Eurogamer: Jakie to uczucie wreszcie skończyć?

Hideo Kojima: Ehh… [śmieje się]. Właściwie trwało to do pewnego momentu po premierze. Było mało czasu i, co dziwnie zabrzmi, stopniowo to do mnie teraz dociera. Codziennie otrzymywałem maile o grze, jednak najzabawniejsze jest, że dopiero zaczynam to odczuwać. Powoli nasuwają się myśli, uczucia.

Eurogamer: Postaci w Metal Gear Solid są pełne przeciwstawnych poglądów na temat wojny i tego, co oznacza bycie żołnierzem. Co Ty masz do powiedzenia na ten temat?

Kojima: Od początku patrzyłem na tę kwestię przez pryzmat doświadczeń moich rodziców. Tak więc od zawsze byłem przeciwny wojnie i broni jądrowej. W MGS4 jesteśmy świadkami wielu konfliktów, żołnierze są częścią opowieści. Nie chcę jednak niczego przez to przekazać. Bardziej zależy mi na tym, by MGS4 stał się dla graczy punktem wyjściowym. Być może, kiedy się o tym dowiedzą, zaczną zastanawiać się nad tym, czym jest świat, czym wojna i walka w dzisiejszych czasach. Dlatego w MGS4 umieściłem firmy i kraje toczące wojny. W ten sposób ludzie będą mogli odnaleźć rzeczywistość.

Eurogamer: Powiedziałbyś, że udało Ci się przy okazji MGS4 osiągnąć wolność wyboru?

Kojima: To zabawne, ponieważ gdyby nie istniały żadne ograniczenia, dzisiaj nie rozmawialibyśmy jeszcze o końcu. Musiałbym ciągnąć historię i nigdy bym nie skończył. Gdy pierwszy raz zobaczyliśmy z zespołem PS3, zdaliśmy sobie sprawę z tego, co potrafi, a czego nie. Postawiliśmy je pod murem i robiliśmy wszystko, by finalny produkt okazał się jak najlepszy. Bez ograniczeń nie doszłoby do tego.

Eurogamer: Obecnie gry są dziełem kilkuset kreatywnych osób, nie tylko jednej. Jak bardzo osobisty jest dla Ciebie MGS4?

Kojima: Temat oraz świat, jak i całe mnóstwo drobnostek, są dla mnie niezwykle osobiste. To właściwie moje dodatki. Nie zajmuję się już programowaniem. Nie tworzę muzyki, nie rysuję postaci. Tym zajmują się pozostali członkowie zespołu. Mówię tak, ponieważ moje bardziej osobiste tytuły już się ukazały, mam na myśli Policenauts i Snatchera. W tych projektach odpowiadałem za wiele elementów, dlatego są one dla mnie bardziej osobiste. Nie zrozumcie mnie źle, rdzeń MGS4 jest mi szczególnie bliski z powodu tematów i fabuły, ale nie wszystkie elementy są mojego autorstwa.

Eurogamer: Jaką grą nazwałbyś najbardziej dla Ciebie osobistą?

Kojima: Często słyszę to pytanie. Nie potrafię wymienić jednej, są dwie. Metal Gear na MSX, ponieważ był on moim pierwszym sprzedanym tytułem. Poprzednie moje pomysły nie zyskały poparcia i nie zostały wydane. Był on swoistym testem, gdyż został moją pierwszą grą, jaka ukazała się na rynku. To były ciężkie czasy, w Metal Geara należało włożyć wiele pracy. Nie było to lekkie zadanie. Jeżeli chodzi o drugi tytuł, jest nim Metal Gear Solid na PlayStation, gdyż wówczas po raz pierwszy zostałem producentem. Wykonałem również inne elementy gry, ale stanowisko producenta okazało się być dla mnie prawdziwym sprawdzaniem. Odpowiadałem także za stronę finansową, promocję, oraz kilka innych aspektów. MGS sprzedał się dobrze na całym świecie. Gdyby nie on, nie byłoby mnie w Lipsku, ani na żadnych innych targach. To właśnie dwa najistotniejsze dla mnie tytuły. mnie osobiste z powodu tematów i fabuły, jednak nie wszystkie elementy są moje.

Eurogamer: Phil Harrison i Satoru Iwata stwierdzili, że zapotrzebowanie na tak drogie i epickie tytuły jak MGS4 maleje. Co o tym sądzisz?

Kojima: Nie zgadzam się z tym. Możliwe, iż w Japonii tak jest, ale z pewnością nie na całym świecie. Nawet jeśli by tak było, wiem, że są gracze, którzy kochają tego typu gry, gdyż w dalszym ciągu żyją grami, otrzymują coś od nich. To właśnie ich uważam za prawdziwych graczy. Dopóki istnieją, czuję odpowiedzialność do tworzenia takich gier i nie obawiam się. Ponadto, jeżeli ja, bądź ktokolwiek inny, będę dostarczać gier reprezentujących ten trend, branża może się zmienić. Ludzie mogą zdać sobie sprawę z faktu, iż są to naprawdę wartościowe gry. Czasy stale się zmieniają, podobnie jak popyt i podaż. Kiedy spojrzysz na obecne trendy, spostrzeżesz, że zapotrzebowanie maleje. Następnie zdecydujesz się wstrzymać produkcję i zlikwidujesz podaż, robiąc tym samym coś bardzo nierozsądnego.

Istnieje ogromna różnica w grupie odbiorczej. Mógłbym podeprzeć to przykładem GTA IV, które okazało się wielkim sukcesem, podobnie jak Call of Duty 4, czy, zapewne w przyszłości, Gears of War 2. Są to jawne dowody na to, że gracze stale oczekują epickich tytułów. Nie twierdzę, że gry dla casual są złe. Reprezentują pewien trend, również dobry. Uważam, że te dwa ruchy mogą współistnieć.

Eurogamer: GTA i Final Fantasy były dotychczas tytułami na wyłączności Sony. Już tak nie jest. Uważasz, że gry wydawane ekskluzywnie dla danej platformy nadal są istotne?

Kojima: To najprawdopodobniej zależy od tytułu. Przy MGS4 zastanawialiśmy się długo zanim ogłosiliśmy ekskluzywność. Pod uwagę braliśmy czas, technologię Sony itd. Serię Metal Gear zawsze kojarzono z PlayStation. Czułem, że gracze także śledzili rozwój tej platformy. Wszyscy wielbiciele serii Metal Gear przypatrują się rozwojowi PlayStation. Oczywistym wyborem było umieszczenie MGS4 na PS3. A skoro wybraliśmy PS3, to dlaczego nie zoptymalizować gry do sprzętu? To była nasza decyzja. Oczywiście, trend ten może ulec zmianie, ponieważ, tak jak mówiłem, platforma nie ma znaczenia. Czasami uważamy, że gra powinna ukazać się na jednym sprzęcie, innym razem, że na wielu. Nigdy nie wiadomo jak będzie. To zależne od tytułu.hnologię SOny, o

Eurogamer: Więc zamierzasz tworzyć gry multiplatformowe, jeżeli technologia tylko na to pozwoli?

Kojima: Jeżeli chodzi o MGS4 to nie, ale w przypadku innych tytułów, jeżeli technologia ulegnie poprawie, nie będziemy więcej uzależnieni od sprzętu. Zapewne najpierw stworzę grę, a później, to zabrzmi dziwnie, wydam port na inny sprzęt, jeżeli technologicznie będzie mógł być lepszy.

Eurogamer: A jeśli chodzi o MGS4 konkretnie?

Kojima: [Wzdycha] To trudne pytanie… Ciężko stworzyć MGS4 na 360 ze względu na małą pojemność płyty oraz kilka innych rzeczy. Technologicznie 360 bardzo różni się od PS3, a MGS4 został zoptymalizowany pod tę drugą konsolę, tak więc port jest raczej niemożliwy. Czasami przeszkadza mi to. Dużo ludzi zadaje pytanie na ten temat, a ja nie mam na myśli sprzętu. Pragnę by ludzie spoglądali na grę. Niekiedy czuję, że powinienem wydać MGS4 na PC, byle tylko ludzie nie zadawali mi więcej pytań. ludzi pytaę, więc to zapewne niemożliwe. dam port na inny sprzęt, jeżeli technologicznie będzie lepszy.

Eurogamer: Jak sądzisz, dlaczego gracze tak chętnie dzielą się na grupy ze względu na platformy, z których korzystają?

Kojima: Mam nadzieję, że wkrótce tak nie będzie. Praktycznie połowa pytań w wywiadach i spotkaniach, które otrzymuje, brzmi: Czy „MGS4” wyjdzie na „360”? Liczę na to, że zapytany zostanę o Metal Gear, o nas, o przyszłe nasze projekty, i że w końcu sprzęt zejdzie na dalszy plan.

Eurogamer: Czy sukces niewielkich, możliwych do ściągnięcia gier sprawił, że zacząłeś rozważać podobny sposób promowania serii Metal Gear?

Kojima: Gdy nadejdzie odpowiedni czas, tak. Obecnie, gdybyśmy zamierzali wydać tyle tytułów, wiele osób nie kupiłoby ich. Nie sądzę by cieszyły się tak wielkim powodzeniem, jak się nam wydaje. Jednak, gdy nadejdzie odpowiednia pora, a ja uznam, że użytkownicy przyjęliby tytuły, zrobimy to. ich nie kupiło. iele oiszłów to wielu ludztanawiać nad promowaniem w tensońcu przestanie interesować ich sprzęt.

Eurogamer: Jak sądzisz, dlaczego Metal Gear Solid sprzedaje się tak dobrze na zachodzie, a pozostałe japońskie gry głównie w Japonii?

Kojima: Szczerze – nie wiem! Jeżeli mam powiedzieć to, co myślę osobiście na ten temat, powiem tak: Może mieć to związek z moimi czasami, moim wiekiem. Kiedy byłem młody, kształtowały mnie filmy i książki, nawet muzyka z USA czy Europy. Nie dorastałem na japońskich filmach i telewizji. Wchłaniałem mnóstwo programów zachodnich. Te kultury stały się częścią mnie w czasie dorastania. Tak więc gdy tworzę grę, która w pewien sposób ukazuje mnie, prezentuję się poprzez Europę bądź Amerykę. Być może dlatego.

Podam przykład. W MGS4 głównym bohaterem jest stary człowiek, prawda? Walczy on z innymi starymi ludźmi. Jest to coś, co w Japonii nigdy by się nie sprzedało. Najwyraźniej lepiej oddziałuje to na zachodnie rynki.