiadomych. Najwięcej zależy od was. Jeśli jesteście zainteresowani kontynuowaniem rozgrywek, przygotuje kalendarz na następny sezon. Mam kilka pomysłów. PRZESTEPCA już mnie dopytywał o to, czy event będzie kontynuowany. Dobrze byłoby, gdyby reszta starej gwardii też wypowiedziała się na ten temat. Nowi uczestnicy naturalnie również miło widziani.

Jeśli zgromadzi się co najmniej tylu zainteresowanych, co poprzednio, to przygotuje nowe rozgrywki. Tym razem jednak odbywające się w innym terminie (prawdopodobnie sobota, około 20-21) i pozbawione już tak obszernych sprawozdań z wyścigów. Pisanie relacji wymagało ode mnie dość sporo czasu, dlatego teraz chciałbym to ograniczyć do absolutnego minimum (klasyfikacje, dział kar, czasem jakieś zdjęcia i może kilka zdań podsumowujących).


Ja i Bysiek jesteśmy jak najbardziej zainteresowani i mam nadzieję, że pozostali dotychczasowi uczestnicy również. Co do godziny i dnia to myślę, że można by to jakoś uelastycznić i dopasować tak, żeby jak najwięcej ludzi mogło wziąć udział, tzn. w jednym tygodniu sobota o 21.00, a w następnym 19.00 lub piątek 20.00. Po prostu konsultacja i tyle.

Hal Emmerich napisał(a):Kilka moich luźnych wniosków z niedawno zakończonego sezonu:

było zajebiście


Potwierdzam 8)

Hal Emmerich napisał(a):Za mało nas. Średnia osób na wyścig oscylowała w okolicach pięciu. Dobrze byłoby zwiększyć ją choćby o te 2-3 osoby. Jeśli rzeczywiście event miałby być kontynuowany, to przed startem kolejnego sezonu uderzyłbym ze stosowną informacją na jakieś większe forum konsolowe, co by zwerbować nowych chętnych. Jeśli macie na PSN jakiś znajomych, którzy regularnie grają w gt, moglibyście ich poinformować o turnieju (jak już będzie pewne, że wystartujemy).


Również sądzę, że przydałoby się więcej osób, a przynajmniej gdyby obecni brali udział regularnie i byłoby ok. U mnie raczej ciężko wśród znajomych PSN o kogoś kto by regularnie GT5-ował :|

Hal Emmerich napisał(a):na 20 wyścigów, wygrałem 17. Stanowczo za dużo. Monopol jednego gracza na pewno nie pomaga w utrzymaniu stałego zainteresowania uczestników zabawą. Najciekawsze wyścigi to byłe te, których albo nie wygrałem (Eiger, La Sarthe), albo które zwyciężyłem jedynie o włos (Laguna Seca, Cape Ring). Dlatego w nowym sezonie nieco obniżylibyśmy poziom trudności i zmniejszyli różnorodność poszczególnych wyścigów (GT300?). W ten sposób wyścigi byłyby bardziej wyrównane, a przez to także i ciekawsze (byłoby pewnie również więcej incydentów oraz kar). Im większej ilości graczy udałoby się sięgnąć chociaż po jedno zwycięstwo, tym lepiej dla eventu. Np. do dziś trudno mi uwierzyć, iż ktoś tak dobry jak PRZESTEPCA nie wygrał ani razu!


Jeżeli chodzi o Twój monopol, to sądzę, że poza tym iż jesteś bardzo dobry w te klocki to duże znaczenie miał zapewne brak treningów i regularności niektórych. Dodatkowo co mi się np. niezbyt podobało to gdy komuś nie szło - czy to na początku jakaś kolizja czy błędy w późniejszym etapie wyścigu - to albo zostawiał samochód na poboczu albo wychodził z pokoju. Kolejna rzecz to np. wyścig na Suzuce gdzie Simon i Adolf po przejechaniu kilku okrążeń wrócili do boksów i poszli oglądać mecz, po czym wrócili do wyścigu i jeździli dla zabawy, szalejąc po torze, co dla Plaziego, który już w sumie nie walczył o zwycięstwo skończyło się stłuczką z Simonem. Według mnie nie powinno być takich sytuacji i gdybym ja był na miejscu Plaziego to solidnie bym się zdenerwował. Trzeba się zdecydować - albo się jedzie i podchodzi w miarę poważnie i szanuje czas i zaangażowanie innych albo się nie bierze udziału w zawodach. Nie chciałbym np. trenować przed wyścigiem cały tydzień i dobrze się zakwalifikować, żeby na pierwszym okrążeniu zostać skasowanym przez kogoś kto podszedł do tego turystycznie i nawet jeśli sam się przez taką kolizję wyeliminuje z wyścigu to za chwilę będzie tylko widzem i zostawi auto np. w miejscu tuż przy torze, gdzie ktoś kto popełni błąd uderzy w taką "zaporę". Takie rzeczy powinny być wzięte pod uwagę przed następnym eventem.

Nie jest to motywujące do jazdy, tak jak i ilość osób biorących udział. Moim zdaniem 6-8 uczestników za każdym razem z powiedzmy 12-15 zainteresowanych (wiadomo, że czasem jeden albo drugi by nie mógł) byłoby ilością gwarantującą emocje dla wszystkich - zarówno walczących o zwycięstwo jak i dalszej części stawki. Na razie tyle ode mnie i prosimy innych o głos. Tar, daj znać czy inni ccoś napisali na ten temat.
Avatar użytkownika
Luqat
Olga Gurlkovich
 
Posty: 253
Dołączył(a): Pn lut 20, 12 13:55

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Gran Turismo Club

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron