Hideo Kojima – kaznodzieja w czasach pozbawionych Boga

Wszyscy urodzeni w 1987 roku, czyli w chwili premiery pierwszego Metal Geara, w bieżącym roku osiągną dojrzałość.

Dwadzieścia lat, tyle czasu zajmuje Japończykom uzyskanie dojrzałości. Nie ma wielu seriali, które trwają przez taki okres czasu. Każdy kolejny Metal Gear nie był jedynie sequelem, podejmował zadanie przedstawienia innej części historii. Seria Metal Gear to niekończąca się saga, która odzwierciedla obecnie panującą w świecie sytuację. Opowiedzenie się przeciw wojnie i broni nuklearnej to krok do przodu w procesie ewolucji. Co tak naprawdę pełni w serii rolę lustra odbijającego rzeczywistość? Czy jest to historia naszego bohatera, Solid Snake’a? Oczywiście, że nie. To historia osoby, która, w taki czy inny sposób, miała wpływ na wszystkie odsłony sagi. Każdy czytający ten tekst powinien wiedzieć, kim jest ta osoba, prawdziwa gwiazda dwudziestoletniej sagi Metal Gear. Metal Gear to historia przekleństwa zwanego Big Boss.

Metal Gear to bez wątpienia opowieść o Big Bossie. W Metal Gear Solid 3: Snake Eater oraz w Metal Gear Solid: Portable Ops, pierwszymi pod względem chronologicznym odsłonami serii, pojawia się on jako główna postać. W Metal Gear i Metal Gear 2: Solid Snake, Big Boss występuje już jako wróg. Od Metal Gear Solid nie jest już obecny fizycznie, czy to jako bohater czy oponent, staje się swoistym przekleństwem kierującym ludźmi. Razem z rozwojem historii, ewoluowała również postać Big Bossa. Zaczynał on jako bohater walczący z przeciwnościami, w późniejszym czasie stał się przeciwnikiem kontrolującym wydarzeniami, ostatecznie sam stał się rodzajem wydarzenia, klątwy. Trudno nazwać to rozwojem, a stwierdzenie, że była to zmiana, wydaje się zbyt groteskowe.

Metal Gear to także opowieść o rozmaitych bogach przedstawianych w inkarnacjach Big Bossa. Metal Gear z 1987 opowiada o Zimnej Wojnie, przedstawionej w ostatnich latach jej istnienia. Ukazuje upadek pokoju, w czasie którego Stany Zjednoczone i ZSRR utrzymywały arsenał nuklearny w stanie ciągłej gotowości bojowej. Część druga, Metal Gear 2: Solid Snake, doskonale przewidziała to jak świat wyglądać będzie po upadku Muru Berlińskiego. Co stanie się, jeżeli kraj niegodny zaufania wejdzie w posiadanie broni nuklearnej? Z kolei Metal Gear Solid ukazuje zmieniający się stosunek do broni nuklearnej po zakończeniu Zimnej Wojny. Opowiada o żołnierzach tęskniących za walką, oraz o zwolennikach wzajemnego odstraszania się, którzy marzą o powrocie czasów chwały broni nuklearnej. Odsłona ta obrazuje także strach towarzyszący zmianie broni nuklearnej na broń konwencjonalną. Obecnie coraz więcej krajów rozważa możliwość zaatakowania terrorystów oraz wrogich państw bronią nuklearną, co przepowiedziane zostało w serii.

Jednakże w Metal Gear Solid 2 Hideo diametralnie zmienia temat przewodni. Przechodzi z broni nuklearnych do świata informacji. MGS2 ukazuje konflikt, którego podstawy leżą w tożsamości, oraz w społeczeństwie przepełnionym informacją. Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots nie będzie w tym względzie inne. Mgła wojny, bądź też niemożność bezpośredniego kierowania polem walki, była do niedawna odpowiedzialna za zamieszanie powstałe z niepewności. Coraz większy jednak wpływ ery cyfrowej na żołnierzy sprawił, że monitorowanie i kontrola pola bitwy w czasie rzeczywistym nie jest jedynie mrzonką miłośników sci-fi. Od bomb nuklearnych do danych. Czego dowodzi ta zmiana? Być może tego, iż Hideo Kojima stale trzyma rękę na pulsie i w swoich dziełach umieszcza starannie dobrane tematy. Co w takim razie rządzi czasami? Bóg. Big Boss umiera, lecz odradza się poprzez kolejne klony. Jego kod genetyczny został przeanalizowany do najdrobniejszego szczegółu, co samo w sobie stało się informacją. Big Boss pojawia się w różnoraki sposób w każdym temacie przewodnim serii; serii, która przeszła z broni nuklearnych do nieprzeniknionego cyfrowego bitu.

To, co określa nas samych i nasz świat, może pozornie przepaść, ale historia będzie żyła w pewien sposób nadal i Kojima doskonale o tym wie. Opowieści te nas kształtują, a zarazem są tym, co doprowadzić może do wojny i zniszczenia. Ktoś powiedział kiedyś, że Bóg nie żyje [Nietzsche? – przyp. Hal Emmerich]. Jednak Hideo Kojima jest kaznodzieją Bożym w czasach bez Boga. Poprzez metamorfozę jednego człowieka, Big Bossa, ukazuje wielu bogów pojawiających się w czasach życia tej postaci.

A co z naszym obecnym Bogiem? Kojima mówił o koncepcie takim bez zawahania i strachu. Te dwadzieścia lat spełniło rolę twórcy, kształtowało ludzi, którzy napotykali na swojej drodze sagę Metal Gear. Wielu z nich stanie się twórcami, Kojimowskimi Strasznymi Dziećmi.

Jestem takim dzieckiem. A raczej, chcę by mnie tak postrzegano. Dlaczego tak niewielu z nas ma odwagę powiedzieć coś podobnego? Powiedzieć o bogach naszych czasów. O tym, co nami kieruje i dokąd może nas zaprowadzić. Kojima się nie bał. Nawet, jeżeli oznaczało to przepowiedzenie upadku ZSRR. Nawet, jeżeli oznaczało to umiejscowienie akcji w Nowym Jorku. Przepowiadanie przyszłości – od czasu do czasu zajmuje się tym grupka ludzi, która nie obawia się Boga.

Nie wiem czy większość z nas osiągnie kiedyś podobny stan umysłu. Znam jednak kogoś, kto go osiągnął. To jest dla mnie motywacją bym ja także próbował. Bym ja również mógł poznać bogów naszych czasów.

Taka jest rola Dzieci Kojimy.
Czy będzie jeszcze lepsza pora na spełnienie tego zadania?

Project Itoh – Projektant stron internetowych oraz pisarz. Urodzony w 1974 roku w Tokio, absolwent Akademii Sztuk Pięknych Musashino. Jego książka, Genocidal Organ, traktuje o wojnie domowej i czystkach etnicznych na świecie po wydarzeniach z 11. września. Określa siebie mianem Kojimiste. Ostatnie 20 lat życia spędził na ustawicznym wychwalaniu dzieł Hideo Kojimy.