Życie licealisty - inne niż wszystkich
Kumpel ostatnio mi zarzucił, że tracę młodość. Że będę tego w przyszłości żałował, że nie będę miał o czym opowiadać dzieciom itp. itd. On opowie jak to bywał na imprezach, zaliczył masę lasek, miał bombę miliony razy, jarał to i owo itp. A ja?
W czym rzecz?
Nie palę, nie piję, nie "jaram", nie "liżę się z laskami" na każdej imprezie, nie "przeleciałem" żadnej, nie mam bomby, nie wymiotuję, nie robię wielu innych "zabawnych rzeczy".
Możecie mi nie wierzyć, ale tak jest. Kumpel robi wszystko to co wyżej. A ja? Ja chodzę na imprezy, a jak! Spytacie co robię i jak wyglądam w świetle kontaktów damsko-męskich? Już mówię...
Chodzę po to by spotkać się ze znajomymi i pogadać. Chętnie tańczę, jako jeden z nielicznych od początku imprezy gotowy jestem densić, cała reszta nie, bo bez wypicia nie zatańczą. A ja bez bawię się rewelacyjnie. Kwestia damsko-męska? W przeciwieństwie do rówieśników szanuję płeć przeciwną, a związek traktuję poważnie, a nie jak przygodę na jeden wieczór. Jestem aktualnie w związku z cudowną osobą, jest to jedyna przedstawicielka płci żeńskiej, z którą miałem bliższy kontakt niż tylko przytulasek na dzień dobry. Jedyna, ponieważ jestem wierny i uważam, że zaufanie i rozsądek są podstawą związku i filarem miłości. Ale co ta miłość znaczy dla kumpla? Aktualnie nic. Powiecie pewnie, że jestem młody i "co ja tam wiem". W tych sprawach jestem zbyt dojrzały jak na swój wiek (przez to mam też kłopoty, bo czasem zbyt poważnie biorę sprawy między Nami). Kiedyś, jak miałem kryzys, ten sam kumpel zapytał "a puknąłeś ją chociaż? Nie? To po co z nią byłeś?". Miałem ochotę strzelić mu w twarz. Dlaczego się nie złamałem i nie jestem taki jak on? Ponieważ jestem sobą i mam swoje zasady. Wiem kim jestem, mam poprawny system wartości z rodziną i moralnością na czele.
Czy naprawdę we współczesnym świecie młodzieży liczą się tylko używki i seks? Nie rozumiem tego świata. Miałem ogromne szczęście być wychowanym w porządnej rodzinie z cudownym duchem. Życzę każdemu z Was, byście mieli szczęście być tak wychowani i byście Wy tak wychowali swoje dzieci.
Próbowałem wiele razy na znajomych wpłynąć. Nic do nich nie dociera. Jak na razie spotkałem tylko jedną osobę uczęszczającą do liceum, która jest podobna w poglądach i wychowaniu. To moja ukochana.
P.S. Mam nadzieję, że nie zgorszyły Was wyrażenia w cudzysłowach, po prostu chciałem oddać, jak to brzmi w ustach współczesnej młodzieży.
Pozdrawiam
Początkujący filozof Tidus
