Misja 1: MerylAkt 1

Scena 1: Wnętrze samolotu rozpoznawczego

Nowy rodzaj samolotu leci po nocnym niebieKapitan: Tu samolot rozpoznawczy Angel-One. Baza, czy mnie słyszycie? Obecnie lecimy nad sektorem trzecim przestrzeni powietrznej republiki Basra. Nie
napotkaliśmy niczego podejrzanego w czasie nocnego patrolu. Wracamy do bazy!
Odbiór!

Baza: Przyjąłem! Kontynuuj lot nad wrogim terenem. Użyj trasy drogi Belataicor. Bez odbioru.

Kapitan: Zrozumiałem! … Słyszałeś to? Ustaw systemy na Belataicor

Drugi Pilot: Ta, ta, wiem. O co w ogóle chodzi z tymi nocnymi lotami? Nie jest to strefa wolna od ognia? Dlaczego w ogóle zabieramy z nami tego świra?

Kapitan: Cicho bądź. Tylko zdenerwujesz naszego gościa.

[Drzwi do kokpitu się otwierają]

Kapitan: Ach, właśnie o tobie rozmawialiśmy Meryl.

Meryl: Wszystko słyszałam – coś, że mnie nie potrzebujecie?

Drugi Pilot: P-przepraszam!

Kapitan: Mówiłem ci.

Meryl: W porządku i tak mi się nudzi. Jakie są moje rozkazy?

[Słychać dźwięk alarmu]

Meryl: Co do…?

Kapitan: To sygnał radiowy! Namierzyli nas!

Meryl: Wygląda na to, że ich system antypowietrzny został ustawiony by nas nie rozpoznać. Łamią rezolucje ONZ.

Kapitan: Tu kapitan Angel-One! Jesteśmy częścią patrolu pokojowego ONZ. Wasze akcje są naruszeniem rezolucji ONZ.

[Słychać dźwięk odpalania rakiet]

Drugi Pilot: Głupcy potwierdzają odpalenie rakiet!? Zbliżają się!!

Meryl: Chyba żartujesz.

Kapitan: Przechodzę na ręczne sterowanie. Meryl wracaj na miejsce, szybko!

Meryl: Zrozumiałam.

Kapitan: Jaki kierunek?

Drugi Pilot: Zbliża się od szóstej. Gotowy do odpalenia wabika.

Kapitan: Wabik odpalony. Szybko uciekamy w prawo.

Drugi Pilot: Uciekliśmy! Zbliża się drugi.

Kapitan: Uparte gnoje. Wysłaliśmy wabik, co teraz?

Drugi Pilot: To bez sensu, zbliża się.

Kapitan: Gnoje.

[Kapitan łapie nadajnik.]

Kapitan: Mayday! Mayday! Tutaj Angel-One, jesteśmy namierzeni przez wrogie rakiety…

[Samolot rozpoznawczy zostaje trafiony.]

Kapitan: Arggh!

Scena 2: Początek operacji ratunkowej

Campbell: Tak jak już mówiłem, twoim zadaniem jest odzyskanie bagaży z rozbitego samolotu i dostarczenie ich bezpiecznie do domu. Otrzymujemy elektryczne sygnały z nanomaszyn wszczepionych w Meryl i innych. Nie bój się, są bezpieczni.Snake: Czy nie są w strefie wroga?

Campbell: Dokładnie. Dlatego zostałeś wezwany.

Snake: Jakbyś miał chwilę, mógłbyś mi wyjaśnić jak mam to zrobić? Ten kadłub ma niesamowity sprzęt wojskowy i tak łatwo został zniszczony przez rakiety ziemia powietrza.

Campbell: Sprzęt elektroniczny jest ubezpieczony. Znajdziesz się w helikopterze
transportowym, w środku znajdziesz szybki pojazd przystosowany do ataku, tak na wszelki wypadek.

Snake: A kiedy pora na odjazd?

Campbell: Będę czekał na końcu strefy zdemilitaryzowanej ze wsparciem, tak na
wszelki wypadek

Snake: Brzmi zbyt prosto.

[Snake wyciąga zapalniczkę i zapala papierosa.]

Campbell: Snake, palenie w samolocie jest zabronione.

Snake: Co?

[Zaciąga się. ]

Snake: Pułkowniku, to nic trudnego, a czy tak właściwie mam jakieś wsparcie?

Campbell: To jest misja ratunkowa zorganizowana przez ONZ, więc nie myśl o tym, ok? Partner już został ci przydzielony.

Snake: Z pewnością ma umiejętności.

Campbell: To członek Delta Force, najlepszego oddziału antyterrorystycznego, są
tak dobrzy jak FOXHOUND.

Snake: Najlepszy oddział antyterrorystyczny? Ten koleś? Spójrz na niego! Jeszcze przed chwilą siedział na podłodze i bawił się spluwami. Masz na myśli tego maniaka?

Campbell: Dokładnie. Słyszałem, że nie spodobały mu się twoje zapasy papierosów znalezione przez załogę.

Snake: Rozumiem. Mam jeszcze jedno pytanie.

Campbell: Jakie?

Snake: Dlaczego Meryl tam jest?

Campbell: Miałem nadzieję, że nie zapytasz.

Snake: Pułowniku, powiedz mi.

Campbell: Rozumiem. Skoro nasza przyjaźń nie jest już tajemnicą. Meryl się
zmieniła…po Shadow Moses.

Snake: Meryl…

Campbell: Tak, zaczęła zgłaszać się do takich niebezpiecznych zadań. Ściśle
tajne misje, w których szanse na powrót są mniejsze niż 10%

Snake: Podała jakiś powód?

Campbell: Muszę przyznać, że zawsze czułem na niej twój cień.

Snake: Cień?

Campbell: Meryl biegnie za tobą, chce cię doścignąć. Boję się, że dziecku, które
wychowałem, i o które dbałem może stać się krzywda. Przeniosłem ją do ONZ, żeby nie ryzykowała tak bardzo.

Snake: Nie mów. Czyli teraz jesteś obserwatorem ONZ?

Ech. (*wzdycha)

Snake: Czy do powód, dla którego ja zostałem wybrany do tego zadania?

Campbell: Jesteś zły?

Snake: Hehe! Nie bój się pułkowniku. W żyłach Meryl płynie krew żołnierza, nie
umrze bez walki. Czy to nie ty powinieneś ją najbardziej rozumieć?

Campbell: Krew żołnierza? Chyba nie chodzi ci o…

Snake: Skończmy tą rozmowę, muszę pogadać z tym maniakiem.

Allen: 25, 26, i 27. Doskonale! Nie mogę załadować do pełnej pojemności 30 naboi, ponieważ pogorszy to celność. Radziecki karabin szturmowy AKM. Pracuje doskonale, gdy jest pokryty błotem. Zapewnia również bezpieczeństwo przed wykryciem przez amerykańskich żołnierzy.

Snake: Hej ty. Nie jesteś przypadkiem tym maniakiem, sierżantem Allen Iishiba?

Allen: Cześć Snake! Jak udała się randka z Campbell’em?

Snake: Osz ty!

Allen: Co tam masz? AKM tak jak ja?

Snake: Nie jestem takim szczęściarzem. Ten jest mój, niestety.

Allen: SOCOM? Przerobiony pistolet dla grup specjalnych. A twój karabin
szturmowy…?

Snake: Nie posiadam.

Allen: Naprawdę?

Snake: Tylko tego potrzebuję do walki.

Campbell: Koniec gadania! Obaj ruszać tyłki, i do samochodu! Zaczynamy operację!

Allen: Idę, już idę.

Snake: Przygotuj swój karabin! Gdy tylko wylądujemy czeka nas walka.

Campbell (przez nadajnik): Odbieracie? Jesteśmy na wysokości 50 stóp, otwieramy właz.

Allen: Patrz, nic nie widać! Będziemy potrzebować okularów na podczerwień.

Snake: Uruchomiony system lądowania.

Campbell: Przygotujcie się do lądowania.

Snake: Uwaga, atakują.

Słychać odgłos namierzania.

Allen: Co do…?

Campbell: Zostaliście namierzeni przez rakiety ziemia-powietrze. Anulujcie operację! Wracajcie natychmiast!

Snake: Odmawiam! Już jesteśmy na zewnątrz!

Campbell: Wracajcie! To rozkaz! Odezwijcie się! Snake! SNAKE!

Akt 2

Scena 1: Gdzieś na lodowatym pustkowiu

Drugi Pilot: Ugh… huf, huf… to bez sensu… Kapitanie chcę odpocząć, proszę…Kapitan: Nic ci nie jest?

Drugi Pilot: Kiedy uciekaliśmy… moja kostka…

Kapitan: Niech no spojrzę.

Meryl: To bez sensu, wstawaj. Co zrobimy, gdy oni nas dogonią?

Kapitan: Jest ranny. To spuchło, i stało się fioletowe. Nie jest w stanie iść dalej, musimy się zatrzymać.

Meryl: Ale…

Kapitan: To mój podkomendny, nie mogę go tak zostawić.

Drugi Pilot: Arghhhhhhh!

Meryl: Rozumiem. Daję wam 5 minut, potem nie będę czekać.

Kapitan: Whew. Jestem ci wdzięczny, Meryl.

Drugi Pilot: Huf, huf…

Kapitan: Jak daleko jesteśmy od strefy ratunkowej?

Meryl: Prostą drogą 5 kilometrów. Zajmie nam to około godziny.

Drugi Pilot: Jeszcze… jedna godzina…tutaj…

Meryl: Wytrzymaj jeszcze trochę. Będą nasz szukać, dopóki nie wejdziemy do strefy bez ognia. Do tej chwili musimy trzymać się razem.

Kapitan: Ruszajmy.

Drugi Pilot: Argh!

Meryl: Pójdę przodem. Wy za mną.

Scena 2: Gdzie indziej na pustkowiu

Allen: Whoa! Zimno tutaj. Zamarzam na kość.Snake: Nie lubisz zimna?

Allen: Wychowałem się na Hawajach, tam jest zawsze lato. Moi rodzice nie lubili
zimnej pogody. Czy to naprawdę pustynia?

Snake: Kto powiedział, że na pustyni musi być gorąco? Jesteśmy ponad 300 metrów nad poziomem morza. Różnica temperatur między dniem a nocą może sięgać 40 stopni.

Allen: No cóż, czuję się jakbyśmy byli na Marsie.

Snake: Heh-heh. Teraz na to wpadłeś? Trochę spóźniony jesteś.

Allen: Mógłbyś sobie nie robić ze mnie żartów?! I właściwie, to czemu tobie nie
jest zimno?

Snake: Mój dom to Alaska, przywykłem do takiej pogody. Powinieneś baczniej
przyglądać się otoczeniu!

Allen: Mówisz o przeciwnikach? To zimno to mój jedyny wróg!!

Snake: Z pewnością nie wiesz, kiedy się zamknąć.

Allen: Nie uspokoję się dopóki to ze mnie nie zejdzie. Kurcze! Muszę się
uspokoić!! Masz coś do picia? Ja mam kawę.

Snake: Chcesz sobie zrobić piknik?

Allen: Nikt nas nie zauważy.

[Słychać jak pije]

Allen: Od razu cieplej. Na pewno nie chcesz się napić?

Snake: Nie dzięki. Nie możemy przyjmować zbyt wielu płynów.

Allen: Rozumiem… Szkoda… Czy zadanie, które dostałeś to jedyne, o czym myślisz?

Snake: Co?

Allen: Oh, nieważne. Ledwo co zaczęliśmy misję, a ja już chcę się stąd zbierać.
Lubisz być na polu walki?

Snake: Nie mam najmniejszej ochoty być tutaj, wykonuję tylko polecenia
pułkownika.

Allen: Pewnie często to powtarzasz. Brałeś udział w Kryzysie w Outer Heaven w 1995, zamieszkach w Zanzibarze w 1999, a ostatnio w przejęciu Shadow Moses. Jesteś legendą. Wydaje mi się, że ludzi takich jak ty do walki motywuje coś oprócz rozkazów.

Snake: Na polach walki nie ma bohaterów, i ja nie chcę nawet na nich być.

Allen: To może dotyczyć każdego. Słyszałem różne rzeczy od pułkownika Campbell’a. Mówił o czymś między tobą i Meryl.

