Zniechęceni dotychczasowi narzekaniem na czas przejścia prologu do piątej odsłony serii Metal Gear Solid? Wieści napływające z testów gry dla branżowych dziennikarzy w japońskim Nasu dają trochę inny obraz tytułu.

– 2 godziny na skończenie gry? Owszem ale i trzeba dodać, że na liczniku widnieje zaledwie 10% zaliczonej treści

– każdy z żołnierzy posiada indywidualne rysy twarzy. I nic w tym dziwnego, wizerunki modeli to w większości zeskanowane i przeniesione w środowisko gry twarze prawdziwych ludzi więc na ekranie pojawiają się tylko raz. Mimika postaci na silniku „liska” zjada inne dokonania na tym polu w branży

– wykonanie środowiska jest nie tylko szczegółowe, elementy otoczenia wywołują dźwięki, na które trzeba uważać przy ostrożnym skradaniu

– podsłuchiwanie tego co mają do powiedzenia strażnicy potrafi zmienić podejście do misji

– gra chodzi gładko na PlayStation 4, to wizualny majstersztyk. Wersja na Xbox One tylko okej. Niepokoi brak pokazu na systemy z poprzedniej (obecnej) generacji

– prowadzenie historii odbywa się tym razem przez mechanizmy gameplay’owe bez przerywania zabawy wstawkami filmowymi co przekłada się na większą płynność gry

– za to niemały odsetek fabuły jest opowiedziany tak jak w Peace Walkerze przy użyciu taśm z nagraniami konwersacji

– zakończenie jest emocjonalne, na granicy szoku i niedowierzania. Hideo Kojima w swojej szczytowej formie

Źródło