No to czas i na mnie.
Wczoraj miałem niebywałą okazję pograć sobie trochę w MGO. Ale zacznijmy od początku. Siedzę sobie na zmianie w kafejce, pisze do mnie jakiś palant (czyt. Johny Sasaki), że zaraz będzie i będzie MGO odpalał. Myślę sobie "O spoko może wreszcie zobacze co to warte". Tak więc wpadł koło 11 i zaczęliśmy procedurę. Of course nikt wcześniej w kafejce nie grał w MGO, więc żadnych updateów nie znaleźliśmy. Tudzież pojawił się właśnie jeden do ściągnięcia. Wbrew temu, iż moja matematyka ostatnio ssie udało mi się sprecyzować iż update na naszym łączu 10mbit zajmie nam jakieś 1.5 godziny, pomyliłem się tylko o 10 minut, bo tyle więcej to zajęło. Super wreszczie mamy patch, no to teraz instalacja, kolejne 10 minut. Ech... a teraz co? EULA i rejestracja, ktoś postanowił, że fajnie walnąć klawiature QWERTY zamiast tak jak zawsze na konsolach było alfabetycznie, no ale co tam widzę kwestia postępu technologicznego.
Po przebrnięciu przez zakładanie konta w PSnetwork, a potem GameID, konamiID, sranieID i w ogóle akcje z wymaganymi hasłami (tylko cyferki i lowercase, w00t) wreszcie udało nam się zalogować. Johny zdążył liznąć tylko menu i zobaczyć tworzenie postaci i musieliśmy zleźć z konsoli, bo klienci chcieli grać. I owszem grali, przez 3 godziny... Khaaaaaaan!
Po męczarniach i odstresowaniu się przy Gears of War 2 (jeszcze wcześniej podczas instalacji Johny przeszedł połowę GOW2 ale to szczegół ==') i Dead Rising wreszcie postanowiliśmy zajrzeć do MGO. Ku naszemu zdziwieniu proces tworzenia postaci był szybki i bezbolesny... LECZ.
Gwoździa zabił nam wspaniałomyślny Automatching... czekaliśmy równe 5 minut by móc sobie zagrać z 5cioma osobami O_o (dodam, że na całkiem popularnym serverze). Jak ja mam tak czekać za każdym razem, a potem rozgrywka trwa jakieś 5-10 minut to ja podziękuję...
Ok dość o samej kwestii organizacji online. Teraz troche o samym gameplayu.
Przyznaję bez bicia iż w MGS 4 jeszcze nie grałem, ale jeśli tak wygląda sterowanie jak w MGO to ja chyba podziękuję. Tak sztywnej w sterowaniu gry dawno nie widziałem.
By móc przejść w tryb FPP muszę puścić gałkę analogową by wcisnąć trójkąt, a w tym czasie przeciwnik mój ucieka mi z pola widzenia, a że kamera ma tak wąski kąt widzenia to wcale nie polepsza sprawy. WTF?!
Tak samo w sytuacji z kucaniem i leżeniem, a później wstawaniem, by móc kucnać muszę się zatrzymać ponieważ inaczej albo zrobię fikołka albo loda albo się położę.
Druga sytuacja to czas reakcji. Fakt, że gramy na beginner serverach, ale cholera jak mi i przeciwnikowi potrzeba 30 sekund (z zegarkiem Johnego w ręku;) ) razem wziętych by zareagować na to, że nas minął to jedyno zdanie ciśnie mi się do ust.
Olimpiada paralityków (to równoważnik, filologiczny idioto - Johny [- SZTO? Gac]{lol, najpierw napisalem politologiczny, potem filologlaficzny - Johny} [[BAKA - Gac]]) bawiąca się w wojnę (o, a tu już nie - Johny).
Nie narzekam na gameplay, bo uważam, że jest fajowy koncept, ale wykonanie po prostu jest do bani. Gdyby gra pozwalała zmienić przyciski to pół biedy. Niestety tak nie jest i gra moim zdaniem po prostu jest do dupy.
Próbowaliśmy z Johnym się do niej przekonać, ale sorry na tle innych gier wypada na prawdę marnie (szczególnie na tle pierwszego MGO czy na tle sterowania z MGS2 czy 3).
Tudzież niestety gra traci wiele w moich oczach, ponieważ nawet jak człowiek się przyzwyczai do sterowania to nie zmienia faktu, że wiele rzeczy sprawiają iż postacie, które są na tym polu walki zachowują się jak połamane dziady.
Teraz trochę o grafice. Jest ładna, podoba mi się wiele elementów i ogólnie trzyma poziom, ale niektóre rzeczy (celownik P90 gorzej jak w CSie... a to gra z 2000 roku), co razi niemiłosiernie. Tak samo efekt zlewania się Snake'a Octocamo z tłem. Akurat mieliśmy okazję zobaczyć jak nas uśpił. Jak tylko zaczął się zlewać z tłem to włączał się paskudny efekt kropkowania całej postaci jak efekty dymu na kartach graficznych w trybie software z 96 roku... TRAGEDIA.
Hmm jak na razie to chyba tyle. Podsumowując powtarzam, świetny koncept totalnie zwalona realizacja poprzez lipne sterowanie.
PS. Nie jeździjcie po mnie, że sie nie znam i w ogóle. Dla mnie po prostu w grze multiplayer liczy się wygodne sterowanie i realizm prowadzenia rozgrywki, gdzie liczą się ułamki sekund, a nie wieczność. Dlatego do piekła wezmę ze sobą chociażby Counter Strike'a.