Snake: Cholerny pułkownik… Znasz jeszcze jakieś głupie historyjki?!?

Allen: Nie, spójrz na to. To Helena, przyjaciółka z dzieciństwa. Dość egocentryczna. Ten z prawej to ja.

Snake: Dlaczego mi to mówisz?

Allen: To coś między tobą i Meryl, jest podobne do tego między mną i nią.

Snake: Co to znaczy?

Allen: To nie jest pożądanie, ale coś innego, coś co nie pozwala was rozdzielić.
Jest to dobre, ale z pewnością nie łatwe. Co przypomina mi o czymś co słyszałem…

Snake: O co chodzi tym razem?

Allen: Zamierzam spróbować sił w kolejnym naborze. Pułkownik mnie przekonał.

Snake: Chcesz wstąpić do FOXHOUND?

Allen: Tak. Nauczysz mnie czegoś o FOXHOUND?

Snake: Musisz wypełnić podanie o przyjęcie.

Allen: Chcę się dowiedzieć czegoś o bazie, wszystkiego o obozie treningowym.

[Słychać kobiecy głos odzywający się z nadajnika]

Meryl: Ktoś tam jest? Hej? Gdzie jesteś?

Allen: Co? Co to jest?

Meryl: Słyszycie? Odezwijcie się!

Snake: Ach! To Meryl!

Allen: Meryl? No, nie mów…

Snake: Meryl Silverburgh, to ją mamy stąd uratować.

[Snake wybiera częstotliwość i dzwoni]

Snake: Meryl, odezwij się!

Meryl: Snake? Co ty tutaj robisz?

Snake: Później ci wyjaśnię.

Meryl: Niech no zgadnę: wysłał cię mój wujek? Jest taki przewidywalny!

Snake: Dosyć gadania! Szukają nas wrogowie.

Meryl: Gdzie się spotkamy? Gdzieś, gdzie nie uderzy w nas rakieta? Właśnie zniszczyłam nowy sneaking suit…

Allen: Sneaking Suit?

Snake: Strój najnowszej generacji. Dostaniesz taki, jeżeli przyjmą cię do
FOXHOUND, strasznie niewygodny.

Meryl: O czym tam mamroczesz Snake? Nie jesteś sam, prawda? Kto jest z tobą?

Allen: Je-jestem sierżant Allen Iishiba. Także przybyłem na ratunek. Członek
Delta Force, przywódca oddziału Bravo…

Meryl: Do diabła, co ktoś taki jak ty robi na misji antyterrorystycznej?

Allen: Jesteś wredna! Dlaczego wszyscy są tacy wkurzeni? Snake, porozmawiaj z
nią!

Snake: Dobra! Ty znajdź jej pozycję!

Allen: W porządku! Bez wątpienia to wredna kobieta… jak Helena.

Snake: Czy załoga jest z tobą?

Meryl: Nie wiem… poszłam przodem, a kiedy się obróciłam…

Snake: Zgubiłaś ich?

Meryl: Szłam prosto!? Chciałam zawrócić…

Snake: Ale jak? Allen, wyślij kryptogram do pułkownika, zgubiliśmy dwie nasze
walizki.

Allen: Się robi!

[Allen wysyła kryptogram do pułkownika]

Meryl: Snake…zrobię rozpoznanie w okolicy.

Snake: Nie!! Ruszaj do punktu odbioru!

Meryl: Nie bój się! Wzięłam swój Desert Eagle.

Snake: Mimo wszystko, to zbyt niebezpieczne.

Meryl: Zapomniałeś? Trzymanie broni to dla mnie jak zakładanie stanika…
Co… Snake… czekaj!

[Sygnał odbiornika zanika i słychać tylko zakłócenia]

Snake: Co do…?!? Meryl, odezwij się!

Allen: Snake! Spójrz na nadajnik! Pole magnetyczne się powiększa!

Snake: Fala zagłuszająca?

Allen: To nie to… Spójrz jeszcze raz. To tylko część radaru… Gdyby to była
fala, nie działałby cały ekran.

Snake: Co to znaczy?

Allen: Też nie wiem… Wiem tylko, że nie działa tak jak powinien…

Snake: Cholera, przygotuj pistolet! Co to jest?

Allen: Słyszałeś coś…? Co do…? Patrz tam!

Snake: Niebo… ściemnia się…

Allen: Co tu się dzieje do diabła…?

Snake: Uważaj! Zbliża się! Uciekaj!

Akt 3Scena 1: Ratunek

Snake: Wszystko w porządku?Allen: Ach, jakimś cudem całe moje ciało jest w piasku… Nawet w ustach mam
piasek.

[Kaszle]

Allen: Mieliśmy szczęście, że ta burza piaskowa nas nie porwała. Co za
burdel… zniszczyło cały nasz sprzęt.

[Meryl odzywa się poprzez radio]

Meryl: Snake? Słyszysz mnie?

Snake: Głośno i wyraźnie. Czy wszystko w porządku?

Meryl: Wiem gdzie jesteście wy, i samochód, za chwilę do was dołączę.

Snake: Naprawdę?

Allen: To dziwne! Schowaliśmy samochód w wąwozie… Uważaj, żeby cię nie zauważyli.

Meryl: Ech!

[Słychać strzał z pistoletu]

Meryl: Co? Coś się dzieje!

Snake: To wróg! Wycofaj się!

[Słychać kilka kolejnych strzałów]

Meryl: Kurwa!

Snake: Uciekaj natychmiast! Jest zbyt niebezpiecznie!!

Meryl: Bułka z masłem!

[Strzały]

Meryl: Potrafię sama o siebie zadbać.

Snake: Meryl! Stój!!

Meryl: Sama to dokończę, zobaczysz! Wyjmę zawleczkę, pociągnę dźwignię…1…2…koniec!

[Wybucha granat, który Meryl rzuciła!]

Meryl: Udało się!

[Słychać strzał]

Meryl: Gyah! Aaa, moja noga! Spieprzyłam!!! Co się stało?!?

[Meryl strzela ze swojego Desert Eagle’a]

Meryl: Nie mam amunicji! Co?!? Żadnego naboju?!? Musiałam je zgubić w czasie burzy…Ale broń mi nie potrzebna…Załatwię ich nożem!! Nikt mnie nie pokonał w walce wręcz!!!!

