No i skończyłem...
... oglądać na youtube
. Tzn grałem cały czas do końca 6 aktu mając dobrze ponad 9h na liczniku. Potem przyszedł ostatni akt 7, który polegał na nastepujących po sobie upierdliwych i frustrujących sekwencjach strzelanych - bez sejwa itp. Po paru próbach stwierdziłem, że mi się nie chce walczyć z takim idiotycznym elementem tak fajnej gry. No i obejrzałem do końca na yt.
Generalnie jak to chyba u Kojimy wtedy było - pierwsza płyta jest lepsza, druga to już raczej tylko gadanie
. Generalnie historyjka mnie bardzo wciągnęła, aczkolwiek samo jej rozwiązanie nie było jakimś szokerem - można się było pewnych rzeczy domyślić.
Ogólnie rzecz biorąc nie dziwi mnie jednak to, że gra nie doczekała się oficjalnej lokalizacji. Jest po prostu ze dwa rzędy słabsza niż Snatcher. Tamta gra miała mistrzowski klimat, trzymała cały czas w napięciu, dawkowała elementy zręcznościowe (które i tak były prostsze). Nawet była bardziej otwarta, miała wiele pomysłowych elementów. W Policenauts niby na początku można łazić w różne miejsca, ale generalnie idzie się przez to jak po sznurku. I cała trudność gry polega na przeklikaniu wszystkiego wokół aż odpali się kolejna rozmowa oraz na ładowaniu ton ołowiu w przeciwników w słabiutkich sekwencjach strzelanych. Pamiętam może dwie/trzy zagadki, które były ciekawe. Cała moc tej gry tkwi w fajnej intrydze i całym tym tle fabularnym, jednak lepiej pamiętam Snatchera pod tym względem
.
Tak czy inaczej warto sobie zagrać albo nawet i obejrzeć longpleya na YT, bo chyba jednak sam gameplay i to aktywne uczestnictwo w wydarzeniach nie jest czymś niezbędnym, by doświadczyć tego kojimowskiego dziedzictwa. Aczkolwiek podejrzewam, że oglądanie 10h gry może się szybko znudzić i sam gameplay dobrze skleja historyjkę. Ogólnie do tego 7 aktu były ze dwie trudniejsze sceny akcji, więc jakoś ciężko się nie idzie do końca, można śmiało grać. Dla niektórych strzelanka z końca pewnie też nie będzie problemem - mnie niestety palce odpadają podczas dłuższej intensywnej gry na PSP więc odpuściłem.