MGS2=MGS…jednak nie do końca
- niedziela 27 listopada 2011
- Przez Saladin01
MGS2=MGS…jednak nie do końca
Druga odsłona Metal Gear Solid ma w nas wzbudzać podobne odczucia jak pierwsza. Bez poznania jedynki traci się wiele, jednakże…to właśnie druga część odsuwa się od pierwszej. Wywołuje w nas podobne uczucia, daję nadzieję na coś co tli się w naszych umysłach, a potem obraca sytuację o 180 stopni i wszystko jest zupełnie inne.
Po wejściu przez doki dostajemy się w górę przy użyciu windy, mijamy po drodze dwóch strażników.
Wózki widłowe, stojące w pobliżu windy, na początku epizodu na Big Shell, jak i w Dokach na Shadow Moses.
Wszystko tu przypomina Metal Gear Solid. Tylko bohater się zmienia. Całkowicie. Z osoby samodzielnej, pewnej siebie, staje się postacią która udaje kogoś innego. Tak jak Metal Gear Solid 2 udaje Metal Gear Solid. Mamy nawet nieznanego intruza, który nie jest częścią planu, ale o nim pod koniec.
Warto również zauważyć, że o ile w MGS1 początkowo myśleliśmy, że faktycznie byliśmy jedynymi intruzami, tak MGS2 pozbawia nas złudzeń już na początku.
Vamp ubija kilku żołnierzy. Cytat z The Dokument of MGS2 ‘widoczne nawiązanie do pierwszego spotkania Snake’a z Ninja w poprzedniej części’
Tylko że wtedy zarówno gracz jak i Solid Snake stanęli do walki i nikt nie ruszył nam na pomoc.
Szef DARPA, prezes ArmsTech umierają od razu po spotkaniu tak jak Richard Ames i prezydent Johnson.
Czy po tych scenach mieliście wrażenie, że to już było? Na pewno. Tylko powiedzmy sobie szczerze, o ile śmierć Amesa przypomina MGS1, tak zabójstwu Johnsona nawet nazwanie Raidena kurierem nie pomaga. Dwójka wyrywa się by się usamodzielnić.
Master Miller udzielający nam pomocy to Liquid Snake w przebraniu. Iroquois Pliskin udzielający nam pomocy to Solid Snake w przebraniu.
Z tym, że Solid Snake ostatecznie okazał się dobry, a Liquid…wszyscy wiemy.
Zarówno Hal jak i Emma Emmerich sikają ze strachu gdy spotykają grywalną postać + mają kłopoty z chodzeniem. A jak! To rodzinne. Aczkolwiek Emma była świadoma, do czego zostanie wykorzystana jej praca, podczas gdy Hal stał się ofiarą swojego geniuszu.
Ukochane Otacona umierają.
Zarówno Snake’a, jak i Raidena szokują ślady krwi odpowiednio Meryl i Emmy. Musiałbym stracić resztki uczuć by porównywać te sceny. Snake nic nie może zrobić gdy Sniper Wolf rani Meryl, a Raiden nic nie może zrobić gdy Vamp rani Emme. Tylko o ile Meryl była jedynie przynętą i ostatecznie przeżyła, tak Vamp chciał zabić Emmę.
Snake zabija kruki, które są powiązane z Ravenem, a Raiden zabija mewy powiązane z Fortune.
Zagrożenie dla świata.
W MGS1 faktyczne, w dwójce bardziej dla Patriotów.
Walka z Vampem = walka z Ocelotem
Obaj dużo się przemieszczają, a my nie możemy zbliżyć się do środka planszy.
Druga walka z Vampem = pojedynek ze Sniper Wolf
Jedyna różnica jest taka, że Vamp nie odpowiada ogniem, a jedynie rani Emme.
Vamp = Decoy Octopus
Przypadkowo ginie przy pierwszym spotkaniu.
Miejsce pierwszego pojedynku przypomina pojedynek z Ocelotem. Pamiętacie linki z C4 do których nie mogliśmy się zbliżyć? Raiden nie mógł zbliżyć się do wody w środku. Nawet wejścia i wyjście są w tych samych miejsca. Aczkolwiek Snake nie mógł wyjść północnym bo nie miał karty, a Raiden musiał nimi wyjść by ruszyć grę naprzód.
Ciekawym porównaniem wydaje się być przyrównanie tego pojedynku do walki z Mantisem. Obaj przeciwnicy byli trudni do trafienia, oraz wymuszali od gracza zmiany podejścia. W MGS1 była to zmiana portu do którego był wpięty pad, w MGS2 było to nie naciskanie L1 podczas patrzenia z oczu postaci.
Druga walka z Vampem rzuca nam na myśl pojedynki ze Sniper Wolf. We wszystkich trzech wypadkach od przeciwnika dzieliła nas spora przestrzeń, aczkolwiek Vamp stał w miejscu, podczas gdy Kurdyjka biegała z miejsca na miejsce i chcieliśmy by się pojawiła. Solid Snake w czasie pojedynku także mógł zmieniać położenie, podczas gdy pojedynek Raidena z ‘wampirem’ był niezwykle stacjonarny.
Vamp jako postać nieśmiertelna przypomina Liquida. Obaj nie noszą koszuli, mają płaszcz i potrafią przeżyć praktycznie wszystko. Vamp w Harrierze to Liquid w Hindzie, upadek do wody pierwszego to upadek z Rexa drugiego, pomińmy już strzały w głowę.
Problem zaczyna się pod koniec. Liquid zostaje wybawiony z pola walki poprzez śmierć. Vamp nie. W MGS1 Liquid miał umrzeć. Vamp nie.
Walka z Fatmanem = walka z Ravenem.
Obie plansze są podobne, przeciwnicy poruszają się szybko, można stosować podobne strategie.
Zarówno Fatman jak i Raven byli najwięksi w swoich oddziałach. Tylko o ile Raven był silny, tak Fatman był gruby. Obaj nie pozwalali nam na otwartą wymianę ognia i utrudniali nam pojedynek. Raven strzelaniem z działka i w konsekwencji zrzucaniem pudeł, a Fatman podkładaniem C4. W obu przypadkach postać kierowana przez gracza wyglądała dość mizernie.
Jednakże kluczową różnicą jest śmierć przeciwnika. Raven chwieje się na nogach, upada, ale przed śmiercią pomaga Snake’owi. Odchodzi z honorem godnym prawdziwego wojownika.
Fatman natomiast chce nam uprzykrzyć życie. Po walce każe nam odnaleźć kolejny ładunek, który może zniszczyć Big Shell.
Walka z Harrierem = walka z Hindem
W obu przypadkach postać korzysta ze Stingera, a przeciwnik co chwilę znika i atakuje z każdej możliwej strony, niszcząc przy okazji środowisko gry.
O ile jednak pokonanie Hinda dało nam złudzenie osiągnięcia celu, jakim było unicestwienie Liquida, tak w przypadku walki z Harrierem nie mamy żadnych złudzeń iż przeciwnicy przeżyli.
Gray Fox, jak i Fortune pragną spotkania ze Snake’iem.
Oboje żeby stoczyć walkę. Tylko w MGS2 już nie jesteśmy Snake’iem i to nie jest nasza walka. Odchodzimy do własnych spraw zostawiając go za nami.
Fortune, podobnie jak Naomi Hunter chce się zemścić na Snake’u.
O ile Naomi się to faktycznie udaje, tak Fortune jednak nie.
Snake w MGS2, podobnie jak Meryl w MGS1 zostaje złapany przed ostatnią walką.
Tylko Meryl miała nas motywować do walki z Liquidem, niejako walczyliśmy o nią i zależnie od tego jaką decyzję podjęliśmy na torturach wygrywaliśmy bądź też nie. O Snake’a natomiast nie walczymy. Jego ocalenie nie jest tym naszym celem.
Scena tortur, która w MGS2 jest wręcz odtworzeniem podobnej sceny z MGS1.
A raczej pokój z maszyną tortur, bo sama scena jest zupełnie inna.
Gray Fox = Olga Gurlikovich
Obie postacie oddają w ofierze swe życie dla głównego bohatera niemal pod sam koniec gry.
Może nie tyle dla głównego bohatera w przypadku MGS2 co dla postaci którą kieruje gracz, ale tak to prawda. Chociaż w MGS1 było to poświęcenie honorowe w imię przyjaźni, a w MGS2 Olga miała też swój cel. Chciała w końcu ocalić swoje dziecko.
Gray Fox = Solid Snake
Gray Fox uczył Solida jak walczyć, Raiden będąc Solidem w VR także uczył się walczyć. Ninja używał kamuflażu, a Solid w dwójce krył się w kartonowym pudle i udając Pliskina. Gray Fox chciał pojedynku ze Snake’iem, a ten w dwójce nie chciał walczyć z Raidenem, ich cele były zbieżne więc mu pomagał. Do czasu. Bowiem pod koniec gry Jack stał się przynętą, która ma odwrócić uwagę od niego.
Walka z Rexem = Walka z Rayami
Pomimo wszelkich podobieństw różnica jest bardzo znacząca. Gra kończy pojedynek za nas. Nawet jeżeli wygrywamy i rozprawiamy się z maszynami to i tak poniesiemy klęskę. Całkowite przeciwieństwo naszych licznych małych zwycięstw w jedynce.
Pierwsza walka z bossem to pojedynek z kimś z Rosji.
W pewnym punkcie trzeba przygotować się na ostrą wymianę ognia z żołnierzami.
To są już podobieństwa wręcz typowe dla serii, więc odpuszczę.
Może Otacon próbujący naśladować Mei Ling z przysłowiami
W MG2 mamy kilka osób które też zarzuca nas różnymi przysłowiami, a w MGS3 mamy Para-Medic wrzucającą masę informacji o filmach. Dla mnie to jest jeden z elementów typowych dla serii, nie chcę tego nadinterpretować więc nawet nie spróbuję.
Walka z Solidusem = walka z Liquidem
Wysoki budynek, oraz upadek przeciwnika, możliwość korzystania tylko z jednego rodzaju broni.
Aczkolwiek na Liquida to było za mało. Na Solidusa podobno wystarczyło.
Po co to całe zestawienie?
Hmm…nie ukrywam, że zaciekawiło mnie podejście Howella, który w swojej analizie skontrastował jedynkę z dwójką i jak nie trudno się domyślić doszedł do znanego powszechnie wniosku, że Raiden uzyskuje autonomiczność. Przestaje być graczem, przestaje być Solid Snake’iem, a staje się sobą. Wniosek prosty i logiczny, wart opisania przy innej okazji.
Jednakże mi chodzi o coś innego.
MGS2 stwarza pozory które potem niszczy, to już pisałem na początku. Wydaje mi się, że te wszystkie podobieństwa, które potem znikają bo są podobieństwami jedynie powierzchownymi są znakiem tego, że druga część sagi odchodzi od MGS1 i MG2. Symboliczne oderwanie się Raidena od gracza można odbierać także jako oderwanie się MGS2 od reszty sagi. Ta gra jest inna bo inna być musi. Jej celem jest dokonanie kroku naprzód w rozwoju. Właśnie dzięki tej inności dwójki, trójka jest taka jaka jest.
Oczywiście wcale tak być nie musi, po prostu wiele na to wskazuje.
Namieszał Wam w głowach: kul
Fragment o oderwaniu, dobrze koresponduje z słowami Solidusa o wyrywaniu się z biologicznych więzów Solid i Liquida, w końcu także Sears oferuje to samo Raidenowi podsumowując ten naczelny temat w grze(zapoczątkowany w sekwencji otwierającej).