Meryl: Co do!?

Snake: Stój! To ja!!

Meryl: Snake?

Snake: Wróciliśmy po samochód!

Snake: Jesteś bezmyślna! Straciłaś załogę i prawie wpadłaś w zasadzkę!

Meryl: Wyglądasz na ledwo żywego.

Snake: To tylko kurz, wychodzący ze mnie.

Meryl: Snake? Macie może jakieś opatrunki? Swoje zgubiłam w czasie burzy.

Snake: Mam jakieś w samochodzie, Allen ci je przyniesie.

Meryl: Allen?

Allen: Sierżant Allen Iishiba oddziałów antyterrorystycznych Delta Force. Miło mi cię poznać!

Meryl: O, tak! Pamiętam! To ty jesteś tym wnerwiającym kolesiem, z którym rozmawiałam przez radio.

Allen: Nie jesteś zbyt wdzięczna…Oto opatrunki. W ogóle mi się nie podobasz.

[Cała trójka wchodzi do auta, i odjeżdża.]

Snake: Heh-heh. Meryl, nie wyżywaj się na nim za bardzo. W końcu będzie twoim
przełożonym.

Meryl: Żartujesz? Ty w FOXHOUND? Nie dałbyś sobie rady.

Allen: Chyba nie jesteś odpowiednią osobą do wygłaszania takich opinii, biorąc pod uwagę, że pomyliłaś przyjaciela z wrogiem.

Meryl: Heh! Chcesz zrobić ze mnie idiotkę?

[Słychać dźwięk namierzania]

Snake: O nie!

Allen: Namierzyli nas…Czy oni wystrzelą rakietę samonaprowadzającą?

Meryl: Strzelają!

Allen: Uspokój się! Możemy zmylić rakietę wabikiem!

[Allen próbuje włączyć wabik, ale słychać tylko odgłos błędu]

Allen: Cholera! Ruszaj się!

[Allen wali w przycisk, ale ciągle słychać jedynie odgłos błędu]

Snake: Co jest?

Allen: Nic z tego! Musiał się popsuć w czasie burzy!

Meryl: Dobre do niczego…

Allen: Cicho! Nie chcę słychać twojego narzekania!!

Meryl: Co mamy zrobić Snake?

Snake: Nie mamy innego wyjścia jak wyskoczyć!!

Allen: Żartujesz!?

Meryl: Ale ja już jestem ranna…

Snake: Nic Ci nie będzie, wylądujemy na piasku! I tak nie mamy innego wyjścia! Szybko!

[W samochód trafia rakieta]

Allen: No i po zabawie.

Snake: Szybko, biegnij!!

[Cała trójka jest pod ostrzałem.]

Snake: Tutaj! Schowamy się pod tym głazem!

Allen: No i mamy chwilę spokoju…

[Rakieta trafia w głaz]

Allen: Kurwa! Za szybko to powiedziałem! Co teraz Snake?!? Kret! Czyli za godzinę
wschód słońca, wtedy im nie uciekniemy.

[Słychać silnik helikoptera]

Allen: No świetnie, teraz jeszcze dostali wsparcie powietrzne… To chyba koniec…

[Helikopter strzela, ale do wrogów]

Snake: Przyjaciel?

Campbell: Na co czekacie? Ruszcie się i wskakujcie!!

Snake: Pułkowniku!

Campbell: Zdecydowaliśmy się na frontalny atak na bazę rakietową. Rozkaz prezydenta. Schylcie głowy! O świcie zrzucamy napalm!

[Napalm wybucha na ziemi.]

Campbell: Wylądowaliśmy! Macie dziesięć sekund na wejście do helikoptera!!

Snake: Kryjcie się! Doprowadzę was do helikoptera!

Allen: Zrozumiałem!

[Kule lecą w stronę Meryl.]

Meryl: Argh!

Allen: Nic ci nie jest?

Meryl: Moja noga…znowu krwawi…

[Ciągle słychać strzały]

Snake: Na pokład, szybko!

Allen: Snake! Meryl…

Meryl: No już! Zapomnijcie o mnie!

Allen: Nie!

Meryl: Co ty robisz? Zostaw mnie!

Allen: Patrząc na ciebie denerwuję się… Przypominasz mi Helenę! Siedź cicho i cię zabiorę!

[Allen zostaje trafiony]

Allen: Urgh!

Helikopter ucieka ze Snake’iem, Meryl i Allen’em na pokładzie.

Scena 2: Powrót

Snake: Tak jak mówiłem, na polu walki nie ma bohaterów.Allen: Co…Ja tylko…się…rozgrzewałem…Czy test…był prosty?

Meryl: To moja wina…

Allen: Jeżeli ta rana…szybko się nie zagoi…To chyba…będzie przeszkadzać….w teście…prawda…pułkowniku?

Campbell: Allen! Nie ruszaj się! Właśnie odzyskaliśmy resztę bagażu. Twoja misja
zakończyła się powodzeniem?

Allen: Czyli…nic im…nie jest? Snake…jestem już…gotowy na FOXHOUND? Mogę…jeszcze…walczyć?

Snake: Wydaje mi się, że jesteś. Prawda pułkowniku?

Campbell: Dokładnie. Mianuję cię członkiem FOXHOUND.

Allen: Czy to…prawda? Pułkowniku? Powiedz o tym Helenie…Helenie…

Meryl: Helena?

Snake: Jego przyjaciółka z dzieciństwa.

Allen: Będzie szczęśliwa…gdy usłyszy…co osiągnąłem…

[Na moment wszyscy milkną]

Meryl: Allen? Obudź się, Allen! Proszę. Nie, to niemożliwe. Hej! Otwórz oczy!!

Snake: Meryl… on się nie obudzi… teraz śpi spokojnie.

Meryl: Nieeee! Dlaczego tak się stało?!? DLACZEGO ON?!?

