Moje zajączki, jeszcze raz będziecie mi spamować w moim forumowym pamiętniczku, a skończy się Dzień Dziecka. Ostrzegam
.
Zapytałam o Wasze zdanie na ten temat, bo jeszcze parę miesięcy temu na podobne pytanie odpowiedziałabym: "Ależ oczywiście! Chciałabym, żeby mój facet był pasjonatem gier komputerowych. Nie ma nawet innej opcji!". Tylko, że potem się z takim "pasjonatem" rzeczywiście związałam i ten związek nieco zweryfikował moje poglądy. Gość miał się czym pochwalić, ponieważ był jednym z najlepszych graczy DOTA 2 na świecie. Wprawdzie nie brał udziału w żadnych większych turniejach, ale zdarzało mu się, że system przydzielił go do gry z ludźmi, których nazwiska doskonale znamy z The International. Jego rozkład dnia wyglądał tak, że kiedy wracał z pracy i zjadł obiad, od razu siadał do gry. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ lubiłam patrzeć, jak gra, zresztą sama bardzo lubię ten tytuł. Nigdy nie robiłam mu z tego powodu problemów, ale zawsze dbałam o to, byśmy spędzali czas również w inny sposób i na początku rzeczywiście robił to chętnie. Z czasem jednak zaczęłam tracić w jego oczach na rzecz gry. Tłumaczył mi, że musi trenować, że musi stawać się coraz lepszy. Ja natomiast zostawałam ze wszystkimi domowymi obowiązkami sama. Nie mogłam liczyć na pomoc w zajmowaniu się domem, chociaż pracowaliśmy oboje. Gdybym nie sprzątała, to dom zarósłby brudem, a gdybym nie prała i nie składała jego ubrań, to chodziły do pracy w brudnych łachach. Nie pomagał mi nawet, kiedy leżałam chora w łóżku. Kolejną kwestią były finanse. Mój były zawsze umiał znaleźć pieniądze na nowy sprzęt komputerowy czy grę, ale na proszek do prania już nie miał. Mieliśmy Internet mobilny i zawsze, ilekroć wykorzystaliśmy limit, był na mnie zły i kazał mi dopłacać, twierdząc, że to na pewno ja go wykorzystałam (a ja siedziałam jedynie na GG i raz na jakiś czas weszłam na jakąś stronę czy forum). Kiedy kupił sobie nowy komputer, przez tydzień nie pozwolił mi go dotykać, a kiedy już pozwolił, uruchomił jakiś program rodzicielski, żeby widzieć, co robię. Z czasem uświadomiłam sobie, że spędza więcej czasu z koleżankami, z którymi gra, niż ze mną. Z przerażeniem myślałam o tym, co by się stało, gdybym zaszła za nim w ciążę. I w sumie dobrze, że się ostatecznie rozstaliśmy, bo kto wie, czy nie popełniłabym największego błędu swojego życia.
Oczywiście chciałabym, żeby mój mężczyzna interesował się grami. Z tym, że dla mnie interesowanie się czymś polega na robieniu tego w wolnej chwili, bez zaniedbywania innych obowiązków. Na pewno nigdy więcej nie zwiążę się z kimś, kto gra nałogowo/zawodowo, nawet, jeśli byłby to Dendi czy inny SingSing. Chętnie za to zrobię to z kimś, z kim mogłabym pograć w Tekkena czy Mortal Kombat.