MGS był moją trzecią z kolei grą na PS1. Po raz pierwszy zagrałem w nią zimą 1999 roku. Nie mogłem lepiej trafić. Po odpaleniu gry od razu poczułem klimat śniegu i mrozu alaski. Ścieżka dźwiękowa oraz przerywniki dostarczyły niezapomnianych wrażeń i emocji, które wspominam do dziś. Scena głównego bohatera wpływającego do doków i pierwsza rozmowa przez codec zaczynająca się od słów „This is Snake, Colonel can you hear me?” „Loud and clear” szczególnie wryły się w pamięć. Gra miała wszystko co potrzeba, wyraziste postacie, była napchana dużą ilością broni i przedmiotów, które można było używać w różny sposób. To sprawiało, że chciało się dalej w nią grać i do niej wracać. Podobał mi się gameplay. Na początku zabijałem strażników lecz później zrozumiałem, że nie o to tu chodzi. Czytaj więcej