KONIEC MISJI 1

Misja 2: Mei-LingAkt 1

Scena 1: Pokój konferencyjny

Mei-Ling: To jest obraz z satelity szpiegowskiego Shadow Five. Został zrobiony pod kątem 97 stopni na wysokości 300 kilometrów ponad poziomem nieba. Obraz może podać szczegóły teren z dokładnością do 30 centymetrów.Schultz: Mei-Ling! Dość tej technicznej gadaniny! Przejedź w końcu do sedna! Muszę iść na kolację zaraz!

Mei-Ling: Proszę, zaczekajcie! Patrzcie, jest tu kilka rur wychodzących ze ścian
budynku! A na końcu tej rury jest zbiornik…

Schultz: To może być dowolny budynek! Pułkoniku Campbell! Lepiej, żebym nie
tracił swojego cennego czasu na coś takiego…

Campbell: Generale, pozwól jej dokończyć. To jest ważna informacja o bezpieczeństwie.

Mei-Ling: Spójrzcie na to zdjęcie. To inny obraz, tego samego miejsca. Analizowaliśmy dane poprzez program badawczy NASA i wygląda na to, że są pewne problemy z rozwojem roślin.

Schultz: Do czego zmierzasz?

Mei-Ling: To zdjęcie zostało zrobione miesiąc temu…To dwa tygodnie temu…A to
wczoraj…Ostatnie raptem kilka chwil temu.

Schultz: A jaki z tego wniosek?

Mei-Ling: Podejrzewamy, że produkują broń chemiczną…Z fabryki wyciekały chemikalia i niszczyły roślinność.

Schultz: Gdzie znajduje się ta fabryka?

Mei-Ling: W republice Sanchago na Karaibach. To neo-komuniści i dość niedawno
poszerzyli swoje wpływy.

Schultz: Komuniści? To nic więcej oprócz resztek z dwudziestego wieku…I tak są
maleńkim krajem.

Mei-Ling: A-ale…

Schultz: Pozatym mając tylko te dane, nie możesz udowodnić, że produkują broń
chemiczną.

[zaczyna dzwonić komórka Schultz’a]

Schultz: Tu Schultz. Yhym. Yhym. Już tam jadę.

Mei-Ling: Generale! Musisz wysłać tam oddział rozpoznawczy! To tylko 600 kilometrów od półwyspu Floryda.

Schultz: Dlaczego? Wydajesz się być przestraszona!

Mei-Ling: Bez problemu mogą zaopatrzyć rakietę balistyczną w broń chemiczną i
wystrzelić ją w stronę Florydy…Zwłaszcza przy użyciu Metal Gear’a…

Schultz: Metal Gear? To chciał powiedzieć? Jedyne co chcesz to znowu być tak
sławna jak po Shadow Moses

Mei-Ling: Generale!

Schultz: Ja już idę, proszę mi więcej nie przeszkadzać!

[Schultz opuszcza salę konferencyjną]

Mei-Ling: Pułkowniku…

Campbell: Wiedziałem, że to nam nie pomoże…Nie możemy liczyć na oficjalne
wsparcie.

Scena 2: Strzelnica

Snake: Mei-Ling! Kto cię nauczył tak strzelać?Mei-Ling: W programie ROTC. Uczą, jak zabijać bez marnowania żadnej z kul.

Snake: Daj mi swój pistolet!

[Snake podmienia magazynki]

Mei-Ling: Snake, czekaj!

Snake: Gotowa? Patrz!

[Snake wystrzelił cały magazynek]

Snake: Strzelaj do nich, dopóki nie padną.

Mei-Ling: Jak to mówią Snake!

Mei-Ling: Nie ma czasu by zamknąć oczy gdy widzisz błysk.

Mei-Ling: Nie ma czasu by zasłonić uszy gdy grzmot uderza.

Snake: Czy to kolejne chińskie przysłowie?

Mei-Ling: Oznacza to, że gdy uderza piorun, nie masz czasu ani na zamknięcie oczu, ani na zasłonięcie uszu. Innymi słowy, chyba chodzi o to, żeby wrogów zabijać szybko bez wahania.

[Nagle podjeżdża jeep]

Mei-Ling: Ah, pułkowniku!

Campbell: Mei-Ling, jesteś gotowa?

Mei-Ling: Tak, kupiłam coś do picia, gdyby chciało mi się pić.

Campbell: Jak sobie poradziła?

Snake: Nie możesz sam sobie odpowiedzieć patrząc na mnie.

[wzdycha]

Snake: Jest zbyt niebezpieczna bym mógł to powiedzieć.

Campbell: Bez większych problemów przeszła przez program ROTC na uniwersytecie.

Snake: Na jakim to było uniwersytecie?

Campbell: Na MIT. Nie miała sobie równych w obróbce danych i obrazu.

Snake: Dziwnym nie jest. Tak czy inaczej, sądzisz że w Sanchago jest naprawdę fabryka broni chemicznej?

Campbell: Spójrz na to zdjęcie i co sądzisz o odkryciu Mei-Ling?

Snake: Teraz widzę…Tylko dlaczego Mei-Ling nie chce z nimi jeszcze raz negocjować?

Campbell: Spróbowaliśmy, ale biuro informacji odrzuciło jej analizę.

Snake: Dlatego wysyłasz ją potajemnie? Dlaczego ja ją miałem trenować? Dlaczego nie wykorzystać Fox Hound?

Campbell: Po Shadow Moses, cały oddział jest obserwowany. Nie można ich wysłać, nie miałem wyjścia i musiałem ją wysłać?

Snake: Dlaczego Mei-Ling się w to tak angażuje?

Campbell: To misja zdobycia próbki ziemi. Produkcja broni chemicznej zazwyczaj
powoduje wyciek jakichś substancji.

Snake: Chcecie zdobyć próbkę skażonej ziemi? Czyli wystarczy zakraść się i
łopatą wykopać trochę syfu, piknik…

Campbell: Tak, ale ważne jest także dokładne zbadanie okolicy…

Snake: To śmieszne.

Campbell: Nie patrz tak na mnie, to nie ja skończyłem MIT! Tak mi powiedziała
Mei-Ling.

Snake: W takim razie, może kogoś z nią wyślesz.

Campbell: No cóż, tak naprawdę chciałem cię poprosić byś udał się razem z nią.
Czy teraz uważasz, że to piknik?

Snake: Pułkowniku. Ja nigdy!

