Epilog: Nagi grzech

[Na pasie startowym stoi Nomad. Z wnętrza samolotu rozciągnięto czerwony dywan. Kamera ukazuje stojącą w środku maszyny, ubraną w suknię ślubną Meryl. Kobiecie towarzyszy Mei Ling. Obydwie przyglądają się lustrzanemu odbiciu przyszłej panny młodej.]

Mei Ling: Wyglądasz… niesamowicie!

[Kobiety spostrzegają stojącego nieopodal Campbella.]

Campbell: Gratuluję.

[Meryl opuszcza wzrok, ale nie odwraca się w stronę ojca. Campbell spogląda na Mei Ling, ale dziewczyna szybko ucieka wzrokiem. Roy decyduje się odejść. Właśnie wtedy Meryl odwraca się ku niemu.]

Meryl: Pułkowniku.

[Campbell zatrzymuje się i patrzy na córkę. Kobieta celuje w niego ze swojego Desert Eagle. Kiedy ojciec przybliża się do niej, na twarzy Meryl zaczyna zarysowywać się zmartwienie. Campbell zbliża się jeszcze bardziej i łapie pistolet córki, przykładając sobie jego lufę pod brodę. Kobieta szybko wyciąga magazynek i oddala broń na bezpieczną odległość.]

Meryl: Zaprowadzisz… mnie do ołtarza.

[Meryl przekazuje Campbellowi Desert Eagle.]

Campbell: Nie jesteś już zła?

Meryl: Oh, wciąż jestem wściekła. Tylko, że teraz… masz szansę by się wykupić.

[Meryl podaje Roy’owi dłoń.]

Campbell: Masz rację. Mamy teraz mnóstwo czasu.

[Mei Ling nie jest w stanie dłużej powstrzymać łez. Dziewczyna podaje bukiet Campbellowi.]

Campbell: Meryl… wyglądasz pięknie.

[Łzy wzbierają w oczach Meryl. Campbell prowadzi córkę za dłoń wzdłuż czerwonego dywanu. Na zewnątrz Nomada przebywa Johnny, mężczyźnie towarzyszą Otacon, Ed i Jonathan.]

Wszyscy: Dobra robota! Sprawisz, że będzie naprawdę szczęśliwa.

Johnny: Mam nadzieję…

Ed: Kochani… Zebraliśmy się tu dziś by połączyć tych dwoje świętym węzłem małżeńskim. Bądźmy wdzięczni za życie, które wkrótce będą ze sobą dzielić… I módlmy się by ich miłość trwała wiecznie. A teraz wyślijmy ten nowy zespół na jego pierwszą misję. Hej! No już! Zróbcie to!

Drebin: W samą porę.

Otacon: Drebin.

Drebin: I przywiozłem prezenty. Prysznic kwiatów, z życzeniami od DREBINS. I… specjalny drobiazg ode mnie.

Mei Ling: Bukiet! Gdzie jest Snake?

Otacon: Kto to wie? Ten człowiek zawsze daje na siebie czekać.

Mei Ling: Sunny, chodź.

Campbell: Snake… Dziękuję.

[Scena przedstawia leżącego w szpitalu Jacka. Do pokoju wchodzi Rose. Kobiecie towarzyszy dziecko.]

Rosemary: Jack, jak się czujesz? Masz coś przeciwko bym usiadła? Jack… nie odtrącaj mnie. Potrzebuję byś mnie wysłuchał.

Jack: Czego chcesz? Przyszłaś się ze mnie pośmiać?

Rosemary: Nie! Spójrz. Spójrz na chłopca.

Jack: Słodki. Dzieciak Campbella?

Rosemary: Nie! Jest Twój.

Jack: Ja nie mam żadnych dzieci.

Rosemary: On jest Twoim synem!

Jack: Powiedziałaś, że poroniłaś…

Rosemary: Skłamałam. Urodziłam zdrowego chłopczyka. Roy udawał mojego męża… by ochronić mnie… i naszego syna. Tylko do momentu aż Ty wypełnisz misję. Wszystko by osłonić nas przed wzrokiem Patriotów.

Jack: Co?

Rosemary: Nie powiedział o tym nawet Meryl. Poświęcił wszystko… nawet własną rodzinę… by nas ochronić.

Jack: Nie wierzę w to.

Rosemary: Przepraszam, Jack. Chciałam Ci powiedzieć.

