przez Curtis » Wt sie 27, 13 19:09
Odświeżyłem sobie dwa tytuły z kolekcji HD. Metal Gear Solid 2 Sons of Liberty i Metal Gear Solid 3 Snake Eater...
Moje przemyślenia odniosą się jednak tylko do SoL bo po tylu latach wciąż pozostaje to najbardziej kontrowersyjną odsłoną cyklu. Zgadzam się z Twilite Kidem, że ząb czasu mocno naruszył MGS2 i ta gra zestarzała się najbardziej. Jednak dlaczego się tak właściwie stało ? Sons of liberty to z goła dwie gry w jednej i widać to niemal na każdym kroku. Z jednej strony mroczny i ciemny epizod na tankowcu, gdzie wszystko klimatem wpisuje się w poprzedniczkę serii a Snake jest nadal kozakiem jakiego pamiętamy. Z drugiej strony Big Shell... Zamiast burzowej nocy w Nowym Jorku i ciemnego statku otrzymujemy słoneczny dzień i pomarańczową instalację. Legendarnego bohatera zastępuję żółtodziób i wszystko wydaje się sypać. Bardzo zwięzły i płynny epizod na tankowcu zamienia się w poszatkowaną cut-scenkami i gadkami przez codec uciążliwą rozgrywką. Wszystko jest jakby inne ... Na szczęście pod koniec gdy trafiamy do Arsenal Gear'a klimat znów jest mroczny a sama końcówka jest uderzeniem gracza w tył głowy ciężkim, tępym narzędziem.
Dlaczego więc ten MGS się zestarzał ? Głównie dlatego, że w przeciwieństwie do wszystkich pozostałych gier serii SoL bazuje najmocniej na kontekście, który z upływem czasu traci na wiarygodności. Trzeba pamiętać, że Metal Gear Solid z PSX pomimo posiadania otwartej kompozycji pierwotnie nie miał być kontynuowany, wiem że brzmi to co najmniej zabawnie patrząc jak Konami odcina dziś kupony od serii no ale jednak wtedy tak było. No i wtedy pojawia się informacja o kontynuacji gry. Trailery pokazują produkcję, która wynosiła pojęcie wirtualnej rozrywki na nowy poziom, a sam MGS 2 zyskuje miano "System Seller" i jest uznawany wówczas za jeden z najbardziej pożądanych produktów w swoim czasie. Dołączenie dema tej gry do Zone of the Enders ma niebagatelny wpływ na sprzedaż tego drugiego tytułu. Ludzie się jarają grą niesamowicie.
Przychodzi dzień premiery i gracze na całym świecie doznają szoku. Cały ten czas Kojima igrał sobie ze wszystkimi trzymając w tajemnicy Raidena i jego znaczenie dla całej rozgrywki. Kontekst postaci jest mocny ale zbyt słaby by przebić się przez falę krytyki fanów Snake'a. Kojima bardzo brutalnie rozwiązuje problem bycia "fanboyem" Big Shell jest wszystkim tym czym nie jest Tanker czy Shadow Moses. Dostajemy tam cholernie irytującą postać Rose, której dialogi z Raidenem po prostu denerwują do granic możliwości. Raiden też jest totalnym przeciwieństwem Snake'a, jest kimś kogo wiadomo było, że większość fanów pierwszego MGSa nie polubi. Nie dość, że główny bohater jest wszystkim tym czym nie jest Snake, to cały fragment w Arsenal Gear przytłacza skomplikowaniem. Ta gra ma wszystkie atrybuty by być najlepszą kontynuacją jednej z najlepszych gier w historii PSX ale także by być zaprzeczeniem tego pojęcia. Nie bez powodu MGS3 jest dużo bardziej "łagodny" pod każdym względem, od postaci głównej, przez fabułę, na środowisku akcji kończąc.
Niestety po latach ten kontekst MGS 2 mocno uleciał. Wszyscy wiemy kto to Raiden i jakie miał zadanie w kwestii całości sagi. Nikogo nie szokuje diametralna odmienność Tankowca i Platformy. Nikt już dogłębnie nie przeżywa zawiłości Patriotów i tematu iluzji wyboru i rzeczywistości. To nie jest PSX'owy Political-fiction, który bawi i intryguje za każdym razem tak samo. To nie jest historia miłosna, chwytająca za serce i serwująca jedno z najwspanialszy zakończeń "Ever made" jak w Snake Eater.
Osvelot jest Bogiem