W czwartej odsłonie serii przyszłość ekonomii zależy od konfliktów zbrojnych. Podtrzymywanie działań wojennych prowadzi do zdobycia kapitału. Wojny podtrzymują światową gospodarkę. Czy taka czeka nas przyszłość? Eliminacja wojen prowadziłaby do załamania w gospodarki ale czy faktycznie gospodarka zależy od wojny? Czy też jest na odwrót?
W Czarnych Oceanach Jacka Dukaja znajdziemy odwrotny kierunek działań wojennych. Otóż same wojny przestaną istnieć z powodów społecznych, pacyfistyczne przekonania sprawiają że rządy i partie wybierające rozwiązania konfliktowe tracą na poparciu. Dalej: wojny tracą na znaczeniu gdyż nie da się ich wygrać w znaczeniu ekonomicznym, koszty poniesione podczas walk i operacji wojskowych przekraczają możliwy do osiągnięcia zysk (czy wojna w Afganistanie jest opłacalna?). Stąd konflikty przechodzą raczej na pole samej ekonomii i możliwości podboju w sferze gospodarczej (operacie giełdowe itd). Tutaj to gospodarka dyktuje działania wojenne. Sam autor odwołuje się do poglądów Normana Angella, który w książce The Great Illusion twierdził iż zależność międzypaństwowa sprawia że podbijanie terenów sąsiadujących krajów nie prowadzi do wzbogacania się państw.
W tym wieku czeka na nas nowe zagrożenie: terroryzm, często nazywany Trzecią Wojną Światową. Wszak to rodzaj globalnego konfliktu tyle że bez kształtu, formy. Nie będę tutaj opisywał zjawiska ale różni się ono od powyższych tez przyszłości wojny gdyż jest to walka w pewnym sensie niezależna od globalnej ekonomii i państw a więc nie służy ich wsparciu (przypominają raczej pasożyty).
Jaka czeka nas przyszłość wojen - ich zanik, rozwój podtrzymujący ekonomię a może przejście w bezkształtną partyzantkę, której celem jest wojna sama w sobie (zamachy samobójcze itp.)?