Było to popołudnie jak każde. Mały Tidus wracał ze szkoły na obiadek do babci, jak zawsze. Jak zawsze również wszedł do pokoju swojego wuja, by zobaczyć w co tam dzisiaj gra. Niedawno zakupił on konsolę Playstation. Po ostatnich ekscesach z Final Fantasy VII, mały Tidus był głodny grania. Kiedy otworzył drzwi do owego pokoju wybąkał „Cześć” i usłyszał taką samą odpowiedź od wuja, który nie oderwał wzroku od małego, starego telewizora firmy Grundig. Oczom młodego maniaka gier ukazała się jakaś postać w niebieskim, przyklejona do ściany, skradająca się. Natychmiast usiadł koło wuja i począł podziwiać zimne i mroźne klimaty Shadow Moses. Tak też wyglądało jego pierwsze zderzenie z MGSem, ale do miłości… jeszcze jeden krok.

Kilka lat później, wracając do babci na obiadek, nastoletni Tidus po raz kolejny wchodzi do pokoju wuja. Ten w owym czasie pożyczył od znajomego konsolę Playstation 2. Niedawno chłopak zakochał się bez pamięci w Final Fantasy X. Po kultowym już „cześć” oczom Tidusa ukazała się… tak, mimo iż w lepszym wydaniu, to była ta sama postać, co lata temu! „Snake!” wykrzyknął chłopak wtedy. Wuja pochwalił się, iż w istocie jest to Metal Gear Solid 2. Zachwycony młody człowiek z zapartym tchem oglądał pojedynek z Olgą na tankowcu. Był zachwycony grafiką, gameplayem, wszystkim. Tego dnia zapadł mu ten tytuł w pamięć. METAL GEAR SOLID. Wracał wielokrotnie, oglądając wysiłki wuja na Big Shell (m. in. pamiętam, jak w Shell 1 Core, aby przejść dalej trzeba było pochwycić wroga i przytknąć jego oczy do czytnika. Ale wuja miał z tym problemów!) oraz szok, że Pliskin to Snake!

Miesiąc później jak zawsze przybył do babci. Wuja niestety nie było. Przeszukał, jak zwykle, wszystkie płyty. Na biurku znalazł coś… intrygującego. Szybko wykonał telefon. „Halo?” odezwał się głos w słuchawce. „Wuja? Słuchaj, tu na biurku masz Metal Gear Solid na kompa!” powiedział szybko Tidus. „Owszem, przeszedłem sobie znowu” usłyszał. „A mógłbym pożyczyć?” w głosie chłopaka zabrzmiała niesamowita euforia. „Jasne. Niedługo będę miał i dwójkę na komputer, też sobie przejdę i Ci pożyczę”. Tak oto, wróciwszy do domu, Tidus wrzucił płytę z MGSem do czytnika. Zakręciła się i… ruszyła! Szybka instalacja i chwilę później, chłopak już jako Solid Snake płynął podwodnym przejściem, aby dostać się do fortecy na Shadow Moses. Potem to już żabi skok do przeżycia przygody życia, poprzez masę pojedynków z świetnymi bossami, szalone ucieczki jeepem, tonące tankowce, gogusia w blond włosach i genialny motyw, gdzie Snake i Raiden stają tyłem do siebie, otoczeni przez Arsenal Tengu. I ta zawiła fabuła, która zjada trójkę i czwórkę na śniadanie, mmmmmm! Tego nie da się opisać. Nie da się opisać uczucia, jakie towarzyszyło temu wszystkiemu. Tak to się właśnie zaczęło. Później była dżungla MGS3, również podpatrzona u wuja, PS2 na prezent gwiazdkowy, własne przejście trójki, MG i MG2, PO na PSP kumpla, PW na swoim PSP, MGS4 wreszcie, po tylu latach, w zeszłym roku na własnym Ps3… Ach… Ale to temat na osobną historię :).