Scena 3: Wejście

Campbell: To ostatnie dane o pogodzie.Snake: Chyba nie powinienem tyle jeść.

Campbell: Ostrożnie, nie ma tu nikogo oprócz mnie na kim mógłbyś polegać.

Snake: Nawet najbardziej czarujący starsi panowie są zdziadziali.

Campbell: Ha ha ha!

Snake: W pobliżu morza jest ogromna burza, sześć stóp fal i wiatr o sile 30 węzłów.

Campbell: Radar nie namierzy cię, jeżeli będziesz na wysokości morza.

Snake: Niezbyt optymalne warunki do wejścia.

Campbell: Mei-Ling?

Snake: To jest jej pierwsza podróż. Nie może usiedzieć na miejscu.

Campbell: Mei-Ling, wszystko w porządku?

Mei-Ling: Yhym. Co chcesz?

[dzwoni telefon pokładowy]

Campbell: Tu Campbell…Rozumiem! Oboje do pomieszczenia ciśnieniowego. Rozpoczynamy operację.

Snake (przez radio): Pułkowniku, przygotowania zakończone! Rozpoczynamy zalewania!

Campbell (przez radio): Rozumiem, wszystko w waszych rękach.

Snake: Mei-Ling? Jeszcze nie jest za próżno by się wycofać.

Mei-Ling: Uważasz, że po tym wszystkim zrezygnuję?

Snake: Heh. Jesteś pewna siebie, co? Podczas wynurzania ucierpią nasze bębenki, więc zrobimy to powoli. Dzięki temu pozbędziemy się śladów krwi.

Mei-Ling: Rozumiem.

Snake: Dobrze, zbliżamy się do brzegu.


Akt 2:

Snake i Mei Ling wypłynęli bezpiecznie i zbliżają się w stronę lądu.Snake: Szybko! Schowaj gumową płytę w tych krzakach!

Mei Ling: Okej.

Snake: W porządku, jest bezpiecznie…Nigdy nie można być zbyt ostrożnym. Zdam raport pułkownikowi.

Mei Ling: Rozumie. Snake pamiętaj by użyć przerywanej transmisji!

Snake: Przerywanej transmisji? Tak, żeby nie mogli nas usłyszeć, co? To dlatego jesteś specem od komunikacji, nic ci nie umknie. Snake wybiera częstotliwość, po czym naciska przycisk.

Snake: Pułkowniku, odezwij się! Tutaj Snake.

Campbell (przez radio): Jestem, wykryliśmy sygnał z twoich nanomaszyn. Wygląda na to, że udało się wam bezpiecznie dotrzeć.

Snake: No jakoś tak. Nasz cel jest jakieś 20 kilometrów na północny zachód w linii prostej, tak?

Campbell (poprzez radio): Dokładnie. Kierujcie się poprzez góry. Nie używajcie głównej drogi, są tam miny przeciwpiechotne! To niebezpieczne.

Snake: Czyli będziemy przechodzić z góry na górę?

Campbell: Czy to stroma dżungla? Przejdziecie?

Snake: Przyzwyczaję się do tego…słuchania Mei Ling, rzecz jasna.

Campbell (poprzez radio): Pamiętaj, że musicie na sobie polegać.

Snake: Dalej nie potrafię tego zrozumieć. Czy naprawdę wysłanie Mei Ling było
konieczne? Nie wzięła ze sobą niczego niezbędnego, niezbędnego co gorsza nawet nie poznała smaku walki.

Campbell (poprzez radio): Jest niezbędna.

Snake: To pole walki! Porażka nie jest jedną z opcji!

Campbell (poprzez radio): No i? Nie bądź taki pewny siebie. Pamiętam, że w czasie rozpoczęcia treningu byłeś w wieku Mei Ling.

Snake: To nie jest pora na wspominki. Pogadamy później

Snake: W porządku, zostawmy tutaj nasz sprzęt. Spędzimy tu noc i jutro poszukamy próbek gleby.

Mei Ling: Huf…huf…

Snake pryska na siebie płynem przeciwko insektom.

Snake: Użyj tego. Wytrzyma dwanaście godzin.

Mei Ling: Inesk…Snake, jesteś poważny? Czy my tu będziemy spać? W dżungli?

Snake: Tak. Tak działamy w moim świecie. Możesz wrócić, jeżeli ci się nie podoba.

Mei Ling: Huf…jesteś uparty…Zrobię jak mówisz…huf…taka…zmęczona

Snake: Hej! Nie siadaj na gołej ziemi! Zginiesz.

Mei Ling: Co?

Snake: To miejsce życia jadowitych węży. Tarantule także są tutaj. Same mogą zabić słonia. No i nie zapominajmy o armii mrówek.

Mei Ling:To dość miłe powitanie Snake.

Snake: Huh-huh. Nie gadaj głupot. Wstawaj.

Mei Ling: Hej, to boli. Co ja mam zrobić?

Snake: Użyj czegoś takiego! To hamak, nie musisz się bać o pogryzienia.

Mei Ling: Dzięki

Snake: Nie zrozum mnie źle, ale ten jest mój!

Mei Ling: Ach, Snake. Nie jesteś chyba aż taki okrutny? Proszę!

Snake: …Masz rację. Będziemy spać razem.

Zbliża się poranek. Snake nalewa kawy do kubka.

Mei Ling: Uch. Ach, Snake? Co ty robisz?

Snake: W końcu wstałaś! Masz, napij się kawy!

Mei Ling: Dzięki.

Snake: Mocna czarna. Powinna postawić cię na nogi.

Mei Ling: Hmmm, smaczna. Dość dobra. Ciągle jest ciemno. Która to godzina?

Snake: 3:00 Ptaki i bestie śpią.

Mei Ling: 3:00? Trochę wcześnie.

Snake: Trzeba przygotować się do akcji, jeszcze przed nadejściem świtu. Nie nauczyłaś się tego w ROTC? [oddział treningowy oficerów rezerwy]

Mei Ling: Co?

Snake: Nie trenowałaś do wojska?

Mei Ling: Nie, ja chciałam być w służbach powietrznych.

Snake: Służbach powietrznych?

Mei Ling: Tak…byłam kandydatką na pilota.

Snake: Pilota? Pilota myśliwca!?

Mei Ling: Nic z tych rzeczy Snake…Nie chcę zabijać ludzi…Moim marzeniem było latanie w chmurach…Kiedy byłam dzieckiem, skakałam z drzewa zamykając oczy i myśląc, że naprawdę latam.

Snake: Rozumiem. I co się stało?

Mei Ling: Mam słaby wzrok. Odziedziczyłam to po rodzicach.

Snake: Odziedziczyłaś?

Mei Ling: Ciągle się nie poddaje…Na testach oszukiwałam, nosząc szkła kontaktowe. Jednak…w czasie lotu treningowego wypadły i nie umiałam wylądować. Następnego dnia spakowałam się i pożegnałam.

Snake: A teraz co robisz?

Mei Ling: Wyspecjalizowała się w analizowaniu danych. To trochę głupie, ale myślałam, że mimo wszystko będę mogła latać, chociaż jako członek załogi.

Snake: Pewnego dnia możesz dostać żądanie współpracy od CIA lub DIA.

Mei Ling: Tu nie chodzi tylko o niebo. Chcę dosięgnąć kosmosu.

Snake: Poprzez badanie danych z satelit rozpoznawczych?

Mei Ling: Patrząc na to z daleka, myślisz, że lepiej że nie zostałam pilotem?

Snake: Dokładnie tak. Jednak nie ma czegoś o co się jeszcze powinnaś martwić?

Mei Ling: Czego?

Snake: Powód dla którego jesteśmy tutaj. Nie mieliśmy zbierać próbek gleby?

Mei Ling: Tak, chociaż mówiąc szczerze, mam pewne uczucia związane z tą misją.

Snake: Uczucia?

Niedaleko pojawia się światło

Mei Ling: Co to?

Snake: Światła szukające, trzymaj głowę nisko.

Słychać silnik ciężarówki

Snake: Ciężarówka o tej godzinie?

Mei Ling: Patrz porusza się po dżungli. Czy tam jest droga?

Snake: By pozbyć się wrogów…Ale czy to nie technika z Wojny w Wietnamie?

Mei Ling: Poruszają się kiedy satelita rozpoznawczy nie jest nad ich terenem. A nawet gdy się pojawi, wszystko będzie zasłonięte przez drzewa.

Snake: To w środku mnie trochę martwi.

Mei Ling: Patrz!? Snake, w środku są żołnierze!!

Snake: Noszą stroje przeciwko chemikaliom i chyba jakieś walizki. Mei Ling, twoje przypuszczenia były dobre.

Mei Ling: Było nie było, trzeba ‘przygotować się do najgorszego’

Snake: Kolejne przysłowie, w takiej chwili?

Mei Ling: W sytuacji, która wymaga natychmiastowej akcji, ktoś musi ją podjąć, zanim się pogorszy. Oznacza to, że trzeba zapobiegać od razu.

Snake: Innymi słowy, trzeba rozpocząć odpowiednie działanie.

Mei Ling: Dokładnie, muszę zrobić zdjęcie.

Snake: Hej! Mei Ling! Stój! To jest blisko…

Mei Ling: W porządku! Wrócę za chwilę!!

Mei Ling biegnie w stronę fabryki i nadepnęła na minę przeciwpiechotną.

Mei Ling: Co? Czy ja właśnie na coś nadepnęłam? O cholera! Mina? To niemożliwe! S-Snake? Snaaake!!


Akt 3:

Snake biegnie w stronę Mei LingMei Ling:Uhhh, S-snaake!

Snake: Co się stało Mei Ling?

Mei Ling: Moja prawa noga…

Snake: Wszystko z nią w porządku? Nie ruszaj nią! Cholera. Jak to się stało. Nie ruszaj dopóki ci nie pozwolę.

Mei Ling: Co? Snake? Czy pod moją prawą nogą naprawdę jest mina?

Snake: Tak. Typu Marcou, połączenie C4 z TNT. Zasięg to…

Mei Ling: Wybuchnie gdy delikatnie podniosę nogę?

Snake: Heh. Tego właśnie oczekiwałem po specjalistce od analizowania danych.

Mei Ling: To nie pora na żarty!

Snake: Wygląda, na to że tutaj jest ostry ładunek.

Mei Ling: Ostry ładunek?

Snake: Mechanizm, który wyzwala wybuch w pewnym określonym kierunku, w chwilę po podniesieniu tego co go uruchomiło. Twoja dolna połowa zostanie rozwalona na kawałeczki, jeżeli to wybuchnie.

Mei Ling: Nie musiałeś mi tego mówić.

Snake: Po prostu się nie ruszaj, wybuchnie jeżeli nie będzie tam obciążenia. Pożycz mi swój nóż.

Mei Ling: Co zamierzasz zrobić?

Snake: Zajmę się tym spokojna głowa.

Zbliża się świt, gdy Snake rozbraja minę.

Mei Ling: To świt. Snake? Skończyłeś już?

Snake: Przestań narzekać! To nie jest jak w filmach, tego się nie da zrobić szybko.

Mei Ling: Widzę całą drogę…Łatwo mogą nas zauważyć.

Snake: Jesteśmy ciągle w krzakach. Nikt nas nie znajdzie, dopóki tu nie wejdzie. Jedyne co jeszcze muszę zrobić to przełożyć bezpiecznik…jakimś cienkim drutem…mam!

Mei Ling: O czym ty gadasz?

Snake: Potrzebuję wsuwek do włosów!

Mei Ling: Moich wsuwek?

Snake: Szybko! Wyjmij jakąś ze swojego kucyka!

Mei Ling: Dobra…ała. Co teraz zrobisz?

Snake: Wytrzymaj jeszcze chwilkę!

Mei Ling: To bez sensu. Noga mi drętwieje.

Snake: Wytrzymaj jeszcze chwilę!… Cholera…

Mei Ling: Co? Co się teraz stało?

Snake: Nie, nic. Żadnych powodów do obaw. Po prostu nie trafiłem z zabezpieczeniem, spróbuję jeszcze raz.

Mei Ling: Ach, Snake?

Snake: W porządku! Podłożyłem, wszystko będzie w porządku!

Mei Ling: Huf…huf…huf

Snake: Powoli cofnij nogę.

Mei Ling: Nie dam rady…sparaliżowało mnie.

Snake: Pomogę. Przesuń się do tyłu.

Mei Ling: Whoah!

Snake: Powolutku.

Mei Ling: A czy teraz to nie wybuchnie?

Snake: Zaufaj mi. Zabierz nogę gdy doliczę do trzech.

Snake: Raz…

Mei Ling: Dwa…

Snake: TRZY!

Mei Ling: Ufff!

Snake: W porządku Mei Ling? Śpieszmy się.

Snake: To fabryka. Nareszcie. Tam grupka strażników i kamera…Dobrze zabezpieczony teren.

Mei Ling: To chyba tutaj…Porobię zdjęcia.

Mei Ling robi zdjęcia fabryki.

Mei Ling: To wystarczy.

Snake: Wydajesz się być przerażona…

Mei Ling: Eee…

Snake: Przeczytałaś w końcu dokumenty? Rozumiem, że zostałem wysłany przez pułkownika, by wspierać, cię z powodu tych tajnych wiadomości, które kiedyś zdobyłaś, a które zostały zignorowane przez dowództwo. Co zaowocowało ponad tysiącem zatrutych gazem uciekinierów z kraju w środkowej Azji. Awers czasie wojny o niepodległość Republiki Basra.

Mei Ling: Wiedziałeś?

Snake: Niezbędne było cię poznać, skoro mieliśmy razem działać.

Mei Ling: Ty świnio!

Snake: Przepraszam…

Mei Ling: W porządku…Snake…Tak jak mówiłeś, nawet zaznaczyłam która fabryka wyprodukowała tę broń, ale…nikt nie zwrócił na to uwagi.

Snake: Nikt, nigdy, nie wierzy w zagrożenie, dopóki ono nie stanie się rzeczywistością.

Mei Ling: Nie mogłam tego wytrzymać. Dopiero po utrzymaniu wiadomości o ataku gazem, Biały Dom zdecydował się podjąć jakieś akcje. Tylu niewinnych zginęło bez powodu.

Snake: Rozumiem…to przez ciebie…

Mei Ling: Przyrzekłam sobie, że nie powtórzę tego błędu…Chciałam zdobyć rzeczywisty materiał, który przekonałby ich wszystkich…

Snake: Czy jest jeszcze inny powód?

Mei Ling: Ja…I ty…

Snake: Co?! Ktoś idzie! Schowaj się!!

Mei Ling: Idą tu?

Dziecko A: Słyszałem kogoś…

Dziecko B: Na pewno? Nikt tu nie chodzi.

Mei Ling: To dzieci?

Snake: To niebezpieczne…Jeżeli nas zobaczą, podniosą alarm…

Mei Ling: Co ty robisz?

Snake: Zabiję ich, zanim nas zobaczą. Nie bój się, założę tłumik. Nikt nie usłyszy.

Mei Ling: Przestań, Snake!

Chwyta broń Snake’a

Mei Ling: Nie widzisz, że to dzieci!?

Snake: Nie bądź głupia!! Jeżeli nas zobaczą to koniec!! Oddaj!

Mei Ling: Snake, nie rób tego!

Rozmowa między dziećmi ucicha.

Mei Ling: Już po wszystkim…

Snake: Doszliśmy tak daleko, tylko po to by wrócić. Szybko! Zbierz próbkę ziemi.
Zbieramy się za pięć minut.

Mei Ling: Snake…

Przechodzimy do pokoju konferencyjnego.

Schultz rzuca materiały na biurko.

Schultz: Mei Ling! Gdzie do diabła dostałaś te zdjęcia i wyniki analiz?

Mei Ling: Poprosiłam o pomoc CIA. Badali także skażone rośliny i…

Schultz: To bardzo dobre kłamstwo! Zdobyłaś te zdjęcia i próbki gleby, zakradając się do tego miejsca i na dodatek nie byłaś sama.

Campbell: Generale!? Jeżeli mogę…Sugeruję szybkie podjęcie jakichś akcji i…

Schultz: Nie daj się zwieźć pułkowniku! Wszystko już zostało zaplanowane.

Mei Ling: Zaplanowane?

Schultz: Biały Dom wymierzy karę, przy pomocy siły zbrojnej. Wysyłamy im rakietę.

Mei Ling: Ale to…

Schultz: Czy wyraziłem się jasno! Ta informacja jest ważna tylko gdy zostanie zdobyta z pewnych źródeł!! Nie poprzez nielegalną akcję!! Koniec i kropka !!

Generał Schultz wychodzi.

Zmiana sceny. Mei Ling jest załamana

Snake: Sama spędzasz wieczór na plaży? Spodziewałem się, że nagle będziesz taka romantyczna…Szukałem cię Mei Ling…

Mei Ling: Snake…

Snake: Na twarzy masz smutek…

Mei Ling: Ja…ja po prostu jestem zmęczona…

Snake: Po prostu zmęczona?

Mei Ling: To była tylko strata czasu…Nic nie mogę zrobić…Ludzie na świecie nie wiedzą co się dzieje…


Snake: Słyszałem o rakiecie od pułkownika.Mei Ling: Ja…naprawdę myślałam, że teraz mogę ocalić wiele żyć…Ale to nie tak…Dopóki nikt nie jest ranny…nic się nie zmienia.

Snake: To nie jest twoja kategoria wagowa.

Mei-Ling zaczyna płakać.

Mei Ling: Dlaczego? Dlaczego rakietą? Są inne sposoby!! Proszę…powiedz mi Snake! Wszystko co zrobiliśmy było bezcelowe!!

Snake: Nie lubię patrzeć na ciebie gdy cierpisz.

Mei Ling: I te dzieci…

Snake: W porządku! Na pewno nic im nie będzie!

Mei Ling: To nie prawda! Wszyscy zginą!!

Snake: W porządku! Porozmawiajmy…

Mei Ling: Uch

Snake: Mei Ling…

Mei Ling płacze dalej i wyciera łzy.

Snake: Czy wiesz że ‘człowiek musi nieść swoją siłę by poznać przeznaczenie’?

Mei Ling: Co?

Snake: O przyszłości swojej oceny powinnaś decydować pod koniec ciężkiej pracy.

Mei Ling: Snake…

Ciąg dalszy