Czego Metal Gear Solid 3 uczy nas o hiperrzeczywistości
- sobota 18 czerwca 2011
- Opublikowane w Artykuł . Metal Gear Solid 3
- Przez Saladin01
- Zostaw komentarz
Odwoływanie do wielu rzeczywistych wydarzeń pozwala Kojimie na wymieszanie fikcyjnych informacji z faktami. Fikcyjne informacje są przedstawianie równie przekonywająco co fakty, co sprawia, że oddzielenie jednych od drugich jest nie lada wyzwaniem. O wiele łatwiej i bardziej prawdopodobne jest zaakceptowanie holistycznego doświadczenia przez graczy niż odrzucenie wszystkich informacji. Kontynuujemy cykl analiz. W kolejnym tekście za materiał rozważań użyjemy Metal Gear Solid 3, zaś przemyślenia poświęcone będą deformacjom wydarzeń historycznych za pomocą środków masowego przekazu. Obfity tekst odsłaniający znaczenia gry, znajdziecie w tym miejscu.
Po pierwsze jeśli ktoś ma problemy ze stwierdzeniem czy USA czy ZSRR są dobre czy złe to gratuluję znajomości historii ostatnich 60 lat. Po drugie szpieg nie może żyć z niejasnej rzeczywistości bo wówczas wszystkie informacje jakie by przekazywał nie miałyby klauzuli wiarygodności. To od niego w dużej mierze zależy jak potoczy się gra operacyjna i czy będzie umiał odsiać informacje dla jego wywiadu przydatne, a które są zwykłym fuszerką. Po trzecie Jean Baudrillard miał okres w swoim życiu gdzie podobnie jak Fukuyama opowiadał bajki o końcu historii itp, ale pomijając to dla mnie jego wiarygodność nie jest zbyt duża a propos uwag o hiperrzeczywistości i innych sytuacji w których rzeczywistość zderza się z fikcją tworząc nowe byty. Taki postmodernistyczny sosik jest dobry dla miłośników teorii spiskowych i akcji w stylu zabili go i uciekł. Po czwarte ostatnie jeżeli do tych gier zasiada gracz, a tak bez wątpienia jest, któremu zależy na głównie na zdobywaniu trofeów, ulepszanie sprzętu, tudzież zabicie lub nie zabicie jak największej lub jak najmniejszej liczby wrogów to ma za przeproszeniem głęboko w dupie czy to co do niego nadaje z ekranu jest prawdziwe czy wykreowaną prawdziwą fikcją.
O matko. Czy Ty wiesz chociaż o jakiej grze jest tu mowa? Od początku.
1) W przypadku USA i ZSRR chodzi o to, że bohater jest bo jednej stronie, w domyśle tej dobrej. Z czasem pojawia się jednak wątpliwość, a ostatecznie wniosek, że oba państwa są siebie warte – kapitalizm, komunizm to dwie strony jednego medalu, które wyniszczają się z jednakowym okrucieństwem. A przynajmniej tak to przedstawia gra. I coś w tym jest.
2) Oczywiście, że szpieg nie może istnieć w niejasnej rzeczywistości. Dlatego ma trudną robotę. Bo rzeczywistość nie jest jasna.
3) Bajki o końcu historii… Okres zimnej wojny był okresem ciągłego zagrożenia w postaci wojny atomowej. Nieważne, czy zagrożenie to było realne, chodzi o to jakie nastroje panowały. Wielu ludzi wierzyło, że doczeka końca świata. I nie chodzi tu o biblijną apokalipsę. I tak, to jest postmodernistyczny sosik dla miłośników teorii spiskowych. Znowu pytam: czy wiesz o jakiej grze mowa?
4) Takie rzeczy jak „trofea” czy ulepszanie sprzętu zawsze był w Metal Gearach marginalne lub nie było ich wcale. Wydaje mi się też, że nie każdy gracz MGS pasuje do Twojego rysopisu i myśli tylko zabijaniu/niezabijaniu. Mnie, tak jak chyba większość osób odwiedzających Zanzibar, obchodzi co do nas „nadaje z ekranu” i pewnie stąd właśnie zamiłowanie do serii.
Nie bardzo rozumiem pytanie czy wiem o jakiej grze jest mowa, ale przejdę nad tym do porządku dziennego.
Nie zakładam, że większość grających w MGS’a jest taka jak w moim opisie, twierdzę, że na pewno by się tacy znaleźli. Reszta graczy lubiących tą serię jak ty czy ja traktują ją jak naprawdę niezłe przeżycie tak wizualne, dźwiękowe czy emocjonalne i to jest ok.