przez kALWa888 » Wt wrz 13, 16 13:29
Mam wrażenie, że nie czytasz tego co piszę.
Alien Isolation na normalnym poziomie jest już trudny, nie mówiąc już o tym, że dedykowany poziom trudności to hard. No i skoro ktoś gra na easy i nie doświadcza tego ciekawego AI to jego problem. Ale widzisz, taki gracz nie zdobędzie platyny. Co więcej w dość długim czasie od premiery okazało się, że niewielu graczy ukończyło choćby wątek fabularny. No i teraz zmierzam do tego, że denerwuje mnie iż najpierw ułatwiało się gry (np Mario - nie pamiętam podtytułu, ma coś takiego, że jak zginiesz 5 razy pod rząd, to dostajesz buffa i nieśmiertelny możesz sobie dojść do końca). To nie jest dobre. Fakt, pozwala to większej ilości ludzi poznać ciekawą historię, czy ogólnie grę (choć Uncharted 4 raczej tak trudny nie jest, żeby ktokolwiek kto już oswoił się z padem nie dał rady jej ukończyć, choćby na easy), ale znów jaki sens ma granie i w ogóle implementowanie takich rozwiązań? Gry to rozrywka aktywna, a nie bierna i implementowanie takich rozwiązań psuje gry, ich naturę czy jak to nazwać. Niby to wszystko jest nieobowiązkowe, ale w takim GoW jak umierasz gra proponuje zmniejszenie poziomu trudności. Nie dość, że jest to kuszące, to jeszcze możesz przecież niechcący sobie zmienić, automatyczny zapis to zapamięta i masz po zabawie i dotychczasowym osiągnięciu. To frustrujące i psuje tzw "wczutę". No i z ułatwiania gier twórcy poszli już nawet do ułatwiania samych platyn - trofeum, które było zarezerwowane dla tych "najlepszych". Co będzie następne? Jeden poziom trudności? W sumie wszelkie sandboksy zwykle mają jeden poziom trudności.
Pisałem o ambitnych grach, które dorównują grom z wyższej półki pod względem technicznym. Za czasów PS3 gry ambitniejsze były o wiele gorsze pod względem technicznym. Jeśli za czasów PS3 było coś więcej niż Nier (który dla wielu ludzi jest potworem), Folklore, El Shaddai, Majin and the Forsaken Kingdom, Gravity Rush... Deadly Premonition (ultra potwór), powiedzmy Killer is Dead (specyficzny twór o neonowej grafice, ale ze świetnym humorem, fabułą i średnim systemem walki), Shadows of the Damned, Deus Ex: Human Revolution, Spec Ops: The Line (dziwne że to się tak słabo przyjęło) - No nie wiem. Gry ambitne, wartościowe artystycznie i o interesującym lore, ciekawej tematyce. Ja znam ich niewiele, ale dopiero się z tym poznaję. Gdyby nie znajomi to bym` nie wiedział o istnieniu niektórych. Ciekawa artystycznie jest też seria Souls i np Bloodborne, a to zdecydowanie AAA(A). Więcej przykładów trudno mi przywołać, jeśli macie ich więcej... podawajcie, a ja to z przyjemnością ogram.
Na PS4 szczerze mówiąc nie potrafię przywołać ani jednego przykładu. Wspomniałem o Bloodborne, do tego dodam Dark Souls 3 i Manind Divided, który na pewno jest ambitną grą, nawet trochę kontrowersyjną i o ciekawym kierunku artystycznym. Wierzę, że Nier 2, Kingdom Hearts III, Final Fantasy XV, The Last Guardian (widzicie tę monotematyczność?) będą grami ambitnymi i ciekawymi pod względem artystycznym, o ile ich twórcy zachowają ducha tych serii i podejdą do tego tak jak zawsze. Takie KHIII może mieć ultra ciężko, bo większość graczy na PS4 to ludzie, którzy dopiero zaczynają grac i o serii nie mają pojęcia. Ale twórcy pewnie i tak postarają się w jakimś stopniu im przypodobać, bo to musi się dobrze sprzedać.
A jRPG? Nie ma się najlepiej, ale daleko byłbym od stwierdzenia że umarło. Zmieniło się - teraz więcej tytułów od NIS, czyli tytułów mocno podobnych do tych głupich anime z cyckami i ogólnie słabych, czyli te wszystkie Hyperdimension Neptunie, Mugen Soulsy i takie tam brednie. Jest Ni no kuni, ale to jedna gra no i hejtowane przez wszystkich FFXIII (choć mi się pierwsze przygody Lightning całkiem spodobały). No i cieszy mnie, że Square Enix zapowiedziało te wielkie gry, powrót zapomnianych w sumie serii, ale to zaledwie początek. Co będzie dalej zależy tylko od tego jak dobrze sprzedadzą się z tymi japońskimi grami. Trudno mi przewidzieć, ale strzelam że nie najlepiej.
Ambitną grą jest też Heavy Rain!!!!!!!!!!, ale ambicje nie zawsze idą w parze z jakością.
O właśnie, to na co jest teraz moda? Nie mogę się powstrzymać przed przytoczeniem Uncharted, wszelkich łatwych w odbiorze i efektownych produkcji. Przez to mam wrażenie, że dzisiaj naprawdę są w grach tylko te blockbustery. Filmy to jednak co innego. Nisza zawsze gdzieś tam jest i całkiem nieźle nagłośniona, poza tym David Fincher to przykład ambitnego reżysera z ciekawymi pomysłami, ale potrafiącym się sprzedać. No i istnieją takie filmy jak High Rise - ciekawy pod wieloma względami, szokujący i leciał u nas w kinach(!). W branży growej kogoś takiego jak David Fincher nie ma? A Ken Levine? Poszedł w pizdu. Czemu David Fincher tego nie zrobił? Bo w kinie panują inne zasady, może nie jest tak przejebane. No i mimo wszystko niszowe kino zawsze się gdzieś tam pojawia, są nawet festiwale sztuki filmowej i to od bardzo dawna. Gry nie są tak poważnie traktowane. Są ważniejsze niż kiedykolwiek, ale tylko dlatego że więcej kosztują. Tym samym więcej środowisk się dopierdziela wraz z jakimiś motywami powszechnie rozumianymi jako niepoprawne politycznie. No ale to plaga i filmy chyba też dosięgła. Zjebane czasy i tyle. Czasy czarnych wiedźminów, czarnych rewolwerowców i homo-krasnoludów.
Tak czy siak, mówię o ludziach co mają ciekawe pomysły, o tworach często cięzkich w odbiorze, szczerych, nietuzinkowych. W kinie o wiele łatwiej coś takiego znaleźć, czasem nawet w mainstreamie. W grach o wiele trudniej. Na ps3 znam ostatnie takie gry, na ps4 szczerze mówiąc już nie. Bo ambitnym tworem mozna tak naprawdę wszystko nazwać, ale gdzie ciekawe wizje artystyczne, poruszanie ważnych tematów (Spec Ops: The Line), kontrowersje (BioShock)? Na to miejsca już nie ma, a znów indyki mnie naprawdę malutko interesują.