Demo Metal Gear Rising: Revengeance pojawiało się już kilka razy na różnych targach. Ostatnie to Eurogamer Expo, które to miałem przyjemność odwiedzić. Rising było pierwszą grą, dla której wyłączyłem kamerę i stanąłem w kolejce nerwowo czekając aż zacznę ciąć przeciwników na kawałki. Czekało się jakieś 20-30 minut, popularność nie spadała przez cały dzień. Każdy miał 20 minut na grę i wygrywał plakat 3D, jeśli skończył demo przed czasem. Jest to zdecydowanie za mało czasu, żeby w pełni obadać grę, ale mimo tego postanowiłem napisać relację dla głodnych fanów.

Kiedy dorwałem się do pada, zauważyłem, że nie było żadnych słuchawek, ale nie miałem większych problemów ze słyszalnością. Mimo wszystko szkoda, zwłaszcza że przez to słyszałem zrzędzenie hostessy, która prowadziła wywód o tym, jaka ta gra brutalna, że zabijam z zimną krwią, a ona tego nie rozumie i w ogóle po co ludzie tak stoją w kolejce. Napisy były włączone domyślnie, więc żadnych problemów ze zrozumieniem dialogów. Najpierw wybór poziomu trudności: łatwy, normalny i trudny (niedostępny w demie). Wybrałem normalny – a co! Demo zaczyna się od tekstu na ekranie. Opisano tam wstęp gry, w którym Raiden zostaje zmasakrowany przez grupę cyborgów Desperados. Szybko przeleciałem, w końcu miałem tylko 20 minut, które chciałem poświęcić przede wszystkim na grę. Na początek wybór, tutorial w VR (virtual reality) lub od razu akcja. Wybrałem tutorial. Jaskrawo pomarańczowe środowisko piorunuje moje oczy. Jeden z naszych pomocników, Boris, zapoznaje nas z nowymi umiejętnościami, jakie nabyliśmy razem z nowym, błyszczącym, czarnym egzoszkieletem Raidena. Główną rolę odegrał tu blade mode, czyli zwolnione tempo, w którym wybieramy kąt, pod jakim tniemy wszystko co stoi w pobliżu. Pokroiłem kilka latających kwadratów, później arbuzów, śmietniki ominąłem, a na koniec kartonowych terrorystów z zakładnikami. Tych ostatnich trzeba było trafić w wybrany słaby punkt. Z tego co widziałem u innych, tor cięcia mógł spokojnie przechodzić przez kartonowych zakładników trzymanych przez kartonowych terrorystów, a zakładnikom nic nie było, póki trafialiśmy w słaby punkt przeciwnika. Przede wszystkim, system cięcia działa dokładnie tak, jak tego chcemy! Od nas zależy, na ile kawałków pokroimy przeciwnika i w jaki sposób. Fajna zabawa, ale na początku strasznie ofermowato mi szło i dość powolnie wybierałem kąt cięcia. Pojedyncze ciosy mogą być bardzo dokładne, ale kombosy wychodziły mi raczej „dziko”. Czyli trzeba poćwiczyć, a to chyba dobrze, w końcu Rising jest grą akcji. Na szczęście tutorial był bardzo krótki.

Zaczynamy od scenki, w której Raiden płynie w motorówko-torpedzie do celu (przypomniał mi się SDV z MGS). Pomocnicy wprowadzali go w misję przez radio. Dowiedziałem się od niejakiego Doktora, że aby pozyskiwać energię i uzdrawiać się, muszę wyrywać mięsiste kręgosłupy cyborgów. Polecił mi też zbierać… lewe ręce przeciwników. Scenkę wyłączyłem, bo szkoda mi było moich 20 minut.

Zaczynamy na wybrzeżu, mamy pierwszą rozmowę przez Codec – przypomina to co widzieliśmy w MGS4. Od razu atakuje nas trzech przeciwników, mordujemy ich względnie bez problemu. Po ogłuszeniu kilkoma ciosami wysysałem ich mięsiste bateryjki – wystarczy w blade mode trafić słaby punkt na ich ciele. Ekstra! Nie zawsze trafiałem, próbowałem później kroić leżących już przeciwników – nie udało się. Idziemy za punktem na radarze. Pola siłowe nie pozwalają iść dalej, dopóki nie zabijemy wszystkich na ulicy – jak w DMC, z tym że przeciwnicy nie od razu wiedzą o naszej obecności. Co ciekawe, jest faza alarmu, kiedy nas zauważą. Zwiedziłem kilka kolejnych lokacji z małymi grupkami przeciwników, raz nawet ratowałem zakładnika – zwykłego gościa kulącego się ma ulicy z dwoma zbirami nad nim. Co jakiś czas są rozmowy przez Codec w czasie rzeczywistym, wygląda to jak w Gears of War – Raiden chodzi powoli i rozmawia trzymając palce na słuchawce. Dość liniowo szedłem do przodu przez różne lokacje, w budynkach i na zewnątrz, po drodze załatwiłem nawet jednego, znanego z MGS4 Gekko i wykończyłem go przecinając wzdłuż. W końcu się zaciąłem. W jednej lokacji (wielopoziomowa ulica, z chodnikami kilka metrów wyżej) jest kilku przeciwników z wyrzutniami rakiet i dwa Gekko. Wtedy zauważyłem, że gra nie jest łatwa. Próbowałem się skradać, ale po cichu nie zabijałem więcej niż jednego przeciwnika. Niestety, gdy tylko osaczały mnie Gekko, było praktycznie po mnie. Bardzo szybko znikał pasek życia i ciężko było w tym chaosie wysysać kręgosłupy żołnierzy. Co jakiś czas Gekko chwytały mnie swoim biczowatym manipulatorem. Jak uda nam się wyrwać (szarpiąc lewą gałką na boki), to Raiden rzuca dwunogiem na prawo i lewo. Jest moc! W trakcie kilku prób w tej lokacji udało mi się robić różne rzeczy, ale ciężko się połapać, bo możliwości jest sporo. W końcu rozdzieliłem Gekko i udało mi się załatwić je pojedynczo.

