przez Coldman_9 » Wt sty 01, 13 17:46
Trylogia LOTR to moje najukochańsze superprodukcje, a na kinowego Hobbita czekałem jak na szpilkach. Pierwszy zwiastun z grudnia 2011 wgniatał w ziemię, drugi z lata 2012 trochę mnie zdziwił. Przed premierą wypuszczono super OST Howarda Shore'a i byłem pewien, że będzie czad. Niestety nie było, a sam film jest cholernie przeciętny i pozbawiony emocji.
1) Największym grzechem scenarzystów było to, że chcieli zadowolić wszystkich - sorry, ale tak się nie da. Dla dojrzałego widza jest to napakowana infantylnym humorem i slapstickiem baśń, w której twórcy zamieścili kilka świetnie zainscenizowanych sekwencji, przywodzące na myśl heroic fantasy, którym jest LOTR.
2) Fakt, że są trzy filmy, ostro miesza w konstrukcji opowieści. Każdy film musi mieć trzy akty, choćby nie wiem co, a w pierwszym Hobbicie pierwszy i trzeci leży i kwiczy. Środek jest naprawdę dobry, ze świetną sceną obrad Białej Rady. A początek? Na 35 min. imprezy u Bilba powinna wylecieć połowa, tym bardziej, że nie jest to dobra podbudowa pod bohaterów, w dodatku zabija dynamikę. Do trzeciego aktu wrócę później.
3) ZERO DRAMATYZMU w połączeniu z akcjami rodem z Uncharted. Sceny akcji cechuje nieludzki przesadyzm napakowany tandetnym humorem, z którego bohaterowie wychodzą bez najmniejszego szwanku. Jackson skopał jak mógł końcówkę, bo musiał jakoś wykrzesać tam trochę emocji. A tak szarża Thorina w slo-mo i akcja z Bilbem to śmiech na sali.
4) Brak silnego antagonisty. Białas jedyne, co robi, do podjeżdża na wargu i rzuca takimi oto tekstami: zabić ich / spuścić z nich krew / ściąć mu głowę. Fatalny przeciwnik z tego orka.
5) Nie wiem, gdzie podziało się ponad 200 mln budżetu na jeden film. Bitwa pod Morią, która mogłaby pozamiatać, jest taaaka malutka. Jedyna scena z epą to starcie skalistych olbrzymów.
Żeby nie było, jest sporo plusów. Muzyka Shore'a, zdjęcia, część efektów specjalnych, dobre (choć czasem zbyt teatralne aktorstwo). Co ciekawe, całkiem nieźle się to ogląda, mimo tylu mankamentów. To jednak film zupełnie innej kategorii niż trylogia i King Kong Jacksona - ponownie długi i piękny wizualnie, ale bez emocji i z katastrofalnym humorem.
6/10 - poczekajcie sobie na Blu-ray.