Jack: A więc on naprawdę… ?

Rosemary: John… nie przywitasz się?

Jack: Mój syn… Little John (Mały John – przyp. tłum.). Boisz się mnie, prawda? Nie dziwię Ci się. W porządku.

Little John: Uh-uh. Wcale się nie boję. Myślę, że jesteś super – jak bohaterzy z komiksów.

Rosemary: John…

Jack: Rose… skończyłem uciekać.

Rosemary: A ja… już się nie boję.

Jack: Już Cię nie zostawię więcej samej. Niczym scena z Pięknej i Bestii.

Rosemary: Nie mów tak. Nie jesteś bestią. Jesteś moim mężem. I jego ojcem. A ja… zrobię wszystko, co w mojej mocy… by być żoną i matką, na jaką zasługuje ta rodzina.

[Scena przedstawia teraz przebywającego na cmentarzu Snake’a. Bohater podchodzi do jednego z nagrobków, zapala papierosa, a po chwili przygotowuje broń. Z myślą o samobójstwie.]

Snake: Wojna się zmieniła. Nasz czas dobiegł końca. Nasza wojna się skończyła. Ale pozostała jeszcze jedna rzecz, jaką muszę zrobić… Jedna ostatnia pokuta, którą muszę ponieść. Usunąć moje geny… wymazać ten mem z powierzchni ziemi. To… jest właśnie moje ostatnie zadanie.

[Rozlega się strzał. Kamera powraca na pas startowy, gdzie odbywa się uroczystość weselna.]

Drebin: Nic nie przebije orzeźwiającego drinka, co?

Otacon: Nie wiedziałem, ze pijesz. Sądziłem, że gustujesz jedynie w gazowanych.

Drebin: To nie tak, że nigdy nie piłem. Gazowane smakowały lepiej dopóki działały nanomaszyny. Rozkładały alkohol zanim zdążył w ogóle zadziałać.

Otacon: To wszystko wyjaśnia. Teraz nie trzeba się już powstrzymywać, co?

Drebin: Cóż, teraz i tak nie jest aż tak kolorowo. Z chwilą, gdy SOP przestało funkcjonować, mnóstwo ziomków utraciło poczucie bytu.

Otacon: Masz na myśli SOPS? Słyszałem, że niektórym ludziom ciężko jest sobie z tym poradzić… Syndrom SOP.

Drebin: Jacha. SOP kontrolowało znacznie więcej niż tylko alkohol. Ci biedacy są teraz wirtualnie nadzy.

Otacon: Z tego, co słyszałem, ponad 10 procent wykazuje objawy. Najwyraźniej pozbycie się Patriotów nie rozwiąże od razu wszystkich naszych problemów.

Drebin: Prawdopodobnie już to podejrzewałeś, ale… nie jestem tak naprawdę pracownikiem AT Security.

Otacon: Huh?

Drebin: Patrioci wychowali mnie na pracza broni.

Otacon: Patrioci?

Drebin: Moje najwcześniejsze wspomnienia dotyczą LRA (Lord’s Resistance Army – Armii Bożego Oporu, samozwańczego ruchu chrześcijańskiego walczącego w Ugandzie – przyp. tłum.)… Porwali mnie… zmusili do walki. Tak. Patrzysz na dawne dziecko-żołnierza. Moi rodzice, bracia i siostry… Wszyscy zabici w czasie wojny. To sprawia, że możesz nazwać mnie wojenną sierotą. Po tym wszystkim zgarnęli mnie Patrioci i wprowadzili do rodzinnego interesu. Byłem Drebinem 893. Po całym świecie jest wielu takich jak ja pionków. Myślisz, że dzięki czemu mogłem czyścić gnaty? Bo mi pozwolili. Właściwie… od samego początku znajdowałem się pod rozkazem by was wspierać.

Otacon: Że co?

Drebin: Stary, nie bierz tego do siebie. Nie byłem jedynym pod ich rozkazem.

Otacon: Huh? Meryl i… ?

Drebin: Prawdopodobnie nigdy nie zdali sobie nawet z tego sprawy, ale… Rat Patrol Team 01… Voila!

Otacon: Patriot!

Drebin: Zagrało niczym skrzypce.

Otacon: Ale… dlaczego?

Drebin: Oczywiste jest, że plan Liquida był zagrożeniem dla Patriotów. Zaplanowali więc, że to wy się wszystkim zajmiecie.

Otacon: Nie wyszło całkiem po ich myśli, nieprawdaż?

Drebin: Tak, cóż… Nie sądzę by spodziewali się, że zniszczycie ich System, a ich samych usuniecie.

Otacon: Czy to znaczy, że jesteś teraz bez pracy?

Drebin: Żartujesz? Mam DREBINS. Wszyscy Drebini wchodzą w to. Od teraz mamy interes dla siebie. Nie jesteśmy już pionkami.

Otacon: Spokojnie.

Drebin: Biały Dom może i zatracił poczucie unilateralizmu… Zaczną się odbudowywać. Ale jest mnóstwo stanów, które zbankrutowały przez nawyki PMC… I są winne kurewsko dużo kasy. Teraz rodzi się pytanie… Kto przejmie pałeczkę? Jestem pewien, że te nowe rządy będą usiłowały utrzymać kontrolę zmieniając prawa rządzące PMC… ale to niewystarczające. Wszyscy ugrzęźli na tej wojennej gospodarce po uszy. Może i nie powstanie Nowy Porządek Świata… ale stary pod kierownictwem gospodarki wojennej odszedł na dobre. Sądzę, że ONZ będzie ważniejsze jak nigdy wcześniej, w końcu multilateralizm i wszystko. Cytując pewnego prezydenta z okresu Zimnej Wojny… W rozwoju tej organizacji znajduje się jedyna prawdziwa alternatywa dla wojny. Chociaż z drugiej strony samo ONZ jest tylko reliktem XX. wieku. A gdy się nad tym zastanowić… przyglądając się historii… organizacja wcale nie różni się tak wiele od Patriotów.

Otacon: To prawda… Nanomaszyny zwykły utrzymywać Cię trzeźwego.

Drebin: Niszcz. Mieszaj. Pal. Powtórz.

Sunny: Hej, wujku Hal, czy mogę mu podarować Mk.III?

Otacon: Huh?

Sunny: On jest jakby… nowym przyjacielem! Mieszka niedaleko. Nie rozumiemy się wzajemnie, ale dobrze się bawimy. To mój pierwszy przyjaciel z zewnątrz.

Otacon: Naprawdę? To wspaniale. Sunny… w porządku, jeśli chcesz teraz żyć na zewnątrz. To Twoje życie. Są tam inne przystanie.

Sunny: Słońce wygląda tak pięknie.

Otacon: Sunny…

Sunny: Podoba mi się na zewnątrz. Wujku Hal… kiedy Snake wróci?

Otacon: Snake… jest chory. Więc udał się w podróż by wyzdrowieć.

Sunny: Nie pojedziemy z nim?

Otacon: Nie. Musi być sam.

Sunny: Ciekawe czy go jeszcze zobaczę.

Otacon: Snake… miał ciężkie życie. Potrzebuje czasu na odpoczynek.

Sunny: Czy Ty… płaczesz, Wujku Hal?

Otacon: Nie… nie płaczę.

Debriefing: Nagi syn

[Pojawia się lista płac. Przedstawieni zostają wszyscy voice actorzy, którzy wcielili się w bohaterów. Na samym końcu stawki ukazuje się nazwisko aktora, który podłożył swój głos pod postać Big Bossa. Nagle kadr rozjaśnia się i scena ukazuje przybywającego na cmentarzu Snake’a. Bohater jest obficie spocony.]

???: Zgadza się. Dobrze. Nie ma potrzeby byś już odchodził. Minęło sporo czasu… Snake.

Snake: Big Boss?

Big Boss: Zostaw to… synu. Nie przyszedłem tu by walczyć. A może powinienem mówić Ci bracie?

Snake: Co?

Big Boss: To koniec. Pora byś odłożył broń… i żył. Wszystko zaczęło się od grupki starych głupców. Teraz… wszyscy oni odeszli. Era ich zabaw dobiegła końca. Pozostałem tylko ja, a wkrótce… i ja odejdę.

Snake: Jak to możliwe, że nadal żyjesz?

Big Boss: To ciało, które Liquid spalił na Wełtawie… nie było moje. To było ciało… mojego klona. Solidusa.

[Monolog Big Bossa obrazuje seria fotografii.]

Big Boss: Był klonem doskonałym. Zero, oraz zastępcze AI, które zjawiły się po nim, przekonane były, że Solidus to ja. Zaimplementowano mi nanomaszyny… trzymano w stanie wiecznego snu… za sprawą zastępczego AI, JD. Całkowicie mnie odcięli… Nie tylko moje ciało, ale także moją wolę. Technologia przypominała tą, której użyli by okiełznać członkinie B&B, które spotkałeś. Bym mógł się ponownie przebudzić… System musiał zostać zniszczony… w taki czy inny sposób. Ocelot i EVA pragnęli dwóch rzeczy… Przywrócić mnie do życia, oraz położyć kres Patriotom. Oznaczało to zniszczenie AI, a także zamordowanie człowieka… JD i Zero. Tuż przed tym jak wprowadziłeś wirusa do GW… droga do JD stała otworem, ale wyłącznie poprzez fizyczną manifestację GW. Właśnie wówczas poznaliśmy miejsce przebywania tego człowieka… Zero. Dla mnie i dla nich… dla Naomi… nie było nic istotniejszego. I dlatego właśnie wcielili swój wielki plan w życie. EVA wykradła im moje ciało i zrekonstruowała brakujące fragmenty fragmentami Liquida i Solidusa. A Ocelot… by oszukać System… wykorzystał nanomaszyny i psychoterapię by przeszczepić sobie osobowość Liquida. Używał technik hipnozy by przekształcić siebie w mentalny sobowtór Liquida. Pomimo całego naszego postępu w nanotechnologii… kontroli informacji i genów… nigdy nie udało im się kontrolować ludzi ot tak… nie mówiąc już o przekształceniu jednej osoby w drugą.

[Scena powraca do Snake’a i Big Bossa stojących na cmentarzu.]

Big Boss: W pewnych warunkach ktoś może być zmuszony do odegrania specyficznej roli… postępować jak ktoś inny. Koty… uwielbiają bawić się w węże. Wszystko zaczęło się od niego… Zero.

[Opowieść Big Bossa obrazuje seria rycin.]

Big Boss: Zero zestarzał się i pod koniec jego Patrioci kierowani byli poprzez sieć pozbawioną kształtu i formy.

Snake: Co masz na myśli mówiąc bez kształtu i formy?

Big Boss: Zastępcy byli jedynie niewielkimi trybikami w ogromnej maszynie stworzonej przez Zero. Korporacje nastawione na zysk… i instytucje badawcze tworzące przemysł wojskowy również były jej częścią. Operowały one na budżetach przydzielanych im automatycznie przez zastępców… konta bankowe utrzymywane przez Patriotów. Sieć zajmowała się wszystkim, od projektowania broni R&D i inwestycje, po produkcję i marketing. Obejmowała ludzi, firmy, nawet prawa, które je chroniły. Polityka i ekonomia stały się niczym więcej jak powieleniem tego opresyjnego, zunifikowanego systemu. Nie sądzę by ktokolwiek zdawał sobie sprawę, iż było to ustawione… Zwyczajny zbiór norm. Patrioci stanowili te normy, neuronową sieć zredukowaną do najprostszej postaci. Oto, co naprawdę reprezentowali… ujednolicenie bez indywidualnej woli, bez zmiany. Ale pewnego dnia, normy te odeszły nagle od wzorca i przeszły mutację. Było to niczym narodziny nowej formy życia… System odnalazł nowy sposób na samopropagowanie… Wojnę. Normy, które wykuli dla swojego zunifikowanego kraju Patrioci szybko stały się zależne od pojedynczego biznesu… wojennej gospodarki. W międzyczasie polityczne hasła o stworzeniu czystszego, bezpieczniejszego pola walki przyśpieszyły działania. Wówczas System nie był już kierowany wolą Zero, ani nikogo innego. Wtedy to normy, manifestujące się jako AI, spadkobiercy woli Zero… zaczęły reprodukować się i żyć własnym życiem. Pierwotnym zamysłem Zero było kontynuowanie woli The Boss i ustanowienie zunifikowanego globalnego stanu… Wewnętrznego świata. Jednakże jego następcy zawiedli w kontynuowaniu jego woli. W efekcie JD sam stał się erą, propagując siebie jak tylko chciał. A era ta wybrała manifestację za pomocą ekonomii zamiast krajów. Zasilana rewolucją cyfrową i przemysłową, które miały miejsce jeszcze przed nią… epoka dała początek chorej rewolucji ekonomicznej, rewolucji na polu walki. Dało to początek nowemu światu bez treści. W tym nowym świecie nie było ideologii, zasad, ideałów… ani tego, co ona ceniła najbardziej… Lojalności. Była jedynie gospodarka wojenna. Był to kolosalny błąd w ocenie – taki, którego Zero nie mógł przewidzieć.

[Scena powraca na cmentarz.]

Big Boss: Wraz z amerykańskim systemem chylącym się ku upadkowi… społeczeństwo Patriotów powróciło do stanu czystości. Źródłem tego wszystkiego był ten oto człowiek. I nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Jest całkowicie nieświadomy, iż zawiódł świat na skraj ruiny. Pomimo złych relacji pomiędzy nami… To zabawne… Teraz, kiedy znów stoję z nim twarzą w twarz… nienawiść znikła. Wszystko, co czuję to jedynie głębokie poczucie tęsknoty. I żal. Czy Zero naprawdę mnie nienawidził? Czy może… obawiał się mnie? Teraz jest już za późno by go spytać. Pierwotni członkowie… Para-Medic… Sigint… EVA… Ocelot. Wszyscy odeszli. Pozostał tylko Zero. Wszystko ma swój początek… ale nic nie zaczyna się od jedynki. Zaczyna się na długo przed tym… w chaosie. Świat rodzi się… z zera. Chwila, z którą zero staje się jedynką, jest chwilą, w której świat podnosi się do życia. Jedynka staje się dwójką… Dwójka dziesiątką… Dziesiątka setką. Powrót do jedynki nie zmieni niczego. Tak długo jak pozostanie zero… jedynka… ponownie urosnąć może do setki. Tak więc… naszym celem… było usunięcie Zero. Nawet potężni Patrioci mieli swój początek w jednym człowieku. Pragnienia tego człowieka urosły niepomiernie… napęczniały. Wykorzystana technologia zaczęła manipulować gospodarką. Zbyt późno uświadomiliśmy sobie… że stworzyliśmy bestię. Pomogliśmy zmienić Zero… w sto. Jego grzech… był naszym. I z tego właśnie powodu… sam odeślę Zero… z powrotem w nicość.

Snake: Czy Ty także powracasz do zera?

Big Boss: Usunąłeś mnie wcześniej dwukrotnie. Dzisiaj… będzie trzeci. FOXDIE, które wszczepił Tobie Zero… już rozpoczęło pożerać moje ciało. Prawda jest taka, że… FOXDIE, które nosisz w sobie… zabiło EVĘ… i Ocelota.

Snake: O czym Ty mówisz?

Big Boss: Naomi… powiedziała mi… wszystko.

Snake: Coś nie tak?

Big Boss: Znowu to zrobili. Wykorzystali Cię by mnie zabić. Patrioci. Nie… Ich zastępcy… By nas pochować… Zrobili to ponownie. W końcu są niczym więcej jak programem. Wszystko, co potrafią to powtarzać wciąż w kółko jedne i te same wzorce. Zrób mi przysługę, dobrze? Zaprowadź mnie do niej. Jest jeszcze coś, co Naomi chciała bym Ci powiedział. Chodzi o… stare FOXDIE w Twoim ciele… to, które zmutowało. Nowe FOXDIE wewnątrz Ciebie zaczyna się mnożyć. Jednocześnie… powstrzymuje stare… zmutowane FOXDIE przed reprodukcją. Nowe FOXDIE wykorzenia stare. Naomi potwierdziła to w kolejnych badaniach. Zmutowany wirus zanika. Wkrótce zniknie całkowicie.

Snake: Czy to znaczy, że zmutowany szczep nie wywoła epidemii?

Big Boss: Będzie jedynie żył tak długo jak Ty. Ale nawet potem… proces tylko powtórzy się. Pewnego dnia nowe FOXDIE również zacznie mutować… i stanie się nowym zagrożeniem. Oczywiście wyłącznie wówczas, jeśli zdołasz tyle przeżyć.

Snake: Czy umrę?

Big Boss: Każdy kiedyś umrze. Nie możesz tego powstrzymać. Nie zdołasz od tego uciec. Pozwól, że coś Ci powiem… Nie… nie zmarnuj resztki życia, jaka Ci pozostała na walkę. Nigdy nie myślałem o Tobie… jak o synu. Ale zawsze szanowałem Cię jako żołnierza. I… jako człowieka. Gdybyś był wtedy na moim miejscu… być może nie popełniłbyś tych samych błędów, które ja popełniłem. Od dnia, w którym zabiłem The Boss… własnymi rękami… ja… byłem martwy. Boss… miałaś rację. Nie chodzi o to by zmieniać świat. Chodzi o to by zrobić wszystko, co w naszej mocy by pozostawić świat… takim, jakim jest. Chodzi o szacunek do woli innych… i wiarę we własną. Czy to nie… o to walczyłaś? W końcu… zrozumiałem znaczenie Twoich czynów. W końcu… zrozumiałem prawdę stojącą za Twoją odwagą. Na mnie już czas. A wraz ze mną… wygaśnie ostatni płomień tej bezowocnej wojny. I w końcu te stare zła przepadną. Kiedy źródło zła powróci do zera… nowe… nowa przyszłość… się narodzi. W tym nowym świecie… będziesz mógł żyć. Nie jako wąż… ale… jako człowiek. Wiedz, że… Zero i ja… Liquid i Solidus… wszyscy walczyliśmy w długich i krwawych wojnach o naszą wolność. Walczyliśmy by uwolnić się od krajów… systemów… norm i er. Ale bez względu na to jak bardzo się staraliśmy, jedyną wolność, jaką znajdywaliśmy… była w środku… uwięziona w tych ramach. The Boss i ja może i wybraliśmy odmienne ścieżki… jednak ostatecznie oboje zamknięci byliśmy w jednej klatce… Wolności. Tobie jednak… dano wolność. Wolność by być… na zewnątrz. Nie jesteś już niczyim narzędziem… niczyją zabawką. Nie jesteś już więźniem przeznaczenia. Nie jesteś już nasieniem wojny. Pora byś zobaczył świat własnymi oczami. Twoje ciało… i Twoja dusza… są Twoje własne. Zapomnij o nas. Żyj… dla siebie. I znajdź… nowy sposób na życie. Boss… potrzebujesz tylko jednego węża. Nie… świat będzie lepszy bez węży. To jest dobre… prawda?

[Big Boss umiera. Scena dobiega końca. Tradycyjnie po napisach ma miejsce rozmowa bohaterów.]

Otacon: Snake, zaczekaj! Zapomniałeś je…

Snake: Nie, dzięki. Rzucam.

Otacon: Snake?

Snake: One w końcu Cię zabiją.

Otacon: Gdzie pójdziesz… ? Nasza walka dobiegła końca. Nie pozostało nam nic do zrobienia.

Snake: Nie. Jest wciąż jedna rzecz, którą muszę zrobić. Muszę pożegnać tę erę… Zobaczyć co przyniesie przyszłość.

Otacon: Brzmi nieźle. Pójdę z Tobą.

Snake: Otacon, wkrótce umrę. Nie musisz iść ze mną.

Otacon: Sam to powiedziałeś, Snake. Nie ma w Tobie nic, co mógłbyś przekazać kolejnemu pokoleniu. Żadnych genów, żadnych memów… Jesteś dziełem ludzkich rąk… Jesteś bestią.

Snake: Wiem… niebieską różą. Nie dla mnie szczęśliwe zakończenie z Pięknej i Bestii. Ten krótki czas jaki mi pozostał, spędzę na życiu… jako bestia. Cień środka… starej ery.

Otacon: Dokładnie. Dlatego potrzebujesz mnie. Jako świadka.

Snake: Świadka?

Otacon: Tak. Kogoś z zewnątrz, kto będzie nosił brzemię oglądania Twoich ostatnich dni. Kogoś, kto przekaże Twoją historię… Nie to, że będę jedynym świadkiem. Ale zapamiętam dokładnie jaki byłeś… i będę z Tobą do samego końca.

Snake: Otacon…

Otacon: Poza tym, chyba nie kazałbyś mi samemu cierpieć z powodu jajek Sunny, prawda?

[Kamera ukazuje Sunny smażącą na patelni jajka. Potrawa wygląda smakowicie.]

Sunny: Chodźcie szybko! Są gotowe! Wyglądają… pysznie. Trochę jak słońce… Znowu wschodzi.

KONIEC

[Tłumaczenie – Bartłomiej ‘kul’ Kuszel]
[Korekta – Daniel ‘Hal’ Błaszczyszyn]