Big Boss, a Mojżesz

Wielu znawców literatury uważa, że właściwie wszystko, co dało się w jej obrębie stworzyć, zostało zawarte w Biblii, mitologii i w dziełach Szekspira. Obojętne, czy uznać tę teorię za słuszną, czy też nie, nie można zaprzeczyć, że w kulturze aż roi się od przykładów świadczących o inspiracji tą wielką trójcą pośród różnych twórców. Prąd ten ma swój udział i w grach komputerowych. Od prostych fabularnie tytułów pokroju God of War, po skomplikowane pod tym względem japońskie RPG.

Także w Metal Gear Solid wielbiciele serii doszukiwali się podobieństw do wyżej wymienionych tytanów literatury. Przykładem niech będzie dyskusja o analogiach między sagą a mitologią nordycką, której opis znajdziecie na Zanzibar.

Istnieje jednak analogia, której wysunięcie może być dość ryzykowne, ale rzuca nowe światło na pewne zdarzenia związane z najwybitniejszym żołnierzem wszechczasów – Big Bossem. Dotyczy ona nazwy wyspy, na której rozgrywa się akcja pamiętnej części pierwszej tetralogii.

Shadow Moses. A chodzi oczywiście o Biblię, a konkretniej o postać Mojżesza.

Poszukując znaczenia nazwy alaskańskiej wysepki, mimo oczywistego skojarzenia często je pomijamy. Co właściwie mieliby mieć wspólnego biblijny bohater i żołnierz do zadań specjalnych? Raczej niewiele. Jednak gdy przyjrzeć się sprawie bliżej, pierwsze wrażenie okazuje się być mylnym.

Mojżesz, jak wiemy, był Izraelitą adoptowanym przez Egipcjan i wychowanym na dworze faraona. Służył wiernie swemu państwu, dopóki nie zobaczył, w jakim ucisku żyją rodacy. Zabił oprawcę, który katował jednego z ziomków i uciekł ze swej dotychczasowej ojczyzny, by uniknąć kary. W czasie ukrywania się w krainie Median, Mojżeszowi objawił się Bóg i wyznaczył mu zadanie doprowadzenia narodu Izraela do Ziemi Obiecanej – Kanaan. Wrócił zatem Mojżesz do Egiptu i zażądał wypuszczenia swoich rodaków. Napotkał opór władcy, jednak po plagach, które wskutek odmowy zesłane zostały na Egipcjan, udało mu się dopiąć celu. Mojżesz wyruszył ze swym narodem do Kanaan. Przed wkroczeniem na dzielącą Izrael i Kanaan pustynię dokonał cudu – rozstąpiło się przed nim Morze Czerwone, przepuszczając Naród Wybrany, a topiąc ścigającą go armię egipską. Mojżeszowi nie udało się jednak doprowadzić byłych niewolników Egiptu do obiecanego im Kanaan, dokonał tego dopiero jego następca, Jozue.

Analogia wciąż wydaje się niejasna? Jeśli tak, to całkiem niesłusznie. Żeby dostrzec podobieństwo, najprościej byłoby zastąpić Egipt Patriotami, a Izrael żołnierzami i najemnikami, ale to byłoby zbyt spore uproszczenie. Zatem po kolei.

Najistotniejsze podobieństwo pomiędzy przywódcą państwa-fortecy, a Izraela to sama idea, którą dzielą, idea wyzwolenia zniewolonej grupy społecznej spod władzy, z którą wcześniej byli związani. Big Boss zawiedziony kierunkiem, w jakim podążyli Patrioci pod kierunkiem Zero, odcina się od dawnych towarzyszy i zakłada niepodległe organizacji Outer Heaven. Mojżesz zaś zaszokowany brutalnością narodu egipskiego, zainspirowany nauką Madianitów i boskim objawieniem, prowadzi swój lud do Izraela.

Oba państwa składają się zresztą z grup społecznych, z którymi postacie te utożsamiały się. Dla Big Bossa byli to żołnierze i najemnicy (przynajmniej początkowo), dla Mojżesza uciskani Izraelici. Obaj uznali ich za swoich prawdziwych rodaków dopiero po pewnym czasie i pod wpływem wydarzeń, które odcisnęły nad nich piętno. Podobnych wspólnych cech tego typu w historiach tej dwójki jest więcej, ale są już one na tyle wątłe, że nie chcę nimi rozmywać rozważań. Wszystkie sprowadzają się do wspólnego mianownika.

Sama nazwa Outer Heaven ze względu na swą genezę jest ściśle związana z Ziemią Obiecaną. W Portable Ops jesteśmy świadkami rozmowy z Gene’em, w trakcie której Big Boss stwierdza, że żołnierze szukają miejsca na zewnątrz jego nieba. Także biblijne Kanaan jest błogosławioną, niebiańską, cudowną krainą, ale jednak wciąż nie jest to rajski ogród. Został on przecież splamiony, nie ma do niego wstępu. Podobnie jak w przypadku Gene’a, uległ degradacji z powodu zatracenia ideałów.

Niestety, mimo bohaterskich postaw i czynów, ani prorok, ani najemnik nie mogli długo cieszyć się sławą i poważaniem. Szybko rozpoczęły się przeciw nim szemrania, które w konsekwencji przerodziły się w oddalenie ich ideału poza pozbawiającą możliwości powrotu – choć w ich przypadku niekoniecznie – granicę śmierci.

Ostatecznie żaden z nich nie dożył czasów, w których mógłby zobaczyć swoje dzieło w rozkwicie. Nie znaczy to jednak, że ich inicjatywy nie zakończyły się sukcesem, obie znalazły przecież kontynuatorów – Liquid Snake’a i Jozuego. Inną sprawą pozostaje fakt, na ile prekursorzy mogli być z nich zadowoleni, jednakże to już temat do samodzielnego gdybania.

MrPayne