Hideo Kojima straszy dojrzałością Metal Gear Solid: Ground Zeroes
- sobota 23 lutego 2013
- Opublikowane w Hideo Kojima . Metal Gear Solid Ground Zeroes . Metal Gear Solid V . Wywiad
- Przez Saladin01
- Zostaw komentarz
Do wypowiedzi Japońskiego dewelopera na temat kolejnego kroku w ewolucji sagi należy podchodzić wyjątkowo ostrożnie. Jeszcze nie tak dawno Ground Zeroes w ustach twórcy uchodził za projekt będący czymś w rodzaju wprowadzenia, prologu do piątej odsłony, a tym samym skłaniał do podejrzeń czy w nasze ręce trafi pełnowartościowy kawałek kodu. Słowa ojca serii o kłopotliwej problematyce wpływającej na kształt nowej części mają prawo budzić obawy, chociaż wygląda na to że zupełnie niepotrzebnie o ile nie spodziewacie się cyfrowego Brokeback Mountain…
Według słów Hideo, branża może nie być gotowa na to co przyniesie przesłanie nowego rozdziału w sadze Metal Gear Solid.
Gry wideo przez ostatnie 25 lat koncentrowały się na zabijaniu obcych i zombie…to nie jest tak że ja tego nie lubię, lecz jako środki przekazu wciąż mają przed sobą długa drogę zanim dojrzeją, szczególnie jeśli porównać obecną sytuację z treściami, które znajdziemy w książkach i filmach. Z Ground Zeroes będzie inaczej. Zamierzam podjąć wiele zagadnień związanych z tabu i poruszę wiele dojrzałych wątków co jest dość ryzykowne.
Tematyka będąca częścią składową filozoficznej tkanki uniwersum zmuszała do refleksji, stawiała pytania o naturę otaczającej nas rzeczywistości i konfrontowała z trudną prawdą, natomiast w świecie branży czyniła z serii produkt nietuzinkowy. I Kojima z tej drogi nie zamierza schodzić choć kontrowersje mogą nie przysłużyć się powodzeniu tytułowi na growym rynku.
Prawdę powiedziawszy, nie mam pewności czy gra w ogóle się ukaże, a nawet jeśli, zawsze istnieje ryzyko finansowej porażki. Jednak z autorskiego punktu widzenia zamierzam podjąć to wyzwanie. Patrząc z perspektywy producenta moim zadaniem jest dbanie o sprzedaż produktu ale w przypadku tego projektu nad wynikami przychodów stawiam pierwiastek kreatywności
Rozdział pomiędzy zachowaniem wierności twórczemu aspektowi dzieła a biznesową stroną w zarządzaniu marką ociera się o banał, ale zawsze stawia przed twórcami bariery i ograniczenia w realizowaniu pomysłów. A poza tym całe to gadanie przypomina ubezpieczenia się na wypadek gdyby coś nie wypaliło. Chociaż…czy ten koleś wygląda jakby się czegoś bał?
Jeszcze nie komentowane.