Potem była scenka jak jakaś piła mechaniczna tnie od zewnątrz korytarz w którym jestem – to Bladewolf! Wyłączyłem scenkę, bo czas się kończył. Niestety, nie udało mi się pokonać bossa. Najpierw mnie zmasakrował, potem nauczyłem się parować, parować, parować i czasem atakować. Szło mi coraz lepiej, ale czas się skończył.

Wrażenia mam jak najbardziej pozytywne, gra wygląda bardzo dobrze, rusza się bardzo płynnie (60fps, lub niewiele mniej), akcja jest szybko i ostra jak miecz Raidena. Przyznam, że nie miałem ochoty stać drugi raz w kolejce, ale… w swoim czasie każdy fan będzie mógł grać tyle, ile chce. Czekam na pozytywne recenzje, mamy tu kandydata na kolejnego slashera-giganta, zasiadającego obok DMC i GoW. No może trochę poniżej, bo to mimo wszystko nie jest zupełnie nowy tytuł.

Oceniaczka

Grafika

Gra wygląda naprawdę dobrze, chociaż początkowe środowisko wydaje się raczej jednostajne i mało oryginalne – ciągle to samo nadmorskie miasteczko, szare ulice – ale pełna wersja na pewno wykaże się różnorodnością . Modele wyglądają podobnie jak te, do których przyzwyczaiło nas MGS4. Interfejs ma znane z MGS4 żarówiaste żółto-pomarańczowe kolory – niestety, menu też. Animacja i płynność to po prostu mistrzostwo, w ciągu gry nie zauważyłem żadnych spadków, spowolnień, chrupnięć, a akcja bywała dość gęsta.

Dźwięk

Mimo braku słuchawek dźwięk przeszywanych, przebijanych, kopanych i rzucanych ciał oraz okazyjnych eksplozji był ostry, mocny i cholernie satysfakcjonujący. Moje kino domowe czeka, a sąsiedzi niech się boją.

Gameplay + ruchy i możliwości Raidena

Gra jest bardzo przyjemna, ale wymagająca. Cięcia satysfakcjonują, czuć moc w rękach. Platinum Games wróciło po części do pierwotnego konceptu cięcia. Nie robimy tego tylko dla chorej satysfakcji, ale przede wszystkim dla pozyskania energii, punktów życia oraz elementów (lewe ręce cyborgów) niezbędnych do rozwoju umiejętności Raidena. Każdy fan gier akcji powinien czuć się tu jak dziecko w sklepie z zabawkami.

Oto zestaw kilku podstawowych i dodatkowych ruchów:

Podstawowe ruchy przypominają sterowanie znane z God of War: X – skok, kwadrat – zwykły cios, trójkąt – mocny cios, kółko – akcja specjalna, np ciche zabijanie. Co ciekawe, mocne ciosy są wyprowadzane nogami Raidena – znany z MGS4 motyw łapania miecza obcasem. Demo miało bardzo oszczędne instrukcje w kwestii sterowania, w dodatku Raiden posiadał już dodatkowe, zdobywane za punkty (obcięte ręce) umiejętności, które pewnie mają osobne opisy. Oto niektóre z nich:

Parowanie – żeby zablokować atak przeciwnika, trzeba nacisnąć przycisk zwykłego ataku (kwadrat) i skierować gałkę w jego stronę.

Atak z powietrza – w trakcie skoku wykonanie mocnego ataku (trójkąt) sprawi, że wystrzelimy w stronę najbliższego przeciwnika zadając mu ostrego kopniaka.

Dźgnięcie – jeśli skierujemy lewą gałkę w stronę przeciwnika dwukrotnie w małym odstępie czasu (klik-klik!) i naciśniemy przycisk ataku, Raiden wystrzeli w jego stronę i dźgnie go. Podobnie do ataku znanego w DMC jako „stinger”.

360 – jeśli zrobimy lewą gałką obrót 360 stopni i naciśniemy mocny atak (trójkąt), Raiden wykona znany atak w stylu breakdance – przyczepia miecz do obcasa i obracając się dookoła na rękach, tnie wszystkich wokół.

Ninja run – naciskając R2 uruchamiamy tryb, w którym Raiden może biegać po ścianach, przeskakiwać samochody, odbijać pociski, a nawet zakradać się za niczego nieświadomych przeciwników. Jest nawet efekt wizualny – jego egzoszkielet generuje wyładowania elektryczne.

Blade mode – wisienka na torcie. Naciskając L1 uruchamiamy zwolnione tempo, a prawą gałką wybieramy kąt pod którym tniemy. Tniemy puszczając gałkę, możemy przy tym od razu skierować gałkę w inną stronę, żeby wyprowadzać kolejne cięcia i szatkować obiekty na coraz drobniejsze kawałki.

Na koniec ciekawostka. W demie można było znaleźć kota, a jeśli gracz spróbuje go przeciąć w blade mode, zwierzątko uniknie wszelkich ciosów ultra szybkimi unikami. Ha! Koty wracają na forum szybkie i zwinne jak nigdy!*

Autor: Solidny

* Żart zrozumiały tylko dla stałych bywalców forum;)