Czuję Twój ból
Przez pierwsze trzy tygodnie PS4 przestało być konsolą do gier, a stało się odtwarzaczem No Man's Sky. Gra okazała się najczarniejszą wersją moich oczekiwań, czyli tech demem, ale nawet to mnie ekscytowało. Aż tak mnie ciągnęło do czegoś nowego i oryginalnego
. I też nie żałuję czasu ani pieniędzy, chociaż jestem zawiedziony - dokładnie to samo co z MGSV.
Muszę przyznać, że potrzebowałem tej gry. Pierwsze dni to była czysta magia. Czułem się jak na terapii. Uciekłem do innego wszechświata, gdzie nic mnie nie goniło poza okazjonalnymi przeszkadzajkami. Żadnej presji, żadnego narzucania tempa. Po tych kilku tygodniach potrzeba chillu spadła i zacząłem tęsknić za adrenaliną. No i ok.
No Man's Sky nie jest grą, którą z satysfakcją się zalicza, to miejsce i stan umysłu, do których się wraca. To przejażdżka po terenach niezabudowanych Los Santos; jazda na koniu po Meksyku szukając skarbu z jedną narysowaną wskazówką; przechadzka po lasach Tamriel. To Journey wydłużone 1000 razy.
Więc to nie tak, że się znudziłem, tylko zaspokoiłem potrzebę na jakiś czas. Bardzo chętnie będę wracał do tego wszechświata, szukał czy coś się zmieniło i cierpliwie leciał do celu. Wątpię w tak znaczące zmiany jak np piaszczyste planety, bo premierowy patch oznaczał wywalenie save'a, a teraz już chyba tego nie zrobią (choć kto ich tam wie, są ciut nieprzewidywalni).
Ostatnio nawet znalazłem portal, a w internecie można przeczytać tylko jakieś plotki o tym czy one działają (mi oczywiście nie). I to jest w sumie niesamowite, przypominają się czasy yeti lub ufo w San Andreas. Ktoś gdzieś wspomniał, że NMS jest nudny i frustrujący, póki nie zrozumie się, że to skomplikowana zagadka. Prawdopodobnie to nic, bo internet już by to znalazł, ale zawsze jest ten cień wątpliwości. W końcu to cały wszechświat
.
Największy problem gry to oczekiwania. I nie chcę używać słowa "obietnice", bo nikt mi niczego nie obiecywał. Niestety nie sprostowano również tego co się zmieniło od czasu tych wszystkich planów które Sean Murray ochoczo opowiadał w każdym wywiadzie. Rozumiem, że wiele z nich mogło wypaść w trakcie produkcji, ale ten zamęt informacyjny jest przedziwny. Nie wydaje mi się żeby kłamał, raczej podszedł do swojego dzieła zbyt ambitnie. To w końcu jego dziecko, na pewno miał ogromne plany wobec niego, jak każdy rodzic
. I nawet trochę rozumiem, że mógł być zbyt zapracowany przy grze żeby sprostować w ostatnich tygodniach co tak naprawdę się w niej znajduje. Czekam na jakiś odzew deva póki co.
EDIT: A ten multiplayer to cholera wie, może nadal tam jest. Na premierę Murray pisał, że serwery są potężnie przeciążone, więc to na pewno mogłoby utrudnić spotkanie się w tym samym miejscu. Z drugiej strony ciężko mi w to uwierzyć, bo gra ma opcję pauzy - co oczywiście stwarza